Wybrałam jeszcze Cam, Eleonor-dziewczynę, która moim zdanie doskonale nadawała się do tej dyscypliny sądząc po imponujących mięśniach, Gretę i Amandę.

Drużyna Ally składała się z samych zdzirowatych kumpel największej z nich czyli Allyson "Ally" Monroe.

Dostrzegłam, że chłopaki siadają na ławce, by obejrzeć naszą grę. Nie byłam tym zbytnio uradowana, zważywszy na obecność jednego z nich. Bacznie mi się przyglądał.

-Zaczynamy..ogłosił pan Canney. Sędziował naszą grę.

Zaczynałyśmy. Miałyśmy w posiadaniu piłkę. Podałam ją do stojącej po mojej lewej stronie Amandzie. Ona szybko oddała piłkę Grecie.

Gra się nie kleiła.

Dostałam piłkę i postanowiłam to wykorzystać. Przedarłam się przez obronę i zamachnęłam się do wyprowadzenia piłki w bramkę..kiedy nagle z impetem wpadła na mnie Allyson. Uderzyła mnie barkiem, po czym wylądowałam na ziemi. Piłka oczywiście poleciała w innym kierunku niż w bramkę.

Trener wstrzymał grę. Usłyszałam ciche jęki. Dziewczyny z drużyny podbiegły do mnie. Podniosłam głowę i ...zobaczyłam, że w moim kierunku idzie Aiden. Nagle zatrzymał go Nick.

-Allie, wszystko gra?

Wstałam pośpiesznie nie dając jej satysfakcji. Chociaż, w rzeczywistości bolała mnie kostka. Pamiątka po "miłym" spotkaniu w parku...

-Tak, gramy dalej dziewczyny.

Przeszłam obok winowajczyni całego zdarzenia. Lekko trąciłam ją ramieniem i szepnęłam:

-Zdzira.

Uśmiechnęła się perfidnym uśmieszkiem.

Po raz kolejny zaczynałyśmy grę.

Przedarłyśmy się przez przeciwniczki. Kate podała do Amandy, a ona do Cam. Ta podała do mnie, gdzie oddałam piłkę do siatki. Włożyłam w to troszkę więcej siły niż poprzednio. Zależało mi na wygranej zważywszy na tupet rudowłosej.

Usłyszałam szmer westchnięć przebiegający przez pomieszczenie. Ktoś szeptał.

O co im chodzi? Przecież o to chodzi, prawda?..Strzelić gola..

Spojrzałam dla upewnienia w bramkę.

Oddałam..to mało powiedziane. Ta piłka dosłownie przedarła się przez siatkę i zrobiła dziurę z której ulatniał się lekki dym. Przecięło ją... Ale.. jak ?

Wszyscy stali oniemiali. Patrzyli to na mnie to na piłkę. Byłam zażenowana. Co to było?

Uratował mnie głos pana Canney'a.

- Od dawna mówiłem, że ta siatka jest za słaba...Trzeba ją wymienić...- szeptał pod nosem- Dobra gramy dalej.

Po kilkunastu minutach gry było już 8-1 dla nas. Słodkiej Ally już nie było tak do śmiechu. W końcu to jej drużyna przegrała i to przy widowni, w tym jej "ulubieńca".

Po meczu trener kazał nam sobie podziękować. Ani ja ani Monroe nie podeszłyśmy do siebie. Obrzuciłyśmy się wzrokiem i podeszłyśmy na zbiórkę.

-Monroe!- rozbrzmiał podniesiony głos Pana Canney'a- Nigdy więcej nie chcę widzieć takiego zachowania! Powinnaś lepiej się zachowywać, tym bardziej, że w tamtym roku reprezentowałaś naszą szkołę. Powinnaś dawać przykład, a nie zachowywać się jak...

-Ale trenerze, ta suka ukradła mi....-nie dał jej skończyć.

-Spokój! Nie toleruje takiego chamskiego zachowania. Przykro mi, ale w tym roku nie będziesz miała szansy na udział w rozgrywkach. Nie chcę kłótni!

-Ale, proszę pana, przecież to takie żarty! My tak sobie żartujemy! Prawda?-spojrzała na mnie.

Spiorunowałam ją wzrokiem. Bezczelna...

-Co ty mówisz..Żarty? Mogłaś jej zrobić krzywdę... Nie pozostaje mi więc nic innego...Twoje miejsce zajmie Black.

Dziewczyna rozpłakała się. Spojrzała na mnie z odrazą.

Oj to źle wróży. Najpierw uroiła sobie, że podbieram jej chłopaka.. a teraz zajęłam jej miejsce w drużynie.

-Oprócz Juliane w składzie znajdą się również: Kate, Grace, Jessica i Sara i 2 dziewczyny ze starszej klasy. Dziękuję to na dzisiaj wszystko....Panno Black możemy chwilkę porozmawiać?

-Oczywiście-  kiwnęłam dziewczyną, że zaraz dołączę, po czym podeszłam do nauczyciela.

- Pominąłem wydarzenia z pierwszego dnia i spóźnienie, panno Black .. pewnie wywołałem u pani negatywne wrażenie.. przykro mi. Mam nadzieję,że nie gniewa się pani za to ..Tym bardziej, że widzę w pani duży potencjał. Czy trenowała pani coś czy trenuje?

- Dużo biegam...

-Ta szybkość, płynność ruchów a ta dziura. Muszę przyznać, że masz kopa....- zaczął mówić per"ty" co mi bardziej odpowiadało, gdyż byłam jego uczennicą, a "pani" to.. przesada- masz talent. Niewiele dziewczyn w twoim wieku są takie sprytne...Czuję, że nasza współpraca będzie się układała pomyślnie w tym roku szkolnym, a nawet dłużej.- Podał mi rękę- A zatem, witam w drużynie.








Upadła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz