63.

5.3K 245 17
                                    

Pierwszy miesiąc po powrocie do pracy prawie nie wychodziłam z pokoju. Nie miałam kiedy. Miałam tyle zaległych spraw, swoich, cudzych, że nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Wkurzało mnie, że wszyscy pod moją nieobecność podrzucali wszystko na moje biurko. Najgorsze akty, pozwy i oporni klienci. Dziwne, że Ashley na to pozwoliła, ale nie zamierzałam się kłócić. Teraz byłam traktowana jak nowy pracownik, więc nie miałam nic do gadania. Musiałam robić, co kazali. Szkoda, że w tym czasie dostawałam też bieżące sprawy, które nie mogły czekać. Jeszcze trochę, a będę musiała zostawać po godzinach albo zabierać pracę do domu. Dobrze, że nie musiałam chodzić na razie na rozprawy, bo nie dałabym sobie rady. Nie chciałam nikogo prosić o pomoc. W porównaniu do innych potrafiłam zrozumieć, że każdy miał swój zakres obowiązków i nie będzie odwalać za mnie roboty. Chociaż Louisa z Amandą i tak sporo mi pomagały. Na przyjaciółkę mogłam liczyć w każdej chwili. Mimo że nie zrobi za mnie papierkowej roboty, to przynajmniej zaparzyła dobrą kawę i przynosiła śniadanie w odpowiedniej porze. Amanda do tej pory była na moje zastępstwo, ale niestety nie mogła zrobić za mnie wszystkiego. Nie miała odpowiednich kwalifikacji i nie była prawnikiem. Za to ogarniała wiele papierkowej roboty, z którą nie radziły sobie dziewczyny w sekretariacie.

– Zamierzasz spać przy tym biurku? - Matt usiadł naprzeciwko mnie.

Louisa wyszła z pracy kilka minut temu. Tak mi się przynajmniej wydawało, dopóki nie spojrzałam na zegarek. Cholera, dobrze, że dzisiaj z Nitą został mój brat. Nie będzie miał problemu, żeby posiedzieć z nią trochę dłużej.

– Nie. - Odgarnęłam od siebie akta. – Muszę zmienić brata.

– Jedziesz po Nitę? - Spojrzał na mnie.

Może powinnam mu zaproponować, żeby pojechał ze mną? Tylko czy miał czas. Dzisiaj piątek, więc powinien odwiedzić synów, chociaż nie wiedziałam, jak miał ustalone wizyty.

– Muszę, inaczej Jacob już z nią nie zostanie. - Zaśmiałam się.

Miałam nadzieję, że moja córeczka nie dała popalić wujkowi, bo wątpiłam, że chciałby wtedy jeszcze z nią zostać. A przyznam, że dopóki bywał w domu, był pomocny. Cieszyłam się, że nie robił problemu, żeby zająć się Nitą przez jakiś czas. Wiedziałam, że chłopcy w jego wieku mieli lepsze zajęcia niż niańczenie cudzych dzieci, ale nie robił tego za darmo. Oczywiście zaproponowałam mu parę groszy za opiekę nad Nitą w tajemnicy przed rodzicami. Oszczędzałam na opiekunce, więc nie musiałam żałować bratu.

– Kto zostaje z nią przez resztę dni? - Pomógł mi pozbierać papiery z biurka.

Miło z jego strony, że interesował się córką. Bałam się, że nie będzie chciał jej znać. Moja ucieczka była spowodowana strachem.

– Rodzice, niania. Daję sobie radę. - Spojrzałam na niego. – Dziękuję.

– Dużo tego. - Spojrzał na moje biurko.

– Dam sobie radę. - Uśmiechnęłam się.

Z pracy udało mi się wyjść przed szóstą. Uprzedziłam brata, że jeśli nie dawał sobie rady z małą, powinien pójść do rodziców. Na szczęście nie musiał.

Matt podwiózł mnie do domu, więc zaprosiłam go na kawę. Mógł przy okazji zajrzeć do córki.

– To nie zajmie ci dużo czasu – zerknęłam w jego stronę – ale rozumiem, że masz już swoje plany.

– Emily, nie chcę ci się narzucać. - Podszedł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie. – Chcesz, żebym z wami posiedział?

– Tak – odpowiedziałam cicