56.

5.1K 251 30
                                    

Pół nocy nie spałam. Nie mogłam. Nie ze względu na córkę. Obawiałam się powrotu do pracy. Najbardziej ze względu na Matta. Czemu zawsze musiałam pakować się w skomplikowane relacje z facetami?

Przesiedziałam na balkonie dwie godziny. Chłodne powietrze sprawiało, że czułam się dobrze. Musiałam na nowo ogarnąć swoje życie. Ze względu na swoją córeczkę. Chciałabym, żeby w jej życiu wszystko było łatwe. Żeby miała kochającą rodzinę. Niezależnie co zrobi Matt, po tym, jak dowie się o córce, zapewnię jej wiele miłości. Miałam jednak nadzieję, że Fortman, chcąc ukarać mnie, nie pozwoli cierpieć swojemu dziecku. Był jej ojcem i jeśli będzie potrzebował na to dowodu, zrobię testy DNA.

Spotkałam się z Ashley, żeby omówić mój powrót do pracy. Tak ustaliłyśmy. Pojawiłam się w kancelarii po godzinach, żeby uniknąć pracowników. Do tej pory Stone udało się zachować w tajemnicy informację o moim powrocie. Zobaczę się z wszystkimi za tydzień.

Stresowałam się trochę tą rozmową. Nie wiedziałam, czy szefowa nie zapyta mnie o relacje z Matthew. Czy miała mi za złe romans z nim? Przecież rozwaliłam jego małżeństwo... Louisa mi w końcu powiedziała, że Fortman się rozwód i stwierdziła, że to przecież nie moja wina. Może i nie, ale i tak czułam się, jakby ich małżeństwo rozpadło się przeze mnie. Nie powinnam się pakować w romans z żonatym facetem. A już na pewno nie powinnam pozwolić na zapomnienie o zabezpieczeniu się. Nie żałowałam, ale skomplikowałam przez to życie sobie, Fortmanowi, jego dzieciom i naszej córce. Ot, jaka byłam odpowiedzialna.

– Miło, że do nas wracasz. - Stone spojrzała na mnie.

Zastanawiałam się, czy naprawdę chciała jeszcze, żebym dla niej pracowała, czy przyjmowała mnie tylko dlatego, że miałyśmy wcześniej taką umowę.

– Pewnie nie wszyscy się z tego cieszą. - Usiadłam naprzeciwko niej.

Na pewno nie Matt. A czego się spodziewałam? Że będzie czekał z utęsknieniem, aż w końcu wrócę? Niby czemu miałby czekać. Bałam się jego reakcji na mój powrót. Musiałam mu w końcu powiedzieć o dziecku. Zbyt długo zwlekałam. To wszystko mnie przerosło.

– Nikt nie wie, czemu odeszłaś. Uważasz, że uznają rozpad małżeństwa Matta za twoją winę? Rozwiódł się, gdy ciebie już tutaj nie było.

– Nie wiedziałam – wyszeptałam.

Nie wiedziałam, dopóki Louisa się w końcu nie wygadała.

– Oczywiście. Przejdźmy do konkretów.

Stone wyjaśniła, czym będę się zajmować po powrocie do pracy. Moje obowiązki wiele się nie zmieniły. Tyle tylko, że tym razem będę przyjmować swoich klientów. W końcu. Do tego dyżury w doradztwie, które się trochę pozmieniały. Mieliśmy je teraz trzy dni po dwie zmiany. Siedzieli tam również praktykanci. Nie miałam nic przeciwko. Lubiłam te dyżury.

– Czyli się zgadzasz? - Patrzyła na mnie.

– Ashley, nigdy nie chciałam zrezygnować z tej pracy. I dziękuję, że dałaś mi szansę.

– Nie pozbywam się dobrych ludzi. - Uśmiechnęła się. – Mam nadzieję, że atmosfera tutaj się nie zmieni.

Bardzo bym tego chciała, ale nie miałam wpływu na to, jak zareagują inni.

Postanowiłam zajrzeć na chwilę do Louisy i opowiedzieć jej co powiedziała Stone. Oczywiście przyjaciółka zapewniła mnie, że jeśli nikt w pracy nie będzie chciał ze mną rozmawiać, to będziemy miały więcej czasu, żeby obgadywać innych. Podobno mieliśmy nowych praktykantów. Ciekawe jak będzie mi się z nim pracowało. Lubiłam pomagać tym, którzy chcieli się czegoś nauczyć. Fajnie było przekazać komuś swoją wiedzę. Nam nie miał kto pomóc. Sami musieliśmy się uczyć, jak funkcjonowała kancelaria Stone&Law. Na szczęście Matt i Ashley cierpliwie udzielali odpowiedzi na nasze pytania.

– Emily, sama podjęłaś taką decyzję. - Spojrzała na mnie.

– Wiem. - Westchnęłam. – Nie żałuję. Chyba tylko tego, że od razu nie porozmawiałam z Mattem.

– Miałaś na to dziewięć miesięcy. To, co działo się później, już było ucieczką. Zabrałaś jemu i córce wspólne chwili. Wiem, że myślałaś, że was odrzuci, ale to byłby wybór, którego mu nie dałaś.

– Louisa, nie byłaś nigdy na moim miejscu! – podniosłam głos. – Chciałam tylko... Trochę miłości, rozumiesz? Nigdy nie oczekiwałam, że on zrezygnuje z czegoś dla mnie. Nie chcę, żeby to robił.

– Nie oceniam cię, ale też nie zamierzam ci nic ułatwiać. Cokolwiek zrobisz, jestem po twojej stronie, bo jesteś moją przyjaciółką. Myślałam, że już to wiesz. - Wzruszyła ramionami.

Wiele razu udowodniła mi, że mogłam na nią liczyć. Może gdybym na początku powiedziała jej, że byłam w ciąży z Fortmanem, ustawiłaby mnie do pionu. Obeszłoby się bez tajemnic. Tyle że ja zawsze musiałam postąpić po swojemu.

– Dziękuję, Lou.

Po powrocie do domu córeczka przywitała mnie z szerokim uśmiechem. Nie dało się go nie odwzajemnić. Lubiłam, gdy cieszyła się na mój widok. Dzisiaj został z nią mój brat i wcale nie musiałam go do tego zmuszać. Miał zamiar nadrobić czas, kiedy się nie widzieli. Nita polubiła go od razu. Jak na razie był jej najlepszym wujkiem. Fajnie byłoby, gdyby mógł z nią zostawać pod moją nieobecność. Nie musiałabym się wtedy martwić o niańkę. Jednak mój brat miał swoje życie, niedługo znajdzie pracę i nie będzie miał czasu dla mojej córeczki. Wystarczyło, że czasami nas odwiedzi.

– Dzięki. - Wzięłam córeczkę na ręce.

– Mami! – pisnęła mi do ucha.

Jutro Nita spędzi pierwszy dzień z nową opiekunką, która będzie przychodzić, dopóki mała nie pójdzie do przedszkola. Jako że zacznę pracę pod koniec roku szkolnego, nie opłacało mi się dać córki do przedszkola. Pójdzie do niego od września. Miałam nadzieję, że wybrałam dobrą opiekunkę i nie będę musiała jej zmieniać.

– Nie ma za co. Zbieram się.

– Powiedz rodzicom, że jutro podejdę.

– Ok.

Nita zasnęła dość wcześnie, a ja nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Zastanawiałam się, co powiem Mattowi, gdy go zobaczę. Czy będzie chciał ze mną rozmawiać? Jak miałam powiedzieć mu o dziecku? O maleństwie, które mi dał, którego nawet nie pragnęłam. Bałam się, jaką będę matką i jak dam sobie radę sama. Uważałam, że nie szło mi źle, ale chciałabym, żeby Fortman czasami mi pomógł. Nie finansowo, w żadnym wypadku nie chciałam od niego żadnych pieniędzy. Tylko żeby spędzał czas z Nitą. Żeby ją pokochał. Ona na to zasłużyła. Nikt nie mógł obwiniać jej za wybory głupiej matki.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt