Rozdział 7.

1.1K 128 0
                                    

Aiden odprowadza mnie do domu! Wow! Nie wierzę! Chłopak uraczył mnie swoim towarzystwem.

Droga do domu upłynęła w ciszy. Aiden od czasu do czasu zerkał na mnie. Udawałam, że tego nie widzę, jednak jego każde spojrzenie wywoływało u mnie palpitacje serca. Zachowywałam się jak gówniara!

Nie odzywałam się nawet słówkiem. Miałam mu za złe, że naskoczył na mnie.

-Tu mieszkasz prawda? Szłam dalej nie słysząc jego słów.

- Hej, Julie!

Otępiałam.

- Coś mówiłeś?

- Tak, pytałem się czy tu mieszkasz.

Obejrzałam się. Nie zauważyłam, że staliśmy pod moim domem.

Niezręczna sytuacja. Nie wiedziałam jak się zachować, więc postanowiłam
(na odczepnego) podziękować mu za pomoc i w geście wdzięczności podałam mu dłoń.

-Aiden...Dziękuję...No wiesz, za to, że.. A właśnie, jak się tam znaleźliście? W parku?

Chłopak wyglądał na zmieszanego.

-Wiesz..Chłopaki chcieli wpaść do Willa po coś, i zobaczyliśmy jak biegniesz. Wyglądałaś na przestraszoną i postanowiliśmy sprawdzić to...chłopaki chcieli- Ucieszyłam się na jego słowa.

"Postanowiliśmy sprawdzić to"
Martwili się?

Po chwili jednak mój entuzjazm opadł, gdy dodał pewnym siebie tonem:-Gdyby to ode mnie zależało to by nas tam wtedy nie było. Chłopaki się uparli, więc nic nie mogłem zrobić...

- Mimo wszystko..dzięki- odrzekłam cicho, po czym skierowałam się w stronę domu.

Nagle poczułam uścisk na nadgarstku. Ciepła dłoń złapała mnie i delikatnie obróciła .

-Mam prośbę- Prośbę? Ha, cholerny egoista- Nie chodź przez park i najlepiej nie wychodź po zmroku. Wybieraj oświetloną drogę ze szkoły. Park jest stary i nieużytkowany. Nikt go nie strzeże.... Tak dla pewności, Ok? - widziałam w jego spojrzeniu desperacje.

- Dobrze- wyrwałam się. Chyba nie uwierzył mi bo sekundę później stał przede mną i zagradzał mi drogę. Nie miałam jak przejść.

-Julie...-Widziałam jak walczy ze swoimi emocjami. Po chwili niemal szeptem dodał: -Proszę...Obiecaj mi to.

Nikt nie będzie mi mówił co mam....

-Dobrze. Obiecuję- przegrałam z jego hipnotyzującymi oczami. Gdy wpatrywał się we mnie w oczekiwaniu jego błękitne oczy stawały się niemal szare. Jakby w przypływie emocji....

Niezbyt był przekonany ale to wystarczyło, bo chwilę później kierował się już z powrotem. Wyjął telefon i zaczął z kimś rozmawiać.

Weszłam do domu i starałam się nie myśleć jaki jest idealny. Aż za bardzo...bo było to niebezpieczne... dla mnie.

---------------------------------------------

W domu nie było nikogo. Babcia zostawiła mi rano pieniądze, abym zamówiła sobie coś na obiad . Wracała po kolacji. Pracowała na dwie zmiany. Mówiła, że robi to żeby niczego nam nie brakowało, ale wiedziałam że od dawna pomagała bezinteresownie. Widocznie miała coś, co było niezbędne w jej pracy.

Przebrałam się w wygodny dres i koszulkę.

Nie chciałam zamawiać sobie niczego, więc postanowiłam coś ugotować. Wyszperałam potrzebne składniki i po jakimś czasie w piekarniku robiła się zapiekanka z kurczakiem i brokułami. Ulubione danie rodziców...

Chwilę rozmyślałam o nich. Nie zdawałam sobie sprawy, że przesiedziałam godzinę na wspomnieniach o rodzicach i Danielu. Daniel...Był moim najlepszym przyjacielem. Krył mnie przed rodzicami tak ja ja kryłam go. Razem biegaliśmy, bo bał się mnie zostawiać samej. Był nadopiekuńczy. Gdy widział w moim pobliżu chłopaka, jeżył się i odstraszał adoratorów. Nie miałam mu tego za złe. Był moim starszym bratem. Martwił się. A teraz? Teraz go już nie ma... Pojedyncza łza spłynęła po policzku.

Z chwili załamania wyrwał mnie dźwięk telefonu. Numer nieznany.

Odebrałam.

-Słucham?

Nikt się nie odzywał. Słyszałam jedynie urwany oddech. Jakby ktoś dopiero co biegł. Nie mogłam stwierdzić płci, lecz sprawę ułatwił mi dźwięk kaszlu. Przypominał kaszel astmatyka. Było to zdecydowanie męskie charkanie.

-Halo? Przepraszam? Kto mówi?

W tle słuchawki rozległy się strzały. O mój boże!

-Przepraszam, co się dzieje? Jest pan ranny? Wezwać pomoc?

... bip bip bip bip

Rozłączył się.

Przeraziłam się. Kim był ten człowiek? Co chciał? Czy był ranny? Chciałam mu pomóc ale nie wiedziałam jak.

Myśl o nim nie dawała mi jasno myśleć.

Musiałam się zająć czymś, więc poszłam do pokoju i odrobiłam zadanie domowe. Pierwszy dzień a już miałam sporo nauki.

Przyda mi się coś, co pomoże mi zapomnieć o dziwnym telefonie i zdarzeniu w parku. Sytuację w szkole puściłam w niepamięć, to był wypadek. Musiałam zasłabnąć i uderzyć się w głowę. Niezdara...cała ja.


















Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz