17.

6.4K 233 49
                                    

Od tamtej rozmowy starałam się ograniczyć kontakt z Mattem. Nie mogłam pozwolić, żeby się rozwiódł. I tak nie moglibyśmy być razem. Minęły dwa miesiące od tego czasu. Czasami było ciężko go unikać. Szczególnie w pracy. Tam musiałam udawać, że wszystko było dobrze. Innych zaraz zaciekawiłoby, czemu się do siebie nie odzywaliśmy. Niby, o co mielibyśmy się kłócić w pracy? Nadal widywaliśmy się raz w tygodniu. Zdarzało się, że częściej rozmawialiśmy, niż uprawiamy seks. Nie tak miało być. Dobrze mi z nim, ale na chwilę zapomniałam, że miał rodzinę i to mnie zgubiło. Miałam nadzieję, że nie mówił poważnie o rozwodzie. Chciał mnie sprawdzić. Jeśli nie, to zrobiłam, co mogłam, żeby go przed tym powstrzymać. Taką miałam nadzieję, ale jeśli naprawdę będzie chciał, zrobi to nawet, wtedy gdy odejdę. Co z moją pracą w kancelarii? Wtedy już nie będziemy mogli udawać, że między nami nic nie było... Nie chciałam o tym myśleć. Jeszcze nie teraz.

– Jesteś dzisiaj jakaś nieobecna. - Tom machnął mi dłonią przed oczami.

To prawda, tym bardziej że nie spałam pół nocy. Przed wyjściem do pracy wypiłam energetyka, a teraz kawę, co nie było chyba dobrym połączeniem. Trudno.

– Zakochana. - Zaśmiała się Alice.

– Albo pokłóciła się z Mattem – dodała Louisa.

Lubiłam ich, bo zawsze potrafili poprawić mi humor, ale nie tym razem. Gdyby wiedzieli, w co się wpakowałam, chyba przestaliby mnie lubić. Nikt nie lubił kobiet, które odbierały faceta innym. Nawet dla chwili zabawy. Tym bardziej że ja zrobiłam to świadomie i nie miałam nic na swoje usprawiedliwienie.

– Z Mattem się nie kłócę. Nie mamy o co.

Przynajmniej tak było do tej pory.

– Ja się do niego nie odzywam. - Louisa udawała obrażoną.

A kiedy ona miała okazje z nim rozmawiać? Chyba tylko w kuchni na kawie, co nie zdarzało się często.

– Za co? – dopytywała Alice.

– Nie powiedział mi cześć, śmiał się z mojego ostatniego pozwu i zeżarł moją czekoladę.

Zaśmiałam się. Lou łatwo podpaść. Wystarczyło zająć jej miejsce, zabrać długopis lub podrzucić coś na biurko. Jednak nie obrażała, się na długo, ale trzeba uważać, żeby się nie odegrała. Raz zabrała mi pisma, które miałam zanieść do Ashley. Szukałam ich cały dzień przestraszona, że je zgubiłam. Przed wyjściem do domu przyznała się, że dała je Katie, żeby odniosła do Ashley. Żadna się nie wygadała, a szefowa nawet nie wspomniała słowem, że już ich nie potrzebowała. Od tamtej pory nie zadzierałam z Louisa. Tom nie miał z tym problemu, dlatego co kilka dni w naszym pokoju coś ginęło. Przyzwyczaiłam się.

– Dobra, kończmy tę ciężką robotę i chodźcie na lunch. - Alice wyłączyła komputer i zaczęła zbierać się do wyjścia.

Skoro tak, to nie zamierzałam dyskutować.

Na korytarzu zauważyliśmy Matta z jakąś blondynka. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakaś klientka. Po co ktoś inny miałby tutaj przychodzić? I dlaczego rozmawiali na korytarzu?

– To chyba jego żona – szepnęła do mnie Alice.

– Mam się bać?

– Nie wiem. - Wzruszyła ramionami.

Starałam się dyskretnie przyjrzeć Pani Fortman, ale zauważyłam, że się na mnie dziwnie patrzyła. Chyba Matt nic jej o mnie nie mówił. Byłby głupi, gdyby to zrobił.

Szybkim krokiem wyszłam z kancelarii. Czas skończyć spotkania z Mattem. Zaczynałam się bać, że jego żona czegoś się domyślała. Umówiliśmy się z Lou, Alice i Tomem w piątek na imprezę. Dobrze mi zrobi wyjście z kimś w swoim wieku. Musiałam spotykać się czasem ze znajomymi, bo zwariuję.

Po powrocie z lunchu zostałam w pokoju. Dziewczyny zeszły do archiwum, a Tom poszedł do Olivii. Miałam chwilę dla siebie. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, ale nikt nie wszedł.

