pain 20

309 19 2
                                    


26 grudnia, 2:11 pm 

Można stwierdzić, że od ich rozmowy Harry chodził dumny jak paw, a Louis uśmiechał się pod nosem. I każdy bez wyjątku, myślał nad przyczyną tego. 

Louis delikatnie się przed nim otworzył, mówiąc o swoich samopoczuciu. 

Harry za to był szczęśliwy i chciał spróbować czegoś innego. 

Usiedli naprzeciwko siebie w pokoju szatyna. 

— Zaczniemy od tego, że nie wymagam od ciebie kolejnej rozmowy. Możesz siedzieć w ciszy. Ja będę mówić. Chciałem ci powiedzieć, że jesteś piękny, Lou. I nie zaprzeczaj. Lubię twoje oczy. One są najładniejsze. A ty co w sobie lubisz? 

Oczy. 

— Och! To super. To bardzo ważne. One zostają takie same do końca życia, nie zależnie jaki będziesz. Jesteś sobą. Nie próbujesz pokazywać kogoś innego, mniej zranionego. Widzę cię całego, prawdziwego, wrażliwego chłopca. I... 

Spojrzał na Lou, który ścierał szybko łzy. 

— Co się stało? Co coś złego?

Zaprzeczył ruchem głowy i powstrzymał się przed wypuszczeniem szlochu. 

Nigdy nie... Usłyszałem od kogoś takich słów. 

Zdecydowanie Louis miał dzień do mówienia. Harry po raz kolejny się ucieszył i znowu urosły mu piórka. To było idealne. 

— Mogę ci je powtarzać codziennie, bo to jest prawda. Jesteś zbyt zniszczony na ten świat, ale ja chcę ci pomóc. Chcę sprawić, że będziesz się uśmiechać, że będziesz się śmiać. Chcę cię naprawić nawet jakby to miało zająć nam całe życie. 

Lose yourself → larry ✔Where stories live. Discover now