Przede mną znajdował się pomost. Chwiałam się, ale postanowiłam wejść na niego. Świeże morskie powietrze, szum. Tego było mi w tej chwili potrzeba. Było dość ciepło jak na jesienną porę. Jednak nie miałam na sobie nic poza sukienką na krótki rękawek. Dostałam gęsiej skórki.

Stałam tak i zakręciło mi się w głowie. Przypomniała mi się zdrada moich przyjaciół, Liam, rodzina, to co powiedziała mi babcia o moim przeznaczeniu, Aiden...tego było za wiele. W ciągu kilku dni dowiedziałam się tyle rzeczy, jakich prawdopodobnie człowiek nie dowiaduje się przez całe swoje życie. W połączeniu z alkoholem odczuwałam to jeszcze bardziej. Znów zaczęłam płakać. Nie chciałam, ale to było silniejsze. Miałam zadry w sercu. Byłam zraniona od środka.

Moje oczy przysłoniła tafla łez.

Otworzyłam oczy z trudem...

I byłam....

Na pewno nie na pomoście, nie widziałam nigdzie domu, w którym odbywa się impreza, nie słyszałam dudniącej muzyki. Nie byłam nawet nad wodą!

Jestem pijana! Kompletnie zalana. Doprowadziłam się sama do takiego stanu... Nawet nie wiem gdzie jestem!

Rozejrzałam się dookoła. Moje oczy powoli przyzwyczajały się do egipskich ciemności.

Stałam na wzgórzu. Tak, to było jakieś wzgórze ! Ale, coś mi tu nie pasowało... Nie było tu drzew. Żadnej roślinności, wody, powietrze, też było jakieś inne... Gdzie ja do cholery jestem?!

Julie! Julie! Julie! Chodź....

To jakiś obłęd. Kompletnie rzuca mi się na głowę. Nie mogę pić. Aiden miał rację, żebym więcej nie piła. On do cholery zawsze ma rację!

Jakaś siła pchnęła mnie krok na przód. Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. I ...raptownie przystanęłam, bo prawdopodobnie gdybym tego nie zrobiła, moje ciało roztrzaskało by się o skały na dnie głębokiej przepaści. Panował mrok, ale byłam w stanie dostrzec zarysy spiczastych skał na dole.

Julie, potrzebujemy cię...

- Halo, czy ktoś tam jest? Przestańcie to nie jest zabawne. Zaraz dostanę zawału! Będziecie mnie mieć na sumieniu. Proszę, koniec tych żartów. Wygraliście. Przestraszyłam się, a teraz wyłaźcie. Wykorzystujecie to, prawda, bo trochę mnie ścięło?

Usłyszałam szept.

Obróciłam się. Mój błąd.

Za mną stało dwóch... czterech...sześciu...ośmiu... ! DZIESIĘCIU nie jestem pewna, ale chyba mężczyzn. Mieli charakterystyczne czarne togi z kapturami nasuniętymi na twarze. Każdy z nich w dłoni trzymał miecz. Mimo, iż powoli oswajałam się z tym narzędziem, to jego widok przyprawiał mniel
o dreszcz.

Tak jak ten facet, który mnie zaatakował...Żniwiarz! On tez miał miecz!

O nie... Ja śnie, prawda? To tylko sen...a ja zaraz się obudzę....

Uszczypnęłam się. Otworzyłam oczy. Nie! To nie sen!

- Dziewczynko, nie uciekaj, a skończy się twoje cierpienie. Ile jeszcze jesteś w stanie znieść ? Prędzej czy później będziesz nasza. To tylko kwestia czasu !

Zaczęli iść w moją stronę. Instynktownie się cofnęłam. Nie przestawali iść, a ja coraz bardziej zbliżałam się do krawędzi urwiska.

Kiedy byłam już na ostatecznym kawałku, rzuciłam się biegiem w nadziei, że zdążę ich ominąć. Niestety... zdali sobie sprawę z tego co chcę zrobić. Jeden z nich podniósł dłoń, a ja jak gdyby nigdy nic, leżałam na ziemi. Co jest, do cholery?

Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz