31.

5.6K 204 13
                                    

– Co się stało? - Usłyszałam za sobą.

Upadłam. Niestety Mattowi nie udało się mnie złapać, zanim coś chrupnęło w moim kolanie. Już ostatnio było z nim kiepsko, ale teraz na pewno nie obejdzie się bez wizyty u lekarza. Świetnie. Do tej pory unikałam tego najdłużej, jak się dało.

Z ledwością i pomocą Matthew, wstałam, przytrzymując się poręczy. O wyprostowaniu nogi mogłam zapomnieć, a o bólu nie wspomniałam.

– Tylko tyle, że boli. - Próbowałam dokuśtykać do drzwi.

Musiałam na chwilę usiąść, chociaż nie miałam pewności, że później wstanę.

– Stój! - Złapał mnie w pasie. – Zabieram cię do szpitala.

O nie! Nigdzie nie pójdę. Wezmę tabletkę i przejdzie. Jeśli nie, wtedy pójdę do lekarza.

– Nie – zaprotestowałam od razu – przejdzie mi.

– Emily, nie pytam cię o zdanie. - Wziął mnie na ręce.

– Przestań. - Zaśmiałam się przez łzy. – Przytrzymaj mnie, ale nie nieś. Proszę.

Miałam nadzieję, że nikt tego nie widział.

– Zgoda.

Fortman przedstawił sytuację Ashley, która wręcz zachęcała go, żeby dopilnował, że dotrę do szpitala. Wystarczyło tylko mnie odprowadzić. Jakoś dałabym sobie radę. Jednak moja szefowa była bardziej nadopiekuńcza niż Matt. Oczywiście nie obeszło się bez kolejki. Miałam czas na spokojne uzupełnienie karty. Matthew musiał wrócić do pracy i wcale nie miałam mu tego za złe.

Okazało się, że musiałam mieć operację. Inaczej nie dało się poskładać mojego kolana. A tak poza tym dowiedziałam się, że to była kwestia czasu. Gdybym pojawiła się wcześniej, zanim zaczęłam faszerować się lekami przeciwbólowymi, obeszłoby się bez śrub. No cóż, za głupotę się płaciło. Ważne, że będę chodzić. Jednak przez pół roku będę siedzieć w domu. Nieważne, że dopiero niedawno temu dostałam w pracy umowę na stałe. Teraz i tak nie będę miała czasu na pracę. Potrzebowałam rehabilitacji. Długiej i specjalistycznej. Dobrze, że moja szefowa była wyrozumiała. Może nie zwolni mnie od razu powrocie.

Musiałam zadzwonić do rodziców, Ktoś musiał przywieźć moje rzeczy.

Następnego dnia zrobiono mi operację i podobno wszystko poszło dobrze.

– Nie pytaj, jak się czuję. - Spojrzałam na Fortmana obrażona.

To przez niego tutaj byłam. Gdyby się nie uparł, może samo by mi przeszło. Jednak w tym przypadku pewnie byłoby gorzej, skoro potrzebna była operacja.

– Co w pracy? - Zaśmiał się.

– Nie ma mnie tam. Pewnie się nudzicie. - Roześmiałam się.

– Jak cholera. Nie ma cię tam dopiero jeden dzień.

– Wiem – westchnęłam – dostałam wykład od rodziców, że o siebie nie dbam.

Naprawdę wolałam uniknąć ich marudzenia, ale potrzebowałam ich pomocy i będę potrzebować po powrocie do domu.

– I dobrze. - Spojrzał na mnie. – Nie wspomniałaś nic o problemach ze zdrowiem.

Jakim zdrowiem? To tylko kolano.

– Co by to zmieniło?

– Miałbym cię na oku cały czas. - Uśmiechnął się.

To miłe, że się o mnie martwił, ale nie musiał. Lepiej, żeby wrócił do domu. Nie wiedziałam, co zmieni się przez czas mojej nieobecności. Może dojdę do wniosku, że nasz romans nie miał sensu. Skąd miałam wiedzieć, że nie sypiał z żoną? Ostatecznie się nie rozstali. Głupia! Przecież sama go o to prosiłam.

– Chyba muszę trochę odpocząć. - Spojrzałam na niego.

Nie chciałabym, żeby natknął się na moich rodziców albo brata. To nie najlepszy moment na przedstawienie ich sobie. W ogóle uważałam, że nie powinnam go nawet przedstawiać. Znajomych z pracy nie trzeba było zapoznawać z rodziną.

– Rozumiem. - Nachylił się nade mną i pocałował w czoło. – Przyjdę jutro.

– Nie musisz. - Uśmiechnęłam się.

Nie mogłam zabierać mu czasu, który mógłby spędzać z synami.

– Jakbyś czegoś potrzebowała, to pisz.

– Chcę stąd wyjść, a że nie mogę, to trudno. - Wzruszyłam ramionami. – Nic nie potrzebuję.

– Gdyby ci się nudziło, zawsze możesz napisać do mnie albo do kogoś z kancelarii.

– Nie będę wam przeszkadzać. Jedź już.

– Pa.

Posłusznie opuścił salę.

Pod wieczór przyszli rodzice i oczywiście znowu musiałam nasłuchać się, jaka to byłam nieodpowiedzialna i że nie dbałam o swoje zdrowie.

– Czy do ciebie dotrze, że mogłaś zostać kaleką? – spytała mama.

– To mogło się zdarzyć w każdej chwili. - Westchnęłam.

– Nie, gdybyś poszła do lekarza wcześniej.

Może mieli rację. Na pewno mieli rację, ale nienawidziłam szpitali. Unikałam ich jak ognia. Nie ufałam lekarzom. Przez jednego z nich zmarł mój przyjaciel. Wiedziałam, że nie powinnam wrzucać wszystkich do jednego worka, ale bardzo przeżyłam jego śmierć. Straciłam jedyną osobę, której mogłam ufać w stu procentach. Nikt nie znał mnie tak dobrze, jak Ben. Od jego śmierci musiałam sobie radzić sama ze swoimi sekretami i problemami. Nikt mi go nigdy nie zastąpił. Jednak Matt okazał się jedynym facetem od dłuższego czasu, któremu zaczęłam ufać. Pewnie dlatego, że mieliśmy wspólną tajemnicę.

Długo nie mogłam zasnąć. Napisałam do Matthew, ale dopiero po wysłaniu wiadomości zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tego robić. Nie chciałam, żeby jego żona się o nas dowiedziała. Szybko odpisałam, że to pomyłka. Jednak zdążył już odpisać.


Sam śpi. Nie masz się co bać, że czyta moje wiadomości. Chciałbym umilić ci jakoś czas. Mogę zadzwonić?


Rozmawialiśmy krótko, po czym skłamałam, że już zasypiałam, ale rozmowa z nim mnie uspokoiła. Czy jego żona się czegoś domyślała? Jeśli chodziło o jej gadkę w kancelarii, kiedy sugerowała, że miałam romans z Mattem, okazało się, że nie tylko mnie dopadła. Podobno wcześniej nagadała to samo Jackie i Joelynn. Dowiedziałam się tego przez przypadek od jego siostry. Sam czasami miała takie odchyły tylko po to, żeby pokazać raz na jakiś czas mężowi, że bywała zazdrosna.

Chciałam zapytać Olivię, jak na co dzień wyglądał związek Fortmana, ale bałam się, że wyjdę na wścibską. O takich rzeczach mogłam rozmawiać z Lou i Alice, ale wątpiłam, żeby ktoś inny w kancelarii chciałbym nam coś powiedzieć. Oni znali się dłużej, więc wiadomo, że nie będą się obgadywać z nami.

Rano poczułam okropny ból w miejscu, gdzie znajdowały się śruby. Lekarz zapewnił, że kilka dni po operacji to normalne. Na szczęście podał mi leki przeciwbólowe. Za miesiąc zacznę rehabilitację. Niedługo powinnam zacząć wstawać z łóżka bez niczyjej pomocy. Przerażało mnie to. Najważniejsze, że będę chodzić. Rodzice mieli rację, gdybym zbadała się wcześniej, nie musiałabym się teraz męczyć i nie byłoby żadnej operacji.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now