88.

4.6K 209 27
                                    

Dziś pierwszy dzień po nowym roku szliśmy do pracy. Okazało się, że mogliśmy jeszcze wykorzystać zaległy urlop, więc z wolnego weekendu zrobił się tydzień.

Sam pozwoliła nawet przez ten czas chłopcom zostać z nami, czym mnie zaskoczyła. Wiedziała, że spędzali ten czas ze mną i moją córką, a jednak nie miała nic przeciwko. Chyba przestała robić Mattowi na złość. Czas najwyższy zaakceptować sytuację, w której się znaleźliśmy. Wiedziałam, że było jej trudno, bo została zdradzona, ale kiedyś ułoży sobie życie.

W kancelarii już wiedzieli, że byłam z Fortmanem, a jeśli nie, na pewno się domyślali. Nie ukrywaliśmy się już, ale również nie afiszowaliśmy się ze swoim związkiem. Już nie obchodziło mnie, co myśleli inni. Chodziło o moje szczęście.

– Myślisz, że to dobry pomysł, żeby im powiedzieć? - Spojrzałam na niego.

Oświadczył mi się w Sylwestra. Nie myśleliśmy o ślubie, ale jak podkreślił, chciał, żeby inni wiedzieli, że byłam jego. Spieraliśmy się o to dość długo, ale ostatecznie i tak przyjęłam jego oświadczyny. Kochałam go. Może kiedyś zdecyduję się na ślub cywilny. Skoro jemu na tym zależało, powinnam przemyśleć swoją decyzję.

– Wystarczy, że zobaczą pierścionek. - Uśmiechnął się. – Chcesz ściemniać?

Na pewno nie obejdzie się bez głupich komentarzy. Nie miałam też co liczyć na zachwyt, w końcu ukradłam faceta innej kobiecie. Dziewczyny będą niezadowolone. Żadna nie chciałaby się znaleźć na miejscu Sam. Tylko że nikt nie był w mojej sytuacji i żadna kobieta nie wiedziała, jak by się wtedy zachowała, więc nie miały prawa mnie oceniać.

– Czyli przestajemy się ukrywać? - Również się uśmiechnęłam.

– W końcu. - Odetchnął z ulgą.

– Trochę boję się ich reakcji.

Atmosfera w kancelarii na pewno ulegnie zmianie. Przeze mnie.

– Emily – podszedł do mnie – to nie ich życie.

Nie ich, ale będzie tematem każdej rozmowy. Chciałam być w końcu szczęśliwa, dlatego zamierzałam przestać przejmować się gadaniem innych. Powinnam wyluzować jak mój narzeczony. Dla niego ta sytuacja wcale nie była niekomfortowa. Poza tym nikt nie będzie winił jego. Zawsze to kobieta była winna. Tylko że gdyby nie chciał, nigdy nie wdałby się w romans. Do niczego go nie zmuszałam.

Do pracy przyjechaliśmy spóźnieni, ponieważ Nita nie chciała iść do przedszkola. Chyba spędziła za dużo czasu w domu albo myślała, że zostanie z nami. Wolne się skończyło i mimo że nie chciałam iść do pracy, musiałam i ona też nie miała wyboru. Powoli traciłam cierpliwość i miałam dzwonić do pracy, że nie przyjadę. Ustąpiłabym jej, ale po prostu jej płacz mnie dobijał. Jednak Matt jakoś przekonał córkę. Na szczęście. A z małą porozmawiam sobie po powrocie do domu. Niech nie myśli, że tak będzie codziennie.

– Komu się zepsuł samochód? - Louisa spojrzała na nas z uśmiechem.

Nikomu. Skoro przestaliśmy się ukrywać, nie musieliśmy już osobno chodzić do pracy. Chociaż to, że przyjechaliśmy razem akurat nikogo, by nie zdziwiło.

– Ona nie umie prowadzić. - Zaśmiał się i wstawił wodę.

Na swojego faceta zawsze można liczyć.

– Ja? - Oburzyłam się.

– Przecież przyjechaliśmy moim. - Droczył się ze mną.

– Tylko dlatego, że kiepski z ciebie pasażer. - Przygotowałam kubki na herbatę.

Do kuchni zaczęła schodzić się reszta pracowników. Dzisiaj wszyscy postanowili zacząć dzień od kawy o tej samej godzinie. Zobaczyłam, że Louisa zauważyła pierścionek, ale nic nie skomentowała. Chyba chciała oszczędzić mi ciekawskich spojrzeń. Wypyta mnie, gdy będziemy same. Jednak Katie nie zamierzała być dyskretna.

– Zaręczynowy? – spytała, wskazując na moją dłoń.

– Tak – odpowiedziałam zmieszana.

– Prawda, że ładny? - Do rozmowy włączył się Matt, który nie mógł się powstrzymać, żeby się pochwalić.

– Wybierałeś? - John spojrzał na niego zdziwiony.

– Kupiłem i wręczyłem. - Uśmiechnął się do mnie.

I tyle z tajemnicy. Dziewczyny były zszokowane albo dobrze udawały. John nam pogratulował. On nie widział nic złego w tym, że Matt układał sobie życie z inną kobietą i że byłam nią ja. Sam pewnie chciałby się z kimś związać. Podejrzewałam, że żadna kobieta nie była w stanie wytrzymać z nim dłużej, gdy go poznała.

– I się dowiedzieli. - Uśmiechnęła się Lou.

Była zadowolona, bo teraz będzie mogła przygadywać nam przy wszystkich. Byłam pewna, że tylko o to jej chodziło.

– Taaa.

– Naprawdę? – spytała zdziwiona Angela. - Matt ci się oświadczył?

– Tak.

Już wyobrażałam sobie ich rozmowy, gdy znikną w pokoju. Będę obiektem plotek przez najbliższy czas. Miałam nadzieję, że wkrótce wydarzy się coś, co odciągnie ich uwagę na mój temat, chociaż na jakiś czas. Chciałabym mieć tyle pewności siebie, co Fortman. Było mu łatwiej, ale był facetem, a oni nie przejmowali się zbytnio takimi bzdurami. A już na pewno nie tym, że ktoś rozmawiał o jego związku.

– Od kiedy? – spytała Katie.

Nie chciałam mówić, ile trwał nasz związek ani wspominać o romansie.

– Od Sylwestra. - Zaśmiał się. – Zabrałem ją do Vegas. Schowaliśmy obrączki albo zgubiliśmy. Nie pamiętam. - Wzruszył ramionami.

– Przestań. - Szturchnęłam go.

Może jego to bawiło, ale mnie nie.

– Tak wyszło – odezwałam się po chwili.

– No, Matt się rozwiódł. Był wolny, to go uwiodła. - John rozbawiony puścił do mnie oczko.

Kretyn.

– Rozumiem, że macie przyjęcie, ale klient czeka w konferencyjnej. - Ashley spojrzała na nas. – Emily, Louisa i John, to chyba wasza sprawa? Zamierzacie ją przegrać, bo świetnie wam idzie. Matt, do mnie do gabinetu. Już.

– Uuu. Nagrabiłeś sobie. - Louisa się zaśmiała i wyszła zaraz po Stone.

Nie on sobie nagrabił tylko my. Zapomniałam o spotkaniu z Wattsonem. Przed świętami udało nam się zebrać dowody na jego niewinność, ale prokurator dotarł do bardzo wiarygodnego świadka, który mógł pogrążyć naszego klienta. Nie było tak, że facet nie miał nic za uszami, ale akurat w sprawie, którą prowadziliśmy, był niewinny. Nie miałam pojęcia, czy uda nam się wygrać tę sprawę. Miałam nadzieję, bo nie zamierzałam łatwo odpuścić.

– Czemu jest zła na Matthew? – Louisa spytała, gdy wchodziliśmy do sali konferencyjny.

Nie miałam pojęcia i nie wiedziałam, czy chciałam wiedzieć. Lepiej, żeby nie miał żadnych problemów.

– Przepraszamy, musieliśmy obgadać jeszcze kwestię zdobytych dowodów. - Próbował wytłumaczyć nas John, mistrz krętactwa, któremu wszystko uchodziło na sucho.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now