pain 54

281 18 3
                                    


19 stycznia, 6:00 pm 

Jego telefon zaczął dzwonić. Spojrzał na wyświetlacz i zamarł. Ciocia. Jego ręce zaczęły drżeć. Nie zdążył odebrać. Odetchnął z ulgą, ale nie na długo. Ona zadzwoniła drugi raz. 

— Gdzie ty jesteś, niewdzięczny gówniarzu?! 

Podskoczył na nagły krzyk ciotki. Harry siedzący obok spojrzał na niego. Zabrał od niego telefon i włączył tryb głośnomówiący. Louis miał już łzy w oczach i Harry'emu to się nie podobało. 

— Nic nie powiesz?! Za to wszystko, co dla ciebie zrobiliśmy!? Pomyślałeś o matce, która patrzy z góry i widzi twoje zachowanie?! Na sto procent w grobie się przewraca! 

Louis zaszlochał, a Harry nadal milczał.

— I czego się mazgaisz? Nie łaska poinformować mnie o twoim wyjeździe?! Nie obchodzi mnie to, że jesteś dorosły. Zależałeś do mnie i...

— Hola, hola, hola. Nie rozpędzaj się. Po pierwsze, Louis nie jest rzeczą, aby do kogoś należał. Po drugie, sama się wyrzekłaś. Po trzecie, jesteś popieprzona. Ty narażałaś Louis'a na większe cierpienie poprzez mieszanie leków, które nie powinny być ze sobą mieszane. Po czwarte, jestem jego oficjalnym opiekunem, jego psychologiem i przyjacielem. Nie życzę sobie, abyś używała takich słów wobec Louis'a. 

Kobieta w odpowiedzi prychnęła. Harry zaśmiał się i pokręcił głową. 

— Jesteś żałosny, tak samo... 

— O nie, poczekaj. Odezwało się twoje zranione ego czy może minusowa wartość i pewność siebie? Czy mógłbym, nie wiem... Porozmawiać z twoim mózgiem. Och, ups. On wyjechał na wakacje. Najlepiej będzie jak odpieprzysz się od Louis'a i jego życia. Jest dorosły. Do widzenia. 

Rozłączył się i chwilę po tym usłyszał głośny śmiech szatyna. Styles sam zaczął się śmiać jak opętany. 

Lose yourself → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz