pain 51

275 19 1
                                    

16 stycznia, 9:00 pm

Louis od tamtego zdarzenia siedział zamknięty w pokoju. Harry wrócił kilka godzin później po tym. Chciał się dostać do chłopaka, ale ten siedział w słuchawkach i miał puszczoną głośną muzykę. Harry domyślił się, że Louis włączył tryb samolotowy, bo jego komórka nie odpowiadała. Westchnął i zszedł na dół, aby coś zjeść. W salonie zobaczył zadowolonego z siebie Robin'a. Zmarszczył brwi, ale ominął go i wszedł do kuchni. Zjadł kolację i znowu ruszył na górę. Zapukał do drzwi, a potem nacisnął klamkę. Były otwarte. Rozejrzał się po pokoju, ale nigdzie nie widział niskiego szatyna. Do jego uszu dotarł szloch z łazienki. 

— Louis? 

Podszedł szybko do białych drzwi i szarpnął klamkę. 

— Louis, proszę cię. Otwórz mi. Powiedz, co się stało? Chodź, przytulę cię i położymy się spać. 

Szloch się nasilił. Harry wybieg z pokoju i zbieg ze schodów. Pognał do kuchni i wziął dwa noże, i miał nadzieję, że one pomogą mu otworzyć drzwi od łazienki. Wyminął matkę, która patrzyła na niego zaskoczona. Padł na kolana i zaczął przekręcać zamek. Kiedy mu się to udało, wszedł do środka. Zamarł, kiedy zobaczył Louis'a. 

— L-louis?

Spojrzał na chłopaka. Jego dłonie były całe w krwi. Kolana miał przyciśnięte do klatki piersiowej. Harry podszedł do niego i odgarnął jego włosy z czoła. Ukucnął na przeciwko niego, a potem przyciągnął do siebie. 

— Ha-harry...

Zachrypnięty i łamliwy głos Louis'a, złamał Styles'a do takiego stopnia, że sam się rozpłakał. 

— Będzie dobrze, będzie. To nic, Louis. Poradzimy sobie tak? 

— Nie wiem... Boję się. 

Lose yourself → larry ✔Where stories live. Discover now