94.

4.3K 215 39
                                    

Byłam zaskoczona dwoma kreskami na teście ciążowym. Nie planowaliśmy dziecka. Nie teraz. Może kiedyś. Ledwo radziłam sobie z jednym. Poza tym moje kontakty z rodzicami Matta się nie polepszyły i ta wiadomość raczej tego nie zmieni. Wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej. A Sam będzie triumfować z myślą, że termin ważności mojego związku się zbliżał. Ostatnio podzieliła się ze mną swoimi przypuszczeniami, że Matt zostawi mnie z dwójką dzieci, po sześciu latach, jak ją. I chyba na to właśnie liczyła. Myślała, że znajdę się w tej samej sytuacji. Tylko że chyba zapomniała, że nie byliśmy małżeństwem i nie będziemy, a między naszymi dziećmi była inna różnica wieku niż u nich. Starałam się o tym nie myśleć, bo sprawiało, że miałam wątpliwości. Obawiałam się, że mogła mieć rację.

Po ostatniej kłótni było inaczej. Odzywaliśmy się do siebie, kiedy to konieczne, ale zauważyłam, że Matt zaczął spędzać więcej czasu z córką. Raz nawet wytknęłam mu, że robił to tylko dlatego, żeby mi coś udowodnić. Wkurzył się, a później powiedział, że dzieci nie były dla niego przykrym obowiązkiem i czasami żałował, że przez pracę miał mniej czasu dla nich. Miałam lekkie wyrzuty sumienia. Przecież ja też ostatnio nie byłam najlepszą matką.

Korzystając z tego, że Fortman zabrał Nitę ze sobą do chłopców, pojechałam do Louisy. Nie wspomniałam o tym Matthew. I tak nie będzie go w domu cały dzień.

Myślałam, że źle się czułam z powodu alkoholu, ale nie piłam dużo i nie trzymałoby mnie kilka dni. Dlatego kupiłam test. Chociaż wtedy wydawało mi się, że nie byłam w ciąży, tylko dopadła mnie jakaś grypa. Przyjaciółka przyjęła mnie bez marudzenia.

– Wyczułaś moment. - Uśmiechnęła się. – Tatuś zabrał dzieci i zrobili sobie męski wypad za miasto. - Spojrzała na mnie i od razu zauważyła, że coś jest nie tak. – Co się dzieje?

Bezradna usiadłam na kanapie i nie czekając, aż przyjaciółka cokolwiek na mnie wymusi, zaczęłam mówić.

– Jestem okropną córką, matką i kochanką, a do tego nigdy nie będę niczyją żoną – żaliłam się Lou.

Jezu, nie wiedziałam, jak ona znosiła mnie przez te kilka lat. Jako jedyna utrzymywała ze mną kontakt codziennie po moim wyjeździe. Wspierała mnie i co najważniejsze nie wygadała nikomu o moim romansie. Mimo wściekłości, którą u niej widziałam na słowa, że nie chciałam powiedzieć Fortmanowi o dziecku, gdy już się o tym dowiedziała, nie znienawidziła go. Traktowała cały czas, jakby nikt się nie stało. No, dopóki nie podjął próby rozmowy na mój temat.

– On tak myśli? - Usiadła obok mnie.

– Rodzice są na mnie źli, bo związałam się z rozwodnikiem. Starszym ode mnie.

– Osiem lat. Pewnie lepiej jakbyś związała się z jakimś ćpunem albo idiotą, który zostawiłby cię z dzieckiem samą. - Prychnęła.

– Ma synów – ciągnęłam dalej.

– I córkę, z tobą. Któreś z dzieci i tak by ucierpiało. Lepiej, żeby to była Nita?

Nie chciałabym, żeby moja córka wychowywała się bez ojca, ale jeśli Matt podjąłby wtedy decyzję, że nie chciał jej znać, pogodziłabym się z tym. Być może wtedy jego synowie nadal mieliby ojca na co dzień.

– Nie sypiamy ze sobą.

Przez problemy w pracy oddaliliśmy się od siebie. Jedyne czułości, na jakie było nas stać po całym dniu, to przytulanie w łóżku przed zaśnięciem.

