98.

4.2K 209 27
                                    

Przez całą drogę do domu nie odezwałam się do Matthew. Byłam na niego zła, że nie napisał nawet SMS-a, żebym się nie martwiła. Nie uprzedził, że coś się stało. W domy dowiedziałam się, że ktoś oskarżył go o branie łapówek i podobno razem Fortman z Joshem złożyli fałszywe zeznania w sprawie Spencerów. Mieli zapłacić prawnikom za zeznanie na ich korzyść. Pamiętałam, że tą sprawą zajmował się ktoś z Chicago. Dlatego skojarzyłam policjanta. Musiał prowadzić tę sprawę już wcześniej, aż w końcu dotarł tutaj.

– Wiesz co, nie chcę już dzisiaj o tym myśleć. - Zdjęłam sukienkę. – Idę pod prysznic. Możesz pojechać po Nitę. - Spojrzałam na niego. – Po co ma dłużej siedzieć w przedszkolu, skoro jesteśmy już w domu?

Na pewno będzie zadowolona, że spędzi więcej czasu z tatą niż na co dzień.

– Emily, nie mają żadnych dowodów. - Stanął przede mną.

– Nieważne. - Machnęłam ręką i zniknęłam za drzwiami łazienki.

Spencer zabił człowieka. Powinien pójść za to do więzienia już dawno. Niestety było zbyt wielu świadków, którzy zeznali na jego korzyść. Dlatego nic mu nie udowodniono. Jeżeli Matt był jednym z nich... Nie wiedziałam, czy będę mogła mu jeszcze ufać, jeśli okaże się, że pomógł mordercy. Jeśli chodzi o łapówki, wolałabym, żeby to okazało się prawdą. Z tym umiałabym sobie poradzić.

Przebrałam się i chciałam wyjść z mieszkania, ale Fortman chwycił mnie za łokieć. Czemu nie mógł mi dać chwili spokoju?

– Puść. - Spojrzałam na niego zła.

– Gdzie chcesz iść?

Zniknąć mu z oczu, jeśli on nie mógł tego zrobić.

– Po Nitę. Skoro jesteśmy w domu, czemu ma siedzieć w przedszkolu?

– Uciekasz od rozmowy. - Westchnął.

Bałam się, co mogłam usłyszeć. Dlatego potrzebowałam czasu.

– Nie chcę się już dzisiaj denerwować. Nie uważasz, że razem z dzieckiem dostałam dziś wystarczająco dużo stresu?

Miałam nadzieję, że moje nerwy nie zaszkodziły maluchowi.

– Nie przejmuj się tym.

– Dobrze – wysyczałam.

Fortmana mogli zamknąć, a ja miałam się nie przejmować. Mógł stracić pracę. Może jego była żona nie przejmowała się takimi rzeczami, ale ja nie potrafiłam. Próbowałam się uspokoić przez całą drogę do domu rodziców. Spokojnie, musiałam myśleć o dziecku. Dotknęła brzucha, próbując coś poczuć.

Usiadłam na chwilę na ławce przed domem. Rodzice nie mogli zobaczyć mnie zdenerwowanej. Zaraz zaczęliby wypytywać, co się stało. Nie chciałam im na razie nic mówić. Nie chciałam im w ogóle nic mówić. Zawsze przejmowali się moimi problemami, a ja musiałam nauczyć się w końcu radzić z nimi sama. Poza tym nie chciałabym, żeby źle myśleli o Matthew.

Po dwudziestu minutach weszłam do domu. Zanim przyszłam, zadzwoniłam do taty, żeby odebrał Nitę z przedszkola. Nie chciałam się tam pokazywać w takim stanie. Musiałam ochłonąć po rozmowie z Fortmanem.

– Mama! - Córeczka od razu do mnie podbiegła.

– Hej. - Przytuliłam ją i głaskałam po pleckach. – Jak było?

