Rozdział 76.

539 66 1
                                    

Julie

Obudziłam się.

Leżałam na czymś twardym.

Ziemia? Nie, to się ruszało.

Więc co?!

Uniosłam powieki, ale nie poruszyłam się, bo całe ciało miałam tak obolałe, jak sparaliżowana.

Czy ja umarłam? Bo jeśli tak, to śmierć nie jest taka zła...

Pod sobą ujrzałam tego samego chłopaka, który mówił do mnie przed upadkiem. Wyglądał tak samo. Przystojny, ze zmierzwionymi ciemnymi włosami. Oczów nie widziałam, bo miał je przymknięte.

Wyczuł chyba mój wzrok, bo spojrzał na mnie. Ciężko oddychał. Musiał przyjąć cały ból na siebie, skoro leżałam teraz na nim.

Tak! Pamiętam jak odwróciłam się i zobaczyłam jak biegnie w moją stronę a wtedy ja...spadałam w dół.

- Julie...-mruknął chłopak.

Julie!? Kim on jest?! Nie pamiętam, ale czuję, że powinnam.

Cholerny Hades! Wymazał moje wspomnienia...a raczej zrobiły to te pieprzone Elyrie w jego imieniu.

- Kim jesteś?

- Julie...no co ty....

- Przepraszam, ale nie wiem...

Na jego twarzy zabłąkało zranienie. Zabolało mnie to, chociaż nie wiem czemu. Czułam, że był kimś bardzo ważnym w moim życiu, tak jak to imię "Aiden".

- Cholera...- zaklął- pieprzony idiota, Hades. Zrobił to! Wymazał ci wspomnienia!

- Przepraszam, ja.....

- To nie twoja wina....Za nic nie musisz przepraszać...Pomogę ci...To ja Aiden, twój chłopak. Jestem wojownikiem, tak jak ty. Mam siostrę Kate, która jest twoją przyjaciółką. Nie mam rodziców, ale wuja, którego traktuje jak ojca. Ponadto przyjaźni się on z twoją babcią Lucine. Kojarzysz?- zapytał z nadzieją.

Pokiwałam zrezygnowana. Nic nie pamiętałam.

Ale to imię...Wiedziałam!

Czułam pociąg do niego i jeszcze ten chłopak, jego oczy. Myślę, że łączyły nas bliskie relacje. Z tym chłopakiem. Z Aidenem.

- Przepraszam- o mało się nie rozpłakałam.

- Dobrze, więc może...spróbujemy inaczej- zamknął mi usta pocałunkiem.

Całował słodko i pociągająco.

O mój boże.

Prawie się rozpłynęłam pod wpływem tego dotyku.

Poznawałam te usta. Znajome, słodkie, miękkie. Moje usta bardzo dobrze je znały. Ciało znacznie na nie reagowało. Były mi bliskie.

Oderwał się ode mnie.

- Proszę, spokojnie, skup się. Musisz sobie przypomnieć. Choć troszkę.

Próbowałam. Starałam się zrobić coś, żeby sobie przypomnieć.

Nic. Niestety...

- Dobra, może pokaże ci zdjęcia i wtedy sobie przypomnisz.

Wyjął ze spodni portfel. Przedstawił mi zdjęcia.

- To jest Kate- wskazał na zdjęcie pięknej dziewczyny. Pamiętam ją. To ona stała obok Aidena na górze. Była z nim jeszcze rudowłosa dziewczyna, kolejna miała duże, piękne, sarnie oczy. I było jeszcze dwóch chłopaków.

Pokazywał mi zdjęcia przyjaciół. Kiedy doszedł do ostatniego zdjęcia, zatrzymał się.

- A tu...jesteśmy my.

Wskazał na obrazek, który przedstawiał dziewczynę o bardzo jasnych włosach i fioletowych oczach i przystojnego, ciemnowłosego chłopaka. Obejmowali się. On podtrzymywał ją w pasie. Ona zaś głowę miała położoną na jego klatce piersiowej.

Widać było chemię między nimi na odległość. Uczucie. Zaangażowanie. Miłość.

Nie wiem gdzie dokładnie się znajdowali, ale wydaje mi się, że siedzieli gdzieś na boisku. Dostrzegłam murawę.

To byliśmy my.

--------------------------------------------------

- Aiden, ja...

Poczułam silny zawrót głowy. Moja głowa opadła na jego klatkę, tak jak się obudziłam. Wróciła do stanu pierwotnego.

- Julie...- potrząsnął mną lekko chłopak.

- Dobrze się czujesz?- jego pytanie usłyszałam jak przez mgłę.

- Julie, do cholery, nie strasz mnie!

Nie słyszałam później nic. Myślałam, że zemdlałam, ale nie. Miałam jakby sen. Czułam się jak w wielkiej sali kinowej, gdzie puszczany jest maraton filmowy. Miałam podobnie, tylko, że nie było to kino, a moja głowa. Nie był to film, a moje wspomnienia.

Pierwszy obraz przyszedł wraz z bólem w skroniach, który z każdym kolejnym się nasilał.

Stałam przed nowym domem. Ze starszą kobietą. Musiała to być Luciene, moja babcia. Z walizkami przyglądałyśmy się budynkowi.

Następnie.

Uciekałam parkiem, kiedy potknęłam się, a za mną stał Żniwiarz. Kojarzę! Przypominam sobie, że Aiden z dwoma chłopakami pomógł mi wtedy.

W kolejnym, siedziałam na ławce z zapłakaną rudowłosą dziewczyną.

Następne były tylko przypomnieniem, tego co podświadomie wiedziałam i nikt nie był w stanie mi tego odebrać.

--------------------------------------

Ocknęłam się.

- Cholera, prawie przyprawiłaś mnie o zawał...

Pocałowałam go, zanim cokolwiek dalej powiedział. Zaskoczony przytulił mnie do siebie. Nadal oboje znajdowaliśmy się w pozycji półleżącej.

- Chyba pamiętam....

- Naprawdę?!

- Tak, myślę, że...sobie co nieco przypomniałam..Musimy się stąd wydostać. Pewnie wszyscy myślą, że zginęliśmy. Nie dziwię się. Upadek jak z....15 piętra...To nie mogło się udać- wysiliłam się na uśmiech.

- Nie uda mi się wstać jak dalej będziesz tak na mnie leżeć.

- Przepraszam- mruknęłam.

- Żartowałem, powiedziałem już, że nie masz za co przepraszać. A teraz musimy się stąd jakoś wydostać.

- Jestem za.















Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz