4.

12K 339 19
                                    

Do rozmowy o mieszkaniu nie wracałam. Postanowiłam, że zostanę u rodziców do końca roku. I nie zamierzałam już z nimi na ten temat rozmawiać. Po prostu wynajmę mieszkanie i poinformuję ich o tym.

Po pół roku okazało się, że mogłam zostać w Stone&Law na stałe. Bardzo mnie to ucieszyło, bo polubiłam tę pracę. Większość pracowników mnie chwaliła. Podobno radziłam sobie świetnie w kontakcie z klientami. Na pierwszym takim spotkaniu, na które zabrała mnie Jackie, nieźle się stresowałam. Ale stres minął po krótkiej rozmowie. Chciałam pomagać ludziom, którzy nie zawsze wiedzieli, że prawo było po ich stronie i nastolatkom, którzy trochę się pogubili, mieli kiepski start w dorosłość. Asystentka Matthew i Ashley, czyli Olivia, stawiła się za mną u Johnego i szefowej. Co chyba nie było konieczne, bo Ashley była do mnie przekonana już wcześniej. Tak, więc John, nawet jakby chciał zaprotestować, zostałby przegłosowany i chyba zdał sobie z tego sprawę. Poza tym Matthew, z którym często pracowałam, miał też dużo do powiedzenia w firmie. Od pół roku był współwłaścicielem kancelarii. Świętował to tak bardzo, że nie było go tydzień w pracy. W sumie Jackie też. Może świętowali razem i ciekawe, co na to żona Fortmana. Nie tylko ja zauważyłam, że między Mattem, a Jackie było coś więcej. Wydawało mi się, że niektórzy tylko udawali, że tego nie widzieli albo naprawdę w ich relacji nie było nic złego.

Poza nowymi obowiązkami nadal widywałam się z Tomem, Louisą i Alice, którzy więcej czasu spędzali teraz w archiwum lub sekretariacie. Z tego, co mi wiadomo, zostaną w sekretariacie. Przynajmniej do powrotu dwóch pracowników z oddziału w Chicago. Dostałam swój gabinet i na razie zajmowałam się pisaniem pozwów, i pomocą Mattowi. Udało mi się nawet zdać egzamin adwokacki za pierwszym razem. Pewnie przejmę klientów Fortmana, jeśli sprawy będą przegrane albo na tyle proste, że będzie mógł puścić mnie do sądu samą. Często dyżurowałam z prawnikami w doradztwie. Nasza kancelaria miała dwa dni darmowych porad prawnych, dzięki czemu biedniejsi ludzie mogli skorzystać. Każdy potrzebował pomocy, ale to nie zawsze nasza wina, że nas na nią nie stać. Nie lubiłam tam siedzieć z Johnem. On traktował tych ludzi lekceważąco, gorzej. Tak, jakby uważał, że nasza pomoc im się nie należała. Nie powinien tam siedzieć. Jackie dyżurując ze mną, rzadko dopuszczała mnie do słowa. Pewnie uważała, że nie nadawałam się do tej roboty albo po prostu wolałaby siedzieć tam z Mattem. Od początku zauważyłam, że łączyła ich jakaś relacja, inna niż z resztą pracowników. Ewidentnie coś ich łączyło. Nie zamierzałam się do tego mieszać. Po prostu lubiłam Fortmana. Miał duże doświadczenie i widać, że lubił swoją pracę. Na pewno nie pomagał ludziom tylko ze względu na pieniądze. Gdyby tak robił, byłby takim samym nadętym bucem, jak John. Gdyby nie charakter można by się nim nawet zauroczyć. Matt był przystojnym brunetem, starszy ode mnie o osiem lat, wysportowany i... żonaty. To chyba jedyna jego wada, jaką do tej pory zauważyłam. Na pewno miał inne wady, jeszcze je poznam.

Rodzice ciągle powtarzali mi, że powinnam już myśleć o założeniu rodziny. Przecież miałam dopiero dwadzieścia pięć lat! Nie czułam presji i wcale nie myślałam o rodzinie. Może nie chciałam jej mieć. Byłam w tylu związkach, że śmiało mogłam stwierdzić, że się do nich nie nadawałam. Jeden facet notorycznie mnie zdradzał i myślał, że tego nie wiedziałam, ale uczepiłam się go, jak koła ratunkowego. Drugi był ze mną tylko dla seksu. Podobno dobrego seksu. A trzeci odszedł po tygodniu, tak bez powodu. Dobrze mi ze sobą samą. Czasami tylko potrzebowałam się do kogoś przytulić. Wtedy zwyczajnie wychodziłam do klubu. Tydzień temu spotkałam tam Matta. Myślałam, że żonaty facet nie musiał odwiedzać takich miejsc, a jeśli nawet, to zabierał ze sobą żonę. On jednak był sam. Dosiadł się do mnie i Alice. Musiałam przyznać, że bawiliśmy się świetnie. Był zabawnym facetem i dobrze radził sobie w towarzystwie kobiet. Ciekawe, co na to jego żona? No, ale skoro nie przeszkadzała jej przyjaźń męża z Jackie... Ja na pewno byłaby zazdrosna. Nie sądziłam, że kiedyś będę się tak dobrze dogadywać z jakimkolwiek facetem. Myślałam, że to niemożliwe.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now