Aigldronka ( Reine Rouge cz. 5 )

Start from the beginning
                                    

- Nawet tak nie żartuj. Rzuciłabym w ciebie poduszką, ale jestem zbyt zmęczona - westchnęłam, układając się na szpitalnym łóżku - To cudowne... Nie będę się użerać z Biedronką! Szkoda mi mojej szkoły, ale to i tak żadna konsekwencja. Mamy przecież telefony do kontaktowania się ze światem. Dobranoc... - szepnęłam, zamykając oczy. 

   Nagle cała sceneria uległa gwałtownej zmianie. Szpitalny pokój, w którym leżałam stał się pogrążonym w mroku Paryżem, mój towarzysz zamienił się na złoczyńcę, a okno z widokiem na Rzym przemieniło się w Biedronkę. No i moja piżama stała się kostiumem Aigle... Szlag!

- Co jest? - rzuciłam zdumiona - Jak? Przecież... Tak się za mną stęskniłaś, że aż musiałaś mnie sprowadzić z Wiecznego Miasta?

- Aigle? - Biedronka pobladła na twarzy, ale nie zdążyła nic więcej wyrzec, bo antagonista zepchnął ją z dachu.

- No tak...  - przewróciłam znudzona oczami - Jak zwykle...  - z szybkością rakiety doleciałam do Kropeczki, którą złapałam w ramiona i bezpiecznie odłożyłam na chodnik - Może jeszcze powiesz, że jesteś twoim Szczęśliwym Trafem?

- Chyba wolałam Aquilę... - mruknęła granatowowłosa z przekąsem.

- Aquila tu była? Niemożliwe... Sądziłam, że dojedzie do Paryża za jakiś tydzień, ale... Coś tu jest nie tak. We Włoszech przecież tak mnóstwo się nie gada o Stonce i jej Pantofelku. No i jeżeli ona była przemieniona, to jakim cudem ja też jestem, skoro oddałam jej miraculum?

- Czyli to prawda, co mówił Kot? - Biedronka wyglądała jakby uderzył w nią taran.

- Nie wiem, co mówił, więc nie potwierdzam i nie zaprzeczam, ale jak go zobaczysz, przekaż mu proszę, że go kiedyś zamorduję za jego głupotę - oparłam dłoń o ścianę budynku, aby złapać równowagę - Rany... Nie za dobrze się czuję... - mruknęłam.

- Wszystko w porządku? - zaniepokoiła się Kropka.

- Nie... Zatrułam się krwią. W głowie mi się kręci, więc nie zdziw się jak przypadkowo cię trzasnę wiatrem - mruknęłam.

- Aquila nie mogła używać wiatru. Wiesz coś o tym?

- Naprawdę? No patrzcie... Jakie to sprytne stworzenie! - zaśmiałam się - Najwidoczniej jest pewien, że wrócę. 

- A wrócisz? 

- Zobaczymy. Wszystko przed nami. Na razie oddaję wam Aquilę i jeszcze jedną osobę, ale nie będę przecież zdradzać jej tożsamości. To by było niedopuszczalne, prawda?

   Biedronka cofnęła się pod sklepowy daszek, aby ukryć się przed wzrokiem przelatującej Reine Rouge. 

- Akuma pewnie jest we wianku - mruknęła sama do siebie. 

- Gitesowo. Zabiorę go jej i odeślesz mnie do Rzymu, tak?

- Tak, Niezwykła Biedronka powinna wszystko załatwić. 

- A cóż ci podarował twój Szczęśliwy Traf? - zagadnęłam.

- Diament. Aquila była potrzebna do rozwiązania, ale teraz się to chyba nie uda. 

- Spokojnie... Poradzimy sobie bez Aquili. Ale najpierw... Muszę się dowiedzieć, dlaczego przybyła tu dzisiaj - podkreśliłam ostatnie słowo - Wiesz coś o tym?

- Mogę tylko podejrzewać... Kot coś wspominał o jakiejś wiadomości do mnie i do ciebie.

- Jakiej wiadomości? - oczy rozszerzyły mi się do rozmiarów pięciozłotówek.

- Nie wiem. Nie odebrałam jej, ale raczej dotyczy spędzenia wspólnej Wigilii.

- Organizuje Wigilię i sam na nią nie przyszedł? To głupie! - niemalże krzyknęłam, ale Biedronka zdążyła mi zakryć usta.

Orli zryw |Miraculous| (Chwilowo zawieszone)Where stories live. Discover now