Rozdział 46.

576 70 1
                                    

Julie

Siedziałyśmy na plaży. Zrobiłyśmy, co miałyśmy do zrobienia. Allyson chciała wracać, ale ją zatrzymałam. W końcu miałam prawo do wyjaśnień.

- Powiesz mi, do cholery, co to był za facet w klubie?!

- Nie.

- Mam paro się dowiedzieć.

- To nie twoja sprawa- powiedziała wkurzona.

- No chyba jednak moja, bo mi też się oberwało.

Zmiękła.

- Dobra, ale spróbuj tylko palnąć z tego choć słówko, to ci obetnę włosy.

Obetnie mi włosy? Serio? Stać ją na więcej. Jestem przekonana o tym...

- Dobra, nie rozczulaj się i gadaj.

- Tamten facet, Ashton... to mój przyrodni brat. Po tym jak...Aiden mnie olał, znalazłam sobie nieciekawe towarzystwo, żeby sobie ulżyć. Zaczęły się problemy z narkotykami, alkoholem i w ogóle. Czyli całe towarzystwo mojego braciszka. Pamiętasz, jak ...naskoczyłam na ciebie?

- Nie trudno zapomnieć- prychnęłam- zachowywałaś się wtedy jak zazdrosna małolata, wariatka i bez urazy, ale suka w jednym.

- Tego dnia Ashton zadzwonił do mnie żebym kupiła "towar" i zerwała się z lekcji. Nie zgodziłam się, a on strasznie się wkur..wnerwił. Przyjechał pod szkołę i przy moich znajomych spoliczkował mnie i nawyzywał. Byłam zła i całą złość postanowiłam wylać na ciebie. Nie będę ukrywała, że jest mi przykro, bo tak nie jest. Zasłużyłaś sobie, ale wierz mi, lub nie, ale po tamtym incydencie w klubie przejrzałam na oczy. Dostrzegłam jaki mój...Ashton jest. Narkotyki i alkohol zaślepiły go.- skończyła ze łzami w oczach.

- Czyli, to nie był pierwszy raz kiedy cię uderzył?

- Nie, on często ma napady...Nieraz nie musi mnie uderzyć...wystarczy że mnie zbluzga. A to jest nawet gorsze.

- Rozumiem..przykro mi.

- Nie potrzebuję twojego współczucia.

- A ja myślę, że rozmowa ze mną...że po niej jest ci lżej. Przyznaj to.

Zaczerwieniała się. Nie wiem czy ze złości czy wydaje się być zakłopotana.

- Nie...

- Przyznaj to przed samą sobą.

- Dobra, kretynko. Lepiej?!

- O wiele- uśmiechnęłam się z przekąsem.

- A twoje koleżanki? Czy one o wszystkim wiedzą?

- Wiedzą, ale są tak zaślepione nim i jego niegrzecznym wyglądem, że nic nie zrobią. Zresztą większość się go boi....Dobra, ja się zbieram. Już i tak zabrałaś mi za dużo czasu.

Wstała wytarła spodnie z piasku. Zrobiłam to samo.

- Mamy jeszcze pięć dni do oddania projektu, czyli zostało nam jeszcze jedno badanie. Zróbmy go jak najszybciej i skończmy ten cały cyrk.

- Z przyjemnością. To co we wtorek?

- Dobra... Aha, i nie bierz tego do siebie. Powiedziałam ci, bo nie dałabyś mi spokoju, ale to nie czyni z nas przyjaciółek.

- Jasne...gdyby nie ja siedziałabyś z tym dalej sama. Wmawiaj sobie co innego.

- Zamknij się- warknęła, ale widziałam, że na moment na jej twarzy wystąpił cień uśmieszku.- Dobra, nara frajerko.

Odpowiedziałam jej tym samym i udałam się w swoją stronę. Ruda zdążyła się już ulotnić.

W sumie nie jest taka zła, chociaż nie powiem, że dalej nie mam ochoty wydłubać jej oczów.





Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz