Władca Ciem stał zamyślony w swojej piwnicy na strychu i wpatrywał się z uporem maniaka w zajefajne okno w kształcie motylich skrzydeł. Sytuacja ewidentnie wymknęła się spod kontroli, nie pierwszy raz zresztą, ale Gabriel wielokrotnie udowadniał już, że potrafił improwizować, dlatego teraz również liczył na to, że całą sprawę uda się rozwiązać polubownie.
Mężczyzna westchnął i telepatycznie połączył się ze swoją protegowaną, sprawiając, że przed twarzą Królowej Jabłek pojawiła się opalizująca różem maska w kształcie motylich skrzydeł. Wcale nie musiał tego robić, aby widzieć, co działo się w czasie potyczki z bohaterami, ponieważ zazwyczaj większość bojów spędzał właśnie na ślęczeniu w ciemnicy i obserwowaniu świata oczami złoczyńcy. Tym razem razem jednak heros z własnej woli chciał urządzić sobie z nim pogawędkę. Gabriel pamiętał, że pierwszy i ostatni raz coś takiego miało miejsce w czasie ataku Tria Sprawiedliwych, gdy zaakumowane nastolatki próbowały dopaść jego syna. Wtedy to Félix - syn jego szwagierki osobiście zwrócił się do niego z propozycją umowy.
- Ja jestem tym człowiekiem - przemówił chłodnym tonem, spoglądając w zabarwione brązem granatowe tęczówki nowej bohaterki.
Władca Ciem zmarszczył brwi. Kolejna Biedronka, a raczej jakaś hybryda Biedronki z czymś. Nie była to jednak jego standardowa przeciwniczka. Tamtą rozpoznałby na końcu świata z zamkniętymi oczami, a ta... Ta była jakaś dziwna... Miała lekko trójkątną twarz, prosty nos, groźnie zmarszczone czoło i niebezpieczny błysk w oczach.
- Tamam... - mruknęła, a jej usta wykrzywiły się w kpiącym uśmieszku - Mistrz Motyl, tak?
- Władca Ciem... - odparł podejrzliwie.
W głowie mężczyzny zapaliła się czerwona lampka. Każdy z tych śmiesznych herosów wiedział, że miał do czynienia z Władcą Ciem - postrachem Paryża, panem negatywnych emocji i królem najlepiej ubranych złoczyńców. Zdarzało się, że jego ofiary wykazywały się nietaktem i nie wiedziały, kto niósł im pomoc, ale były to odosobnione przypadki. Bohaterowie jednak zawsze wiedzieli, że pośrednio walczą właśnie z nim. Niemożliwe, aby ta dziewczyna nie miała pojęcia o jego tożsamości.
- Yazık... - westchnęła wyraźnie zawiedziona czarnowłosa - Słyszałam kiedyś o Mistrzu Motylu. Podobno zawarł pakt z samym diabłem i uciekł na Księżyc. Spotkałeś kiedyś diabła?
- Nie, ale mogę dać ci moc, dzięki której sama się nim staniesz - zaproponowałem.
Dziewczyna wybuchła śmiechem, kręcąc głową.
- Jednym ruchem ręki umiem stworzyć piekło - powiedziała, zaciskając dłoń w pięść - Nie potrzebne mi są do tego twoje sztuczki.
Władca Ciem poczuł, jak zaczęło mu się robić gorąco. Ze zdenerwowania poprawił fioletową koszulę, mając nadzieję, że nie grozi mu przegrzanie. W wizji, którą oglądał oczami Królowej Jabłek ujrzał jak obraz powoli zamazuje się rażącą czerwienią.
- Chciałaś ze mną rozmawiać... - powiedział poirytowany - Wyrzeknij więc swoje życzenie.
- Nie stawaj mi na drodze - szepnęła, przysuwając się do ucha opętanej kobiety - Nasze cele się rozmijają... Ze swojej strony gwarantuję, że nie będę ci przeszkadzać i tobie radzę to samo.
- A jeśli cię nie posłucham? - zapytał, gryząc się w język; wiedział, że było to pytanie, którego nie powinien zadawać.
Dziewczyna wstała, a na jej twarzy namalował się dziwny uśmiech.
- Jeśli nie, wtedy spalę każdą przeszkodzę, która stanie mi na drodze, poczynając od niej - oznajmiła, przyzywając ręką płomienie.
Ogień momentalnie zajął strój Nathalie. Opętana kobieta zaczęła uderzać w suknię dłońmi, próbując zgasić zarzewie, jednak nie było to takie proste przez wzgląd na władającą żarem Focinelle.
- Wystarczy! - warknął Władca Ciem, zaciskając z gniewu zęby - Jaki masz cel?
- To raczej nie twoja sprawa, Motylu - prychnęła, wstrzymując ogień - Rób, co do ciebie należy, a ja będę realizować moje plany. Udowodnij mi jednak, że nie będziesz się mieszał.
- Jak?
- Odwołaj akumę - zażądała.
Władca Ciem przez chwilę myślał intensywnie nad tym, czy dać się zastraszyć dziewczynie, jednak przywiązanie do Nathalie zwyciężyło. Nie mógł by tak pozwolić na krzywdzenie bliskiej mu osoby, zwłaszcza, że ta była mu bardzo potrzebna. Zrezygnowany pstryknął palcami, wyczyszczając pasożyta.
FOCINELLE*
Zamrugałam oszołomiona oczami. Ku mojemu zaskoczeniu przede mną nie stał już kiczowato ubrany złoczyńca, a sama nienaganna Nathalie Sancoeur - asystentka Gabriela Agresta i zapewne w wolnych chwilach doradczyni Władcy Ciem, natomiast nad nią fruwał biały motylek.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Moja przyjaciółka wykonała kawał dobrej roboty i zapewniła efekt dokładnie taki, jakiego oczekiwałam. Antagonista został pokonany, akuma oczyszczona, a ja miałam wolnego Sylwestra. Nawet ten głupi Szczęśliwy Traf nie był mi do niczego potrzebny. Happy end!
- Wszystko w porządku? - spytałam, ruszając ku kobiecie.
- Nie podchodź - syknęła, robiąc krok w tył.
- Jasne? - bardziej spytałam niż odpowiedziałam, zatrzymując się w miejscu.
Było to trochę podejrzane zachowanie jak na ofiarę Władcy Ciem, ale z drugiej strony pani Nathalie przecież dla niego pracowała, dlatego nie zdziwiłoby mnie, gdyby teraz zaczęła okazywać mi wrogość, ponieważ ją pokonałam.
Podeszłam do wielkiego lustra, które wcześniej udało mi się wylosować w biedronkowej loterii i przyjrzałam się swojemu odbiciu, zerkając przy tym na wychodzącą Sancoeur, aby przekonać się, czy ta po cichaczu nie chce mi zwinąć kolczyków. Nadal nie wiedziałam, do czego miałam wykorzystać ten przyduży prezent. Z tego, co pamiętałam, Szczęśliwy Traf przydawał się Biedronce za każdym razem, więc ja też musiałam go wykorzystać, ale pewnie byłam za głupia, aby wykombinować odpowiedni sposób.
Nagle w szklanej tafli zobaczyłam postać wpadającą pędem do sali.
- Schläger? - spytałam zaskoczona jego widokiem - Co ty tu robisz?
- Ło... - chłopak wyhamował zdumiony kilka kroków przede mną i uważnie zmierzył mnie wzrokiem - Kolejna zmora?
- Co? Jaka zmora? - spojrzałam na niego zaniepokojona - To ja, Fringillidé.
- Cla... - jęknął, na co szybko zatkałam mu usta.
- Cicho, nikt nie musi wiedzieć, jak się nazywam - warknęłam.
Schläger zabrał moją rękę ze swoich ust i złapał mnie za nadgarstek.
- Co ci się stało? - zapytał z miną tak sceptyczną jak płaskoziemca, gdy jego eksperyment udowodnił, że Ziemia jest kulą.
Przyjrzałam się swojej ręce. Miałam czarną dłoń w niektórych miejscach pozbawioną w ogóle ciała. Wyglądało to tak, jakby Thanos próbował mnie wymazać z wszechświata, ale zabrakło mu mocy i zdołał jedynie pozbawić mnie części palców.
- Nic, to tylko gra świateł - odparłam rozbawiona - Nie martw się. Właściwie to co tutaj robisz? Myślałam, że miałeś ścigać Lady Lamp razem z Wróblem.
- Ten postrzelony Wróbel zrobił ze mnie żywą przynętę! Widzisz?! - wskazał na rozcięty policzek, z którego wcześniej musiała skapywać krew, ale teraz miejsce było jedynie zaczerwienione.
- Rozumiem, że udało ci się uciec, tak? - zagadnęłam, zerkając niespokojnie w stronę korytarza.
- Nie. Przybiegłem tu, bo tutaj rzekomo miała być Biedronka, a wszyscy mówią, że tylko ona umie powstrzymać akumę - odparł, zakładając ręce na piersiach - Przychodzę więc, aby zwalić na nią odpowiedzialność.
- Yhm... Tak się składa, że chwilowo "Biedronką" jestem ja... Czyli będę musiała się tym zająć... - mruknęłam zrezygnowana pod nosem - Dzięki, Schläger.
- Ależ nie ma... - zaczął chłopak, jednak w pewnym momencie zdębiał i zbladł - ONA TU IDZIE! - wrzasnął przerażony, rzucając mi się na szyję.
Zerknęłam w stronę korytarza, aby upewnić się, że reakcja Nietoperza nie była przesadzona. Z tego, co pamiętałam, Axel raczej nigdy nie należał do strachliwych osób ( chyba, że trzeba była zamówić telefonicznie pizzę, to akurat przekraczało jego możliwości ), więc skoro zaczął się we mnie wtulać i krzyczeć mi do ucha, to projekt Lady Lamp autorstwa Władcy Ciem musiał być wyrwany żywcem z horroru.
Faktycznie, po chwili pojawił się złoczyńca i... Powiedzenie, że wyglądał okropnie byłoby kłamstwem, ponieważ opętany stwór mknął tak szybko, że zdążyłam tylko zamknąć oczy i przytulić Axela w oczekiwaniu na to, aż monstrum rozerwie nas swoimi pazurami.
Nic się jednak takiego nie wydarzyło. Nie poczułam żadnego bólu, pchnięcia ani wypływu krwi. Niczego poza tym, że coś lekko musnęło mi policzki.
- Zaliczone! - usłyszałam.
Delikatnie uniosłam powieki i odetchnęłam z ulgą. Przede mną i Schlägerem klęczała związana czymś Lady Lamp wpatrująca się otępiale w lustro niczym zahipnotyzowana. Parsknęłam śmiechem... No tak, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Kobieta w końcu atakowała wszystkich chorych lub rannych, a tymczasem sama prezentowała się jak żywy leksykon schorzeń. Nic dziwnego, że skoro ujrzała siebie w takim stanie, to doznała poważnego wstrząsu.
- Gdzie jest akuma? - spytałam, spoglądając na przybijających sobie żółwika Rudiego i Wróbla, którzy musieli podążać śladem złoczyńcy goniącego Axela.
- W tym - powiedział Rudy Kotek, wyplątując z włosów Lady Lamp stazę, którą natychmiast przerwał na pół, uwalniając z niej fioletowego motyla.
- Yhm... To teraz chyba pora wypędzić złe moce... - zaśmiałam się, rzucając yo-yem w kierunku insekta, którego gładko udało mi się złapać za pierwszym razem - Chodź, odeślijmy cię Władcy Ciem - mruknęłam z uśmiechem, przejeżdżając palcem po broni, z której wyleciał oczyszczony motylek.
- Powinniśmy się znać? - zagadnął zainteresowany Kotek, przyglądając mi się uważnie.
- Już się znamy - odparłam, podchodząc do lustra i odmienionej kobiety, która jeszcze przed sekundą była siejącą postrach Lady Lamp - Wróbelku, zajmij się tą panią, a ja z chłopakami przywrócimy wszystko do normalności - powiedziałam z uśmiechem, chwytając lustro z lewej strony.
- Jasne.... Jak mam ci mówić? - zapytał Sparrow, podchodząc do skołowanej pani.
- Chwilowo Focinelle - mruknęłam, puszczając oczko.
- Nie wiem jak wam, ale mi się podoba taka drużyna - zaśmiał się Rudy Kotek, łapiąc lustro z drugiej strony - Biedronka, Kot i dwóch na doczepkę.
- Jesteś okropny, Rudi - parsknęłam śmiechem - Użyjmy wreszcie tej Niezwykłej Biedronki.
- Raczej Niezwykłej Focinelle - powiedział rozbawiony.
......................................................................
Z uśmiechem przyglądałam się sali pełnej gości. Po tym jak użyłam Niezwykłej Biedronki ( lub Focinelle, jak wolał Rudy Kotek ) wielu ludzi zmarłych w trakcie ataku Lady Lamp łaskawie wróciło do życia, ci co pozamieniali się w jabłka ponownie przetransformowało się w cywilów, a wszyscy zniknięci przez Hesper bohaterowie objawili się w chwale.
Oczywiście, pierwszym, co zrobiłam, było rozczepienie fuzji Orła z Lisem i użycie Mirażu, aby uchronić Marinette przed zdemaskowaniem. Następnie oddałam jej miraculum Biedronki i przez krótką chwilę wysłuchałam kazania na temat tego, jak głupim było bawienie się w bohaterkę, którą powinna być Chrząszczella. W normalnej sytuacji coś bym odparowała, ale że byłam już La Volpe, postanowiłam roztropnie milczeć i poczekać na to, aż mi podziękuje. Ostatecznie skończyło się na tym, że sama sobie podziękowałam i ruszyłam na poszukiwania Lili, aby oddać jej miraculum Orła, ale gdy zobaczyłam zmierzającą ku mnie wściekłą Alyę, dałam dyla przez okno, aby nie narażać Paryża na jeszcze więcej opętanych w tym roku. Trzech złoczyńców na jedną noc to było już za dużo.
Rozsiadłam się wygodnie na dachu jednego z budynków i z uśmiechem spojrzałam na zegarek.
- Zaraz północ - odezwał się Eegal siedzący na moich kolanach.
- Tak, kolejny rok razem, co nie? - zagadnęłam z uśmiechem, głaszcząc orzełka po łebku.
- Już dziewiąty - podsumowało kwami.
- Jak ten czas szybko leci... - westchnęłam, sięgając po butelkę wina, którą udało mi się zwędzić przed moją ucieczką z Ratusza - Przez moment myślałam, że ten Sylwester nigdy się nie skończy, ale patrz! - ostrożnie wyciągnęłam korek z butelki w chwili, gdy niebo pokryły kolorowe fajerwerki - 2017!
- Wszystkiego najlepszego, Clarisse - pisnęło kwami, przytulając mi się do policzka.
- Wszystkiego najlepszego, Eegal - odparłam z uśmiechem - Wszystkiego najlepszego.
Witam z powrotem, moi drodzy! Właśnie dokonaliśmy niemożliwego - zakończyliśmy 2016 rok, który ciągnął się od początku samych "Bohaterów". Radujmy się więc tym wielce historycznym momentem :D Dodatkowo, jeśli ktoś jeszcze się nie zorientował, a raczej jest to niemożliwe, zakończyliśmy też wątek tej nieszczęsnej Lady Lamp latającej bez celu od 16 rozdziałów, a także Królowej Jabłek początkowo zrobionej tylko przez "Królową Bananów".
Pozdrawiam Was serdecznie i widzimy się już wkrótce w następnym rozdziale!
♥ GaMa ♥