Nita nie zawsze chciała chodzić do przedszkola. Czasami, gdy rodzice mogli i chcieli, prosiłam ich, żeby odbierali małą wcześniej. Na szczęście nigdy nie mieli problemu, żeby zająć się wnuczką.

– Dobrze. - Uśmiechnęła się.

– Pobawisz się chwilę sama? – odezwał się mój tata. – Dziadek porozmawia z mamusią.

Nita pokiwała główką i wróciła do zabawy.

– Jak badania? - Spojrzał na mnie.

Na szczęście nie musiałam kłamać. Z dzidziusiem wszystko dobrze.

– Dobrze, ale ciśnienie mam za wysokie.

Miałam nadzieję, że nie będzie dopytywać.

– Może powinnaś przestać pracować?

Mama powtarzała mi to od miesiąca. Niby co miałabym robić w domu przez pół dnia do powrotu Matthew? Poza tym nie chciałam wykorzystywać urlopu teraz, żeby po porodzie móc spędzić trochę czasu z dzieciakami.

– Może – burknęłam pod nosem.

– Jesteś zdenerwowana. Coś się stało? - Usiadł przy mnie. – Emily?

– Nie, jestem zmęczona. Zwolniłam się z pracy, bo muszę trochę odpocząć. - Oparłam głowę na jego ramieniu.

– To zostaw Nitę i idź, zdrzemnij się. Odprowadzę ją wieczorem.

– Nie. Posiedzę z nią jeszcze chwilę. - Uśmiechnęłam się lekko.

Gdy miałam wychodzić, zadzwonił Matt. Nie chciałam odbierać, ale wtedy tata by się domyślił, że coś między nami było nie tak.

– Tak?

– Wracacie już?

Spojrzałam na zegarek. Siedziałam od godziny u rodziców i nie dałam mu znać. Miał prawo się martwić. Nita stanęła przede mną zaciekawiona.

– Właśnie wychodzimy. - Uśmiechnęłam się do córeczki.

– Przyjadę po was.

Miałam powiedzieć, że nie musiał, ale się rozłączył. Od naszego mieszkania do domu moich rodziców było kilkanaście minut drogi pieszo, a Matt musiał przyjechać samochodem. Jakby nie mógł się przespacerować.

Po powrocie do mieszkania pobawiłam się z córką. Mała była zadowolona, że spędziłyśmy razem całe popołudnie. Fortman zrobił obiad, którego nie zjadłam. Nie, żebym nie chciała, ale nie miałam ochoty. Mój organizm się zbuntował i zwymiotowałam. Ledwo zdążyłam do toalety. Dzięki temu mogłam się wymigać od towarzystwa narzeczonego i iść do sypialni. Nie wiedziałam co lepsze unikanie się czy kłótnia.

– Śpisz? - Poczułam, jak Matt usiadł na łóżku.

Nie odwróciłam się do niego. Miałam nadzieję, że jeśli będę udawać, że spałam, da mi spokój.

– Emily, przepraszam – powiedział cicho.

– Za co? - Zerknęłam na niego. – Co ukrywasz?

– Nic. Za kilka dni wszystko się wyjaśni. Nie chcę, żebyś się denerwowała. - Pogłaskał mnie po ramieniu.

– Jestem zmęczona. - Przymknęłam powieki. – połóż się obok. Przytul mnie i zaśnijmy. Tylko tego dzisiaj potrzebuję. Proszę.

– Kocham cię. - Przyłożył dłoń do mojego brzucha.

Pamiętałam, jak brakowało mi takich gestów, gdy byłam w ciąży z Nitą. Pragnęłam jego bliskości, żeby był z nami. Cokolwiek się stanie, powinnam stać po jego stronie. Chciałabym, tylko żeby był ze mną szczery.

– Też cię kocham – wyszeptałam.

Wydarzenia dzisiejszego dnia sprawiły, że zasnęłam od razu, z głową wtuloną w tors Matta.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon