pain 53

284 18 0
                                    

18 styczeń, 1:00 pm 

Po tej całej akcji, Robin wyniósł się z domu. Anne przepraszała go, spędzała z nim każdą chwilę, jaką tylko mogła. Louis był dla niej jak kolejny syn. Był cudownym chłopakiem. Trochę zgubionym i zniszczonym, ale nadal cudownym. 

— Wybacz mi, Louis. Nie wiedziałam, że on okaże się takim dupkiem. 

— Okay. 

— Nie okay, Louis. Zrobiłeś sobie krzywdę. Wybacz mi, proszę. Wybacz mi. 

— To... Nie twoja w-wina. 

Anne delikatnie się uśmiechnęła i mocno go przytuliła. Uważana na jego poranione ręce. Czuła się winna. To przez jej (prawie byłego) męża, Louis zrobił sobie krzywdę. 

— Mogę coś dla ciebie zrobić? 

Louis zaprzeczył. Nie chciał wyganiać kobiety, ale chciał zostać sam. 

— Chciałbyś coś do jedzenia? Herbatę? Albo może soku? Kanapki? Może... Zamówimy dzisiaj pizzę? Znajdą się też jakieś ciastka, a może... Może chciałbyś wybrać się na zakupy, a potem na zakupy? 

— Ja...

— Ubierz się ciepło! Widzimy się w garażu! 

Kobieta wybiegła z pokoju, jakby nie chciała usłyszeć odmowy Louis'a. Szatyn westchnął i przebrał się w cieplejsze ubrania. Zszedł na dół i ubrał kurtkę, buty oraz czapkę. Kobieta siedziała w samochodzie. Był w szoku, ale nie protestował. Chciał mieć od niej spokój. Jedynym wyjście było danie jej wolnej ręki. 

Dał jej tą wolną ręką - wrócili obładowani zakupami jak tylko się dało. Anne oszalała i za wszelką cenę chciała odkupić sobie winy. Dosłownie odkupić. 

Harry jedynie stał w progu i obserwował ich, jak Anne pokazywała ubrania, które kupiła do Louis'a, a on... On po prostu siedział z naburmuszoną miną obok niej. 

Lose yourself → larry ✔Where stories live. Discover now