28 stycznia, 4:16 am
Harry obudził się dziś zdecydowanie za wcześniej. Leżał w łóżku, gdzie obok powinien być Louis'a, a jednak go nie było. Przewrócił się na brzuch i wtulił się w poduszkę, która pachniała Louis'em. Myślał o wszystkim; o tym, co będzie jak Lou się wybudzi, o ich rozmowie, o tym, że chciałby związać się z nim na poważnie, chciałby z nim zamieszkać, oświadczyć mu się, bo czuł, że to ten jedyny.
Wcześniej może spotkał się w trzema chłopcami, przy których nie czuł tego, co czuł już od razu przy Tomlinson'ie. Louis miał w sobie co coś, co pociągało Harry'ego. Jego uśmiech i oczu były czarujące. Uwielbiał jego śmiech, wszystko. Kochał w nim wszystko.
To było magiczne i może Harry wierzył w takie coś jak przeznaczenie, ale zdecydowanie Louis był jego przeznaczonym.
Jakkolwiek to brzmiało.
Westchnął i obrócił się na plecy. Odgarnął włosy z czoła i oczu. Już chciał go mieć przy sobie, pocałować i powiedzieć to wszystko, co do niego czuł.
Musiał jedynie poczekać kilka godzin.
Tylko kilka godzin.
CZYTASZ
Lose yourself → larry ✔
FanfictionLudzie to złe istoty. Ranią nas, nienawidzą nas. My nienawidzi samych siebie. To pcha nas w otchłań, z której nie ma wyjścia. Trzeba być silnym, inaczej wpadamy w ręce śmierci. zaczęte: 15.04.2020 opublikowane: 01.07.2020 zakończone: 31.08.2020