– Od?

– Co? - Spojrzałam na nią zdezorientowana.

– Od dwóch dni? W tym problem? - Uśmiechnęła się.

– Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży...

Cisza. Kurcze, nie powinnam tego mówić. Miała to być tajemnica. No przynajmniej przez jakiś czas. I chyba najpierw powinien dowiedzieć się o tym Matt.

– Co jesteś? - Zmarszczyła brwi.

Lou nie dosłyszała, więc miałam szansę się jeszcze z tego wyplątać.

– I nie będę miała ślubu. - Zmieniłam temat. – Wiesz, on już jeden miał... – przerwała mi.

– Stop! Czekaj, jesteś w ciąży? Od kiedy wiesz i dlaczego mówisz mi to dopiero teraz?

– Od dwóch dni.- Zerknęłam na swój brzuch. – Niedługo minie drugi miesiąc, odkąd jestem w ciąży. - Westchnęłam.

W sumie lepiej, że przyjechałam do Lou, a nie Amandy. Dla niej wszystko było proste. Nie widziała sensu w ukrywaniu czegokolwiek, w udawaniu. Miała gdzieś innych. Za to ją lubiłam, ale nie mogłam być egoistką. Musiałam myśleć o Matthew. On pracował na swoje dobre imię latami i nie mogłam mu tego spieprzyć. Miał wszystko poukładanie, dopóki nie namieszałam mu w głowie.

– Dobra. Wrócimy do tego. Co ze ślubem? Matt nie chce? To po co były zaręczyny?

Fortman to by chciał nawet za bardzo. Podejrzewałam, że gdybym tylko się zgodziła, od razu zaciągnąłby mnie do urzędu stanu cywilnego. Ale nie chciałam takiego ślubu.

– Ja nie chcę. Louisa, nie chce być drugą żoną.

Nawet ja wiedziałam, że to głupia wymówka.

– Świetnie, pomyślałaś o tym, gdy l przyjmowałaś pierścionek?

– Oczywiście, że nie. - Przewróciłam oczami.

– Skoro nie chcesz być jego żoną, czym się przejmujesz? - Wzruszyła ramionami. – Emily, powinnam się domyślić, że jesteś w ciąży, jak zaczęłaś pieprzyć te głupoty. Hormony zaczynają tobą rządzić!

Przegadałyśmy całe popołudnie. W końcu poprawił mi się humor. Musiałam porozmawiać z Fortmanem. Miałam nadzieję, że będzie zadowolony z tego, co zrobił. Oby.

Byłam zdziwiona, gdy mój narzeczony zjawił się u Lou. Nie pamiętałam, żebym do niego dzwoniła. Skąd w ogóle wiedział, że tutaj byłam? Mógł poczekać na mnie w domu.

– Gdzie Nita? - Spojrzałam na niego.

– Z twoim bratem. Nie chciała wyjść od twoich rodziców, gdy go zobaczyła. - Uśmiechnął się.

Tak, mała uwielbiała swojego wujka, który pozwalał jej na wszystko.

– Co tutaj robisz?

– Louisa do mnie zadzwoniła. Wróć ze mną do domu. Przepraszam. - Pogłaskał mnie po ramieniu. – Jesteś wspaniałą matką i nie ma nic złego w tym, że czasami chcesz wyjść bez nas.

Zerknęłam w stronę kuchni, gdzie ukrywała się Lou. I dobrze. Zdrajczyni. Mogła powiedzieć, że miała mnie dość. Nie siedziałabym wtedy tyle czasu.

– Potrzebowałam odetchnąć. - Patrzyłam na niego. – Spadło na mnie za dużo spraw.

Musiałam mu powiedzieć o dziecku, ale nie teraz. To miała być nasza chwila, której nie zamierzałam dzielić z podsłuchującą przyjaciółką. Już i tak wiedziała za dużo.

– Chyba oboje w ostatnim czasie postawiliśmy pracę ponad wszystko, a nie powinno tak być.

– Nie powinno. - Wtuliłam się w niego.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz