Rozdział 63.

506 74 11
                                    

Julie

Przeszliśmy już dość długą drogę. Od godziny szliśmy ciemną wąską ścieżką, która właściwie prowadziła...donikąd.

- Przechodzimy już tędy piąty raz. Gdzie my jesteśmy?

- Wydaje ci się. Zaraz będziemy na miejscu.

Wydaje mi się? Czy on próbuje mnie zmylić ?

Weszliśmy w ciemny zaułek. Wyglądał jak magazyn jakiegoś sklepu. Kontenery, śmieci, kartony, a poza tym, głośno działające wiatraki.

- Dobra, przygotuj się.

- Ale do cz.....

Ziemia pode mną rozstąpiła się ukazując czarny rów.

- Skacz!- krzyknął Liam.

- No chyba cie pogię..!

Pchnął mnie brutalnie. Spadałam ku dołowi. Ciemność była z każdej strony.

Szczerze myślałam, że...zabił mnie. Od tak.

Na moje nieszczęście katorgi ciąg dalszy.

Ocknęłam się twarzą na twardym betonie. Czułam chłód. Było nadal ciemno, ledwie widziałam zarys własnej sylwetki.

Jedyne światło dochodziło z palących się pochodni, wiszących na ścianach. Choć i one nie były w stanie dać takiej ilości światła.

- Wstawaj!- warknął stojący nade mną Liam- nikt nie będzie na ciebie wiecznie czekał, księżniczko- zakpił.

- Pieprz się idioto!- odpyskowałam.

Chciałam pokazać jak bardzo mi przeszkadza i irytuje. Mój strach tylko podjudzał we mnie wewnętrzną zadziorność.

- Z chęcią, ale niestety Camille nie da się do tego przekonać po tym...

Uderzyłam go w twarz. W jego oczach czaiła się furia spowodowana moim czynem.

Oddał mi. Zdecydowanie mocniej.

- Ty pieprzony fi...

- Zamknij jadaczkę i rusz dupę. Hades nie będzie wiecznie czekał. Już miał na to czas.

Wstałam niechętnie szarpnięta przez niego. Próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie w żelaznym uścisku.

Prowadził nas wzdłuż tunelu. Dotarliśmy do wielkich czarnych drzwi. Chłopak pchnął je pewnie.

Zamarłam.

W środku znajdowało się pomieszczenie z co najmniej pięćdziesięcioma Żniwiarzami. Siedzieli, spacerowali, spożywali posiłek, czytali. Wykonywali czynności, nie zwracając na nic uwagi.

Jak zwykle ubrani w czarne szaty z ogromnym kapturem na pół twarzy.

Byli przerażający w takiej ilości. Pojedynczo wydawali się mniej...odrażający.

Gdy mnie dostrzegli, zerwali się na równe nogi. Zapewne w celu ataku. Szykowałam się na najgorsze.

- To nie czas- wyprzedził ich Żniwiarz stojący obok- Hades chce ją widzieć źywą. Później się tym zajmiecie.

Później? O WOW! Szelmowsko daje mi jeszcze chwilę życia. Jestem pod wrażeniem. Serio.

Przeszliśmy obok nich.

Gdyby spojrzenia mogły zabijać. Zostałabym zabita przez całą armię. Na miejscu, bez przyjaciół, pogrążona w cierpieniu.

Posłałam im nieprzyjazne spojrzenie.

Ociągałam się z dalszym pójściem.

- Chodź wreszcie!- warknął jasnowłosy.

Poprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia z cegły. Na ścianie wisiały stare obrazy oraz staromodny żyrandol. Stało tam ogromne biurko z żelaznym krzesłem. Wzorzysty dywan pokrywał większość podłogi.

Wzdrygnęłam się na ten widok. Przyglądając się, doszłam do wniosku, że cały obraz wyglądał jak kadr filmowy.

Usłyszałam, trzaśnięcie ciężkich, żelaznych drzwi.

Liam.

Nie było go już obok mnie. Mimo tego, że nie darzyłam go sympatią, wręcz był dla mnie wrogiem, ale jego brak obecności spowodował spotęgowanie mojego niepokoju.

- Nareszcie się spotykamy, piękna córo Ateny. Mam nadzieję, że to będzie przyjemna znajomość, gdyż mam wobec ciebie niecne plany.

Obróciłam się instynktownie.

Przede mną stał wysoki, muskularny mężczyzna. I na pewno nie przypominał mi mężczyzny z moich wyobrażeń. Podejrzewam, że większości wyobrażeń na temat tej postaci.

Na nogach miał ciężkie traperowate obuwie, skórzane spodnie, a także czarną koszulkę, na którą narzucił długi czarny płaszcz z wielkim kapturem. Włosy przydługie, ciemne oczy, jakby pomalował je co najmniej eylinerem. Posiadał zarost, który nie wyglądał zachęcająco na bladej twarzy...jak u trupa.

Hades.









Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz