pain 34

280 20 3
                                    


5 stycznia, 11:29 am

Siedzieli na łóżku. Louis nadal zachwycał się gitarę. Grał różne akordy, które Harry zapisywał. Tworzyli swoją własną melodię. Tylko dla nich. Louis uwielbiał takie dni. Był tylko on i Harry. 

— Louis?

Nic mu nie odpowiedział. Już od paru minut szatyn siedział i wpatrywał się w ścianę. 

— Hej, Louis. 

Hmm?

Co powiesz na wieczór filmowy ze wszystkimi? 

Zaprzeczył ruchem głowy. 

— Dlaczego? 

Louis zacisnął usta w cienką linię. Zaczynał się denerwować. 

— Przecież nic się nie stanie. Pooglądamy razem filmy, porozmawiamy. Co ci szkodzi? 

Siedzieli kilka minut w ciszy. Louis już zdążył pomyśleć o najgorszych rzeczach, które mogłyby by się mu przytrafić. Czuł pieczenie pod powiekami. Było mu źle. 

— Nie potrafię, Harry. Boję się. Nie chcę. 

— Czego się obawiasz? Mogę ci z tym pomóc. 

Nie. To nie najlepszy pomysł. Chcę poradzić sobie z tym sam. 

Wiesz, że możesz do mnie przyjść, powiedzieć, porozmawiać? 

— Wiem, Harry. Czy... Czy mógłbyś wyjść? Chciałbym by-być sa-sam. 

Harry zaskoczony jego prośbą, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Louis doskoczył do drzwi, zakluczając je kluczem. Osunął się po nich w dół i ukrył twarz w dłoniach. Był wystarczająco silny, aby iść z do sklepu oraz na to, aby przebywać na otwartej przestrzeni w jadalni bądź w salonie. Miał kilka wyjść, aby uciec. W sali kinowej było tylko jedno. Wiedział też, że zranił Harry'ego, ale chciał być sam. Posłuchać ciszy. Zamknął oczu i przycisnął do siebie gitarę. Nie zasługiwał na nią. Pierwsze łzy spływały mu po policzkach. Czuł się winny. 

Lose yourself → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz