23 grudnia, 5:55 pm
Może Harry tylko mówił, ale robił dużo. Louis słuchał i dużo zapamiętywał. Obiecał sobie też, że powie mu o swoich urodzinach i to jeszcze dzisiaj. Nie chciał od niego nic, ale to był jego mały kroczek do przodu. Czy to nie było szalone?
— Podobają ci się te bluzki? Mam nadzieję, że tak. Poszukaj swojego rozmiaru i powrzucaj co chcesz do koszyka. Moja mama kazała mi coś tobie kupić.
Kiwnął głową i nawet nie chciał zaprzeczać. Wiedział, że Harry zrobiłby to za niego, ale mógł wziąć nieodpowiednie rozmiary, a Louis nie chciał marnować ich pieniędzy. I tak żył tam za darmo.
— Może weźmiesz coś cieplejszego? Myślałem, aby jutro pójść do parku, co ty na to? Tam jest ładnie o tej porze. Może zbyt zimno, ale jest Wigilia i chciałem ją spędzić z tobą. Jeśli będziesz bał się tłoku na dole, to nie musisz schodzić na kolację. Ja przyjdę do ciebie.
Chciał zaprzeczyć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Nie mógł zrobić tego Harry'emu, on musiał zjeść z rodzinom, a nie z nim. On był dla niego obcy. I chyba wiedział jak to zrobić.
— Porozmawiamy dzisiaj wieczorem? Pogramy znowu w chińczyka, ale tym razem mnie nie ograsz. Jestem w tym zbyt dobry, abyś mnie tak perfidnie ogrywał.
Louis uśmiechnął się pod nosem, bo cholera - Harry był słodki, kiedy się złościł.
— Myślałem nad tym, aby zacząć cię uczyć gry na gitarze, hm? Chińczyk i gitara to dobry pomysł na wieczór. A teraz wracamy do domy, kolacja zbliża się wielkimi krokami.
CZYTASZ
Lose yourself → larry ✔
FanfictionLudzie to złe istoty. Ranią nas, nienawidzą nas. My nienawidzi samych siebie. To pcha nas w otchłań, z której nie ma wyjścia. Trzeba być silnym, inaczej wpadamy w ręce śmierci. zaczęte: 15.04.2020 opublikowane: 01.07.2020 zakończone: 31.08.2020