8 stycznia, 2:45 am
Louis czuł, że Harry przeciąga się na łóżku, a potem ręką chwycił jego biodro. Przysunął go do siebie, a potem otworzył oczy.
— Louis? Dlaczego nie śpisz?
— Nie mogę zasnąć.
Brunet usiadł na łóżku i westchnął. Przytulił do siebie szatyna i zaczął się z nim bujać na boki. Louis'a to w pewnym sensie relaksowało. Czuł się bezpiecznie w ramionach i czuł jak jego serce przyspiesza. Czuł zdecydowanie coś innego niż tylko bezpieczeństwo. To było coś wielkiego. Zdawał sobie sprawę z tego, czym to mogło być.
— Co się stało? Louis? Cały się trzęsiesz.
Podał mu szybko inhalator, a młodszy po chwili się uspokoił.
— Hej, spójrz na mnie. Co się stało? Nie ma tutaj nikogo. Tylko ja i ty oraz śpiąca Rose.
Pokiwał głową i próbował się odsunąć od niego. Harry jednak trzymał go mocno.
— Nie puszczę cię dopóki mi nie powiesz, co się stało. Mówisz teraz.
— Puść mnie. Pro-proszę, Harry.
— Nie. Nie puszczę dopóki nie powiesz mi, co się stało. Nie możesz tak panikować. Nawet nie wiem, co to spowodowało.
— Ja... Nie wiem.
— O czym pomyślałeś?
— N-nie chcę z to-tobą o tym rozmawiać. Puść mnie pro...
— Nie. Mów proszę. Możemy siedzieć tak całą noc. Mi to nie przeszkadza.
Szatyn westchnął i spojrzał na loczka.
— Boję się tych... Wszystkich uczuć. Nie wiem co to jest. N-nie odczuwałem ni-niczego innego niż... Smutek i pustkę.
— Poradzimy sobie z tym, dobrze? Nie możesz dać się emocji. To jest w każdym w nas. To jest ludzkie, skarbie. Poradzimy sobie, poradzimy.
YOU ARE READING
Lose yourself → larry ✔
FanfictionLudzie to złe istoty. Ranią nas, nienawidzą nas. My nienawidzi samych siebie. To pcha nas w otchłań, z której nie ma wyjścia. Trzeba być silnym, inaczej wpadamy w ręce śmierci. zaczęte: 15.04.2020 opublikowane: 01.07.2020 zakończone: 31.08.2020