pain 39

272 21 1
                                    


8 stycznia, 2:45 am 

Louis czuł, że Harry przeciąga się na łóżku, a potem ręką chwycił jego biodro. Przysunął go do siebie, a potem otworzył oczy. 

— Louis? Dlaczego nie śpisz? 

Nie mogę zasnąć. 

Brunet usiadł na łóżku i westchnął. Przytulił do siebie szatyna i zaczął się z nim bujać na boki. Louis'a to w pewnym sensie relaksowało. Czuł się bezpiecznie w ramionach i czuł jak jego serce przyspiesza. Czuł zdecydowanie coś innego niż tylko bezpieczeństwo. To było coś wielkiego. Zdawał sobie sprawę z tego, czym to mogło być. 

— Co się stało? Louis? Cały się trzęsiesz. 

Podał mu szybko inhalator, a młodszy po chwili się uspokoił. 

— Hej, spójrz na mnie. Co się stało? Nie ma tutaj nikogo. Tylko ja i ty oraz śpiąca Rose. 

Pokiwał głową i próbował się odsunąć od niego. Harry jednak trzymał go mocno. 

— Nie puszczę cię dopóki mi nie powiesz, co się stało. Mówisz teraz. 

Puść mnie. Pro-proszę, Harry. 

— Nie. Nie puszczę dopóki nie powiesz mi, co się stało. Nie możesz tak panikować. Nawet nie wiem, co to spowodowało. 

 Ja... Nie wiem. 

O czym pomyślałeś? 

N-nie chcę z to-tobą o tym rozmawiać. Puść mnie pro... 

— Nie. Mów proszę. Możemy siedzieć tak całą noc. Mi to nie przeszkadza. 

Szatyn westchnął i spojrzał na loczka. 

Boję się tych... Wszystkich uczuć. Nie wiem co to jest. N-nie odczuwałem ni-niczego innego niż... Smutek i pustkę. 

— Poradzimy sobie z tym, dobrze? Nie możesz dać się emocji. To jest w każdym w nas. To jest ludzkie, skarbie. Poradzimy sobie, poradzimy. 

Lose yourself → larry ✔Where stories live. Discover now