– Proszę – krzyknęłam.

Pewnie Matthew znowu robił sobie żarty. Nie ze mnie. To Alice kazała mu pukać, gdy tutaj właził.

Moim oczom ukazała się kobieta, z którą na korytarzu rozmawiał Matt. Kim ona była i czego ode mnie chciała? Miałam złe przeczucia. Podejrzewałam, że wiedziała o nas.

– Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się do niej.

Musiałam być spokojna i udawać, że nie miałam z jej mężem nic wspólnego. Chociaż wątpiłam, że w to uwierzy. Chociażby ze względu na to, że razem pracowaliśmy. Kancelaria była duża, ale nie na tyle, żeby się unikać.

– Jestem Sam. Wydaje mi się, że wiesz, kim jestem. - Przyglądała mi się uważnie.

Oceniała mnie. Skoro przez tyle czasu udawało mi się udawać przed wszystkimi, że nie sypiałam z Fortmanem, to przed nią też się uda.

– Zapewne żoną Matthew. Przepraszam, ale nie miałyśmy okazji się wcześniej poznać. Emily. - Wyciągnęłam w jej stronę rękę.

Czemu pozwolił jej mnie odwiedzić? Chciał się na mnie zemścić za to, że nie pozwoliłam mu się rozwieść? Dojrzałe. A może powiedział jej, że ze mną sypiał lub wspomniał jej o rozwodzie. Dlatego tutaj była. Chciała dowiedzieć się, dlaczego jej mąż nie chciał z nią być. Ja tego niestety nie wiedziałam, więc jej nie pomogę.

– Myślisz, że nie wiem, że z nim sypiasz?

Zastanawiałam się, kiedy się domyśli. Ile można było udawać, że nie widziałaś, że w twoim małżeństwie było coś nie tak? Gdy zdradzał mnie chłopak, wiedziałam to od razu. Zaczął się ode mnie oddalać i szukał powodu do kłótni. Nie było już między nami jak wcześniej. Chyba że w ich małżeństwie już dawniej coś było nie tak. Matt coś o tym wspomniał.

– Nie wiem, o czym mówisz.

Nie zamierzałam z nią dyskutować. Tylko pogorszyłabym sprawę. Ona była przekonana, że jej mąż zdradzał ją ze mną. Jeśli zaczęłabym się tłumaczyć albo coś wyjaśniać będzie miała powód, żeby uwierzyć w swoje przypuszczenia. Miała rację, ale dopóki mogłam, musiałam przekonać ją, że się myliła. To Matt powinien zakończyć nasz układ. Nie zamierzałam niszczyć mu małżeństwa, skoro nadal chciał w nim tkwić. Wytrwał w nim tyle czasu, to da sobie radę. Był dorosłym facetem i najlepiej wiedział, czego chciał.

– Jeśli zostawi rodzinę dla ciebie, to nie licz, że za kilka lat nie zrobi tego samego tobie. - Wyszła.

Wcale na to nie liczyłam. Jeśli zostawi rodzinę dla mnie, to nic się nie zmieni. Zostanie wtedy sam. Będę musiała odejść i nie zostawi mi wyboru. Nie będę mogła zostać i on doskonale o tym wiedział. Jeśli nie to się przekona.

Postanowiłam porozmawiać z Mattem, gdy wszyscy wyjdą z kancelarii. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś słyszał naszą rozmowę. Nie zamierzałam się też spotykać z nimi dziś po pracy, mimo że wcześniej miałam taki zamiar.

– Mówiłeś jej o rozwodzie? - Spojrzałam na niego.

– Komu? - zmarszczył brwi.

Udawanie świetnie mu szło. Już chyba wiedziałam, czemu Sam przez tyle czasu niczego się nie domyśliła.

– Swojej żonie.

– Coś wspomniałem. Czemu pytasz?

I to wystarczyło, żeby powiązała sprawę ze mną. Musiała mieć jakieś podejrzenia. Czyżby to, że gapiłam się na nią, gdy rozmawiali, sprawiło, że obstawiła na mnie? Coś tu nie grało. Ktoś musiał wspomnieć o mnie, gdy mówił o Matthew. W kancelarii pracowało wiele kobiet i mogłaby podejrzewać każdą. Poza tym z nowych pracowników podejrzane mogłyby być jeszcze Alice i Louisa. A może Jackie jej coś wspomniała. Znała żonę Matta, a że była zazdrosna, że on spędzał więcej czasu ze mną. Nie wiedziałam już, co robić. Nie miałam się nawet komu wygadać. Nie zamierzałam mówić mu, że poznałam dziś Sam Fortman i że ona domyślała się, że ją zdradzał. Skoro ona nic mu nie powiedziała, również zostawię to dla siebie.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now