Rozpoczęła się druga połowa meczu.
Odzyskałyśmy piłkę i zbliżałyśmy się pod bramkę, kiedy nagle jedna z zawodniczek sfaulowała Kate. Był rzut karny, dzięki któremu dorobiłyśmy się remisu.
Koniec końców ku uciesze wszystkich, wiwatów i gwizdów zwyciężyłyśmy 2-1. Szok! Nasza szkoła nie wygrała od 15 lat i nie przeszła nigdzie dalej. A teraz to się udało!
Trener był wniebowzięty tak samo jak my. Skakałyśmy z radości!
Po meczu podszedł do nas chłopak ze starszej klasy.
- Hejka dziewczyny. Jestem Mat. Organizuję dzisiaj imprezę. Chcemy uczcić przejście do dalszych rozgrywek naszych koszykarzy i będzie to dobra okazja, żeby uczcić waszą wygraną. Wpadniecie?
- Jasne, będziemy.- oznajmiła Kate.
- Pewnie!- odkrzyknęła zbyt entuzjastycznie Grace.
- Świetnie, w takim razie podam wam mój numer. Impreza zaczyna się o 20. Przy Kaliforn Main Street.
Po szybkiej wymianie numerów udałyśmy się do szatni. Nadal zszokowane i uradowane naszym popisem na murawie.
W drodze do niej dostrzegłam Allyson z jakimś wysokim... Aiden! Stali blisko siebie i śmiali się z jakiegoś niewiadomego mi powodu. Muszę przyznać...byłam zazdrosna. Nawet bardzo. Kurka. Miałam ochotę jej przywalić ! Jemu w sumie też, a przecież nie byliśmy nawet parą. Kilka pocałunków nie czyni przecież z nas pary. Poza tym zawsze się z tym ukrywaliśmy, więc...
Ignorowałam widok, który potajemnie łamał mi serce. Poszłam do szatni i pośpiesznie się przebrałam.
- Julie, jedziesz z nami?- zapytała Kat.
-Nie. Wzięłąm samochód.
- Dobra, przyjadę do ciebie o siódmej. Razem się przygotujemy. Musimy wyglądać olśniewająco. Wygrałyśmy i uczcimy to kilkoma shootami- puściła mi oczko, dając do zrozumienia, że na kilku się zapewne nie skończy.
- Jasne- zaśmiałam się i ruszyłam do samochodu. Niestety, nie dane mi było spokojnie odjechać.
Oparty o maskę stał brunet o hipnotyzujących oczach.
-Co tam, Romeo?- zapytałam chcąc mu dogryźć, po tym co zobaczyłam.
- Moja Julietto, coś taka niemiła- uśmiechnął się.
- Wydaje ci się, a teraz przepraszam, śpieszę się do domu .
-Co jest? Co cię ugryzło?
- Może to, że przed chwilą romansowałeś z Monroe?...Nie obchodzi mnie to w sumie...
- Ktoś tu chyba jest zazdrosny...- w jego oczach widziałam błysk satysfakcji.
- Śmieszny jesteś!
- Wydaje mi się, że jednak nie. Czy uważasz, że masz mnie na wyłączność?
Nie odpowiedziałam tylko wsiadłam do auta i oddaliłam się od chłopaka który stał z tym durnym uśmiechem na ustach, przeczesując dłonią włosy.
------------------------------------------------
Zadzwoniłam do babci i oznajmiłam jej, że wychodzę na imprezę. Była zaskoczona moim wyjściem, ale powiedziała, żebym an siebie uważała. Ze śmiechem kazała mi wrócić do rana.
- Dobrze babciu nie przejmuj się nie wrócę z brzuchem.
- Mam nadzieję, słonko. Nie jestem chyba przygotowana na wnuki.- zaśmiałam się.
CZYTASZ
Upadła.
ParanormalWydawać by się mogło"temat banalny". Ale czy na pewno ujmująca historia rodzącej się miłości/ akcja, która niejednego przyprawi o szybsze bicie serca, rozpędzona niczym wykolejony wagon / tajemnice- to banał? Wszystko to zawarte w jednej historii...
Rozdział 23.
Zacznij od początku