Upadła.

Por BlackAngel98dr

70K 7.2K 273

Wydawać by się mogło"temat banalny". Ale czy na pewno ujmująca historia rodzącej się miłości/ akcja, która ni... Más

PROLOG
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Cześć!
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Pytanie do was?
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Wiadomość!
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 43.
Rozdział 44.
Rozdział 45.
Rozdział 46.
Rozdział 47.
Rozdział 48.
Rozdział 49.
Rozdział 50.
Rozdział 51.
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 53.
Rozdział 54.
Rozdział 55.
Rozdział 56.
Rozdział 57.
Rozdział 58.
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61.
Ważne do was!
Rozdział 62.
Rozdział 63.
To nie rozdział! Ale zapowiedz mojej nowej książki, specjalnie dla was!
Rozdział 64.
Rozdział 65.
Rozdział 66.
Rozdział 67.
Rozdział 68.
Rozdział 69.
Rozdział 70.
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73.
Rozdział 74.
Rozdział 75.
Rozdział 76.
Rozdział 77.
Rozdział 78.
Rozdział 79.
Rozdział 80.
Oficjalne oświadczenie!
Ważne!
!!!
Wattpadowe oscary!
WAŻNE!

Rozdział 42.

675 76 2
Por BlackAngel98dr

- Panno Black, pani partner do pracy zaliczeniowej z niewiadomych mi przyczyn zrezygnował z owych zajęć... Przykro mi, bo został już pani tylko tydzień. W takim razie zostaje pani przydzielony nowy partner, a może raczej partnerka. Nie było w szkole jednej z uczennic, dlatego w związku z tym, że obie jesteście bez pary musicie się solidnie zmobilizować i zacząć współpracować.

Zawołał jakąś dziewczynę. Mam nadzieje, że nie będzie to jakaś....

A jednak.

- Panno Monroe, oto pani partnerka.- wskazał na mnie- życzę owocnej pracy.

- Przepraszam, ale..

W tej samej chwili odezwała się Allyson.

- Panie profesorze, czy to konieczne? Nie możemy zmienić się z kimś innym?

- Przykro mi. Każdy już ma swoją parę. Zważywszy na to, że został już tylko tydzień to radzę się skupić, zawziąć i wziąć do roboty.  Powodzenia drogie panie!

Uśmiechnął się i odszedł do innej pary. Zostawił nas same sobie. Dziewczyna patrzyła na mnie zawistnym wzrokiem. Starałam się nie zwracać na nią uwagi.

- Co suk..?

- Daruj sobie- przerwałam jej- Nie mam zamiaru się z tobą użerać. Chce tylko skończyć tą cholerną pracę i zdać semestr. Nie obchodzi mnie czy mnie lubisz, tolerujesz albo masz ochotę zabić, ale proponuję ci abyśmy na ten jeden jedyny tydzień, mogły oddychać tym samym powietrzem i zrobiły to co musimy. Zrozumiem, jeśli twoje ambicje kończą się na umiejętności pomalowania ust szminką. Wtedy z przyjemnością skończę to sama.

Allyson stała przede mną z rozdziawioną miną. W jej oczach widziała...szok? Niedowierzanie? Po chwili jednak te emocje przykryła tafla nienawiści.

- Ostrzegałam cię. Zabrałaś mi go- powiedziała niemal szeptem- on jest mój, a ty go mi ukradłaś...

- Skończ już z tym. Nikogo nie zabrałam. Nie zrobiłabym tego, ale z tego co wiem Aiden nie był zainteresowany i nie byliście razem, więc..chyba to nie zbrodnia. Poza tym czy to powód, żebyś jak jakaś dzikuska się na mnie rzucała?!

- Mylisz się. Wszyscy się mylą. Ja go chyba kocham...a ona mnie. I to ty mnie sprowokowałaś. Gwarantuję ci, że zrobiłabym to kolejny raz.

- Wiesz co? Nie mam teraz czasu na rozmawianie o twoich rozterkach życiowych i tego jak bardzo lubisz się bić, jak na dzicz przystało. Zajmijmy się lepiej naszą pracą, jeśli kiedykolwiek chcemy wyjść z tej szkoły z dobrym świadectwem. A nie mam zamiaru odwalać całej roboty za ciebie.

- Dobra, niech będzie, kretytynko. - westchnęła przeciągle- nie mam zamiaru spieprzyć to tylko dlatego, że będę w parze z jakąś...- spojrzała na mnie- z tobą.

Słyszałam jak po cichu niczym w modlitwie szeptała do siebie " to tylko jeden tydzień, to tylko jeden tydzień, to tylko kilka dni i nie będę jej musiała oglądać z bliska".

Po niespełna 30 minutach, dodam, że bardzo trudnych 30 minutach, współpracy zdołałyśmy coś zacząć odnośnie naszej pracy. Naszym zadaniem było znalezienie odpowiedniego terenu w lesie czy parku i pobranie próbki ziemi do badań. Miałyśmy tam pójść i pobrać ją cztery razy, kiedy panowała całkowicie różna pogoda. Na lekcji zebrałyśmy potrzebne informacje, ogólny zarys całej pracy.

- Trzeba będzie pobrać ziemię do badania. Zrobię to, jeśli....

- W żadnym wypadku! Żebyś później mówiła mi, że odwaliłaś całą robotę za mnie? Śnisz...

- Dobrze, w takim razie pójdziemy tam obie. Pasuje?

Niechętnie przytaknęła.

- Dobra, to spotkajmy się o 18 przy bramie parkowej. Tam będzie odpowiednie miejsce do badania.

Pobladła nieco, jednak po chwili jej rumiana twarz nabrała blasku.

- Niech będzie. Tylko się nie spóźnij. Nie będę czekać.- dodała wychodząc z klasy ze swoją koleżanką, kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający ostatnią lekcję. Miałam dzisiaj jeszcze tylko trening.

-------------------------------------------------------------

W szatni przywitałam się z dziewczynami. Byłyśmy w komplecie. Kate na mnie zaczekała i ubrane w takie same stroje treningowe, a mianowicie niebieskie spodenki do połowy uda i  białe koszulki udałyśmy się na murawę.

- Dziewczęta, zanim zaczniemy chciałabym ogłosić jedną rzecz. Niedługo kończy się sezon, a rozpoczyna sezon przełajowy. Znam wasze możliwości wytrzymałościowe i jesteście najlepsze z najlepszych, uwierzcie mi! Potrzebuje was w sztafecie. Od poniedziałku rozpoczynają się treningi i chciałabym was widzieć w takim samym składzie.

Oczywiście kilka dziewczyn narzekało, jak to bardzo nie lubią biegać długich dystansów, koniec końców jednak wszystkie się zgodziły.

Dostrzegłam wychodzących na boisko boczne chłopaków. Mieli mieć trening, równolegle z nami, ponieważ ich trener miał się nieco spóźnić. Dostrzegłam Aidena. Puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się. Był bardzo przystojny w krótkich czarnych spodenkach i czarnej koszulce sportowej z wielkim numerem 12 na plecach.

- Przykro mi, że dzisiejszy trening tak wygląda, dziewczęta. Musimy dać radę wyjątkowo ćwiczyć razem, bo pan Gutierrez, ma się spóźnić. Jest nas trochę, dlatego zrobimy rozgrzewkę po czym zagramy sobie krótki meczyk. Mam nadzieję, że się nawzajem czegoś nauczycie i nie pozabijacie.

I tak zwinnie przebiegł nam dwugodzinny trening z płcią męską. Nie było źle. Dziewczyny nie dawały sobie w kaszę dmuchać, podczas gdy chłopcy dawali im do zrozumienia, że nie maja najmniejszych szans i są po prostu...za słabe. Odważnie się im przeciwstawiały. Było przy tym dużo śmiechu, ale i wzajemnej rywalizacji.

Po treningu rozeszliśmy się do swoich szatni. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z Kate i kilkoma innymi dziewczynami z drużyny. Podszedł do nas Aiden.

- Cześć dziewczyny, co tam?

- Hej!- odparły uśmiechnięte.

- Julie...zapraszam na kolację. Przyjeżdża wuj i chciałby cię wreszcie poznać. Jest dla nas jak ojciec, więc..tym bardziej, chciałbym, żebyś poznała najbliższą mi osobą po rodzicach. Co ty na to?

Pogłaskał mnie po policzku, na co dziewczęta westchnęły. Odwróciłam się do nich z uśmiechem.

- Nie wiem czy dam radę, bo muszę zaliczyć pracę zaliczeniową z biologii. O szóstej spotykam sie z Allyson.

Na jego twarzy zawitał wyraz szoku i zdziwienia.

- Co?! Z Allyson Monroe?- zaśmiał się.

- Taa. Niestety jest moją partnerką na calutki tydzień. Bosko, prawda?

Dziewczyny stały w osłupieniu i patrzyły na mnie jak na wariatkę.

- Allyson i ty? To nie może się skończyć dobrze!- stwierdziła Kate.

- O tak.. będzie z tego niezła afera jeszcze- zawtórowała jej Grace.

- Prędzej tego nie przeżyję..

- Kolacja będzie o 17. Przyjadę po ciebie, a później odwiozę na miejsce, jasne?

- Dobrze, zróbmy tak.- pocałowałam go lekko, co spotkało się z szeptami dziewczyn, które nie wiem czy były świadome tego, ze stoję obok. Usłyszałam gwizdy. Pomachałam jeszcze oddalającemu się chłopakowi, na którego czekali znajomi z uśmieszkami pod nosem.

- Widzę, że kwiatek zakwita..- powiedziała rozmarzona Eleonor. Zarumieniłam się speszona.

- Dziewczyny zrobimy sobie może jakieś małe pidżama party? Jest piątek zresztą.- spojrzała na nas Kate, tym samym uratowała mnie przed pytaniami- Wiecie..babskie pogaduchy, lody, żelki, komedie romantyczne, i takie tam- mrugnęła. Wiedziałam o czym myślała.

- Jestem za- odparła Eleonor.

- Ja także- zgodziła się Grace.

- Czemu nie- zaoponowała Amanda, której zawtórowała Sammi.

- A ty, Julie? Co o tym myślisz? Wygonię gdzieś Aidena z chłopakami i będziemy miały dom dla siebie.

- Pewnie- zaśmiałam się na jej słowa. Ta jasne ona już na pewno go wygoni.

- Ach i dziewczyny ?- zapiszczała Kat- ubierzcie się ładnie, bo nie wiadomo czy gdzieś nie zawitamy- puściła zalotnie oczko.

Miałyśmy się spotkać, po uzgodnieniu, o ósmej. Pożegnałyśmy się wraz z Kate, z dziewczynami po czym odjechałyśmy.

Miałam jeszcze jedną ważną rzecz do załatwienia. Miałam nadzieję, że uda mi się przeżyć spotkanie z księżniczką Monroe, bo chciałam gdzieś wyjść z dziewczynami. A zważywszy na stan, w jaki wprowadza mnie ta dziewczyna, nie wiem czy moja psychika wytrzyma taki ciężar.















Seguir leyendo

También te gustarán

4.1K 217 36
Nelly to na pozór najzwyklejsza w świecie nastolatka. Kiedyś ktoś złamał jej serce a ta, na zawsze zachowała urazę. Dla niej miłość nie istnieje. Nie...
11.2K 1K 57
Pierwszą część można znaleźć u @Mitsu_ustiM, a oryginał na Webtoon! Żadna z nas nie jest autorem, to jedynie tłumaczenie, posiadam również zgodę o...
7.8K 390 24
Chloe Emma Fray zawsze czuła się niekochana przez swoją matkę Jocelyn i młodszą siostrę Clary, która była od niej o 4 lata młodsza. Jego jedynym wspa...
46.6K 4.6K 76
Trzecia część historii rozgrywającej się w Woodshill. Świat podniósł się po walce stoczonej z siłami piekieł. Nowe realia, w których już nikt nie kry...