pain 41

284 20 1
                                    


10 stycznia, 6:37 pm

Od wczorajszego dnia, kiedy wrócił do domu, przemknął do pokoju, unikając Harry'ego, wyszedł tylko raz do kuchni. Wziął z niej trzy butelki wody, jakieś dwa jogurty, łyżeczkę, dwa banany, suche płatki i paczkę chrupek. Na dokładkę wziął czekoladowe ciastka i białą czekoladę. Przemknął tak wszystko do pokoju i znowu się w nim zakluczył. Średnio co godzinę, Harry próbował się do niego dobić, porozmawiać czy przeprosić. Wystawił tylko przed drzwi jego rzeczy i wszystkie potrzebne artykuły do Rose. 

A Harry? Pluł sobie w brodę, że tak potraktował Louis'a. Nie chciał i zrobił to nieświadomie. Wkurzała go księgowa, która pisała o jakieś brednie. Pracował w domu i musiała to uszanować. Nie. Ona do niego napisała, czym go wkurzyła. 

— Louis? Skarbie... Proszę cię. Możemy... Możemy porozmawiać? 

Nie! Zostaw mnie! 

Harry uśmiechnął się tryumfalnie. Już był na podium. 

— Dlaczego? 

Nie przeszkadzaj mi. Idź sobie! 

Harry zaśmiał się, czym zdenerwował szatyna. Zacisnął usta w cienką linię. Jaki on miał tupet! 

Jesteś... Jesteś takim dupkiem, Harry! Zostaw mnie w świętym spokoju! Nie chcę cię widzieć! 

— Możemy chociaż porozmawiać? 

Nie! Nie prowokuj mnie! 

— Na pewno nie otworzysz drzwi? Chciałbym z tobą porozmawiać. Mogę tutaj stać i powtarzać dopóki się nie irytujesz. No otwórz. Porozmawiajmy. 

Po piętnastu minutach ciągłego gadania Harry'ego, Louis się zdenerwował. Rzucił poduszką w drzwi, po drodze zahaczając o stojącą lampę. Przedmiot przewrócił się, klosz rozbił się na drobny mak. Huk był niesamowity. 

— Louis?! To nie są żarty! Otwórz te drzwi albo je kurwa wyważę! 

Louis wstał i otworzył drzwi. Harry najpierw sprawdził Louis'a. Był cały, nic mu nie było, a potem spojrzał na poduszkę i lampę. Odetchnął w ulgą. 

— Przepraszam za wczoraj. Moja księgowa mnie wkurzyła, nie chciałem... 

Okay, Harry. 

Lose yourself → larry ✔Where stories live. Discover now