22 stycznia, 10:31 am
Najtrudniejsze dla Louis'a było to, aby spotkać się ze swoim rodzeństwem. Nie wiedział, czego się obawiał. Chciałbyś zaakceptowany przez nich.
— Dasz radę. Będę obok. Mam twój inhalator, tak? W razie czego wyjdziemy. Możesz spokojnie oddychać, skarbie.
Wyszli z pokoju i skierowali się do salonu, gdzie już czekała na nich trójka rodzeństwa Louis'a razem z jego ojcem. Spojrzał na nich i zmarszczył brwi. Była Lottie, były bliźniaczki. A gdzie...
— A gdzie Felicite?
Widział jak każdy się zmieszał. Cofnął się o krok, kiedy doszła do niego jedna myśl.
— Nie, nie, nie...
Harry podał mu inhalator i posadził go na kanapie.
— Oddech. Wydech, wdech, wydech, wdech. Spokojnie, tak? Pamiętaj co ci mówiłem. Spokojnie. Uspokój...
Louis chciał go słuchać, bardzo chciał go słuchać. Robił wdechy i wydechy, chciał uspokoić drżenie rąk, ale nie szło mu to. Dopiero po dobrych trzydziestu minutach, uspokoił się na tyle, że mógł rozmawiać. Jego siostry były w niemałym szoku.
— Dlaczego?
— Miała chore serce, dostała atak i... Pogotowie przyjechało zbyt późno. Gdyby byli pięć minut wcześniej... Uratowaliby ją. Pochowaliśmy ją tutaj, w Londynie.
Louis zamilkł. Opanował drżenie rąk i chwycił Harry'ego, który przyciągnął go automatycznie do siebie. Szatyn przymknął oczy.
— Wiem, że pytałem, ale czy... Czy Louis ma tutaj dobrze? Chciałbym zabrać, jeżeli Louis będzie chciał, na weekend. Do...
— Nie, nie, nie! Ja n-nie jadę nigdzie! Nie ma mowy!
Harry uśmiechnął się do niego, kiedy wzmocnił uścisk.
— Sądzę, że na razie nie ma takiej opcji. Louis miał źle dobrane leki przez lekarzy, do których zapisała go jego ciotka. Zaufał tylko mi i domownikom. Nie sądzę, że takie przemieszczenie w trakcie terapii, przyniesie dobre skutki.
— Louis jest dorosły, jest moim synem i...
— I w chwili obecnej jestem jego opiekunem prawnym. W chwili śmierci jego matki, która podejmowała za niego decyzję, jego ciotka dostała tam przywilej. Ona się go wypadła i moja matka, właścicielka tego domu oraz schroniska dla młodzieży, sądownie i bardzo szybko, mi dała tą rolę. Jestem również jego psychologiem, więc nie ma pan tutaj nic do gadania.
YOU ARE READING
Lose yourself → larry ✔
FanfictionLudzie to złe istoty. Ranią nas, nienawidzą nas. My nienawidzi samych siebie. To pcha nas w otchłań, z której nie ma wyjścia. Trzeba być silnym, inaczej wpadamy w ręce śmierci. zaczęte: 15.04.2020 opublikowane: 01.07.2020 zakończone: 31.08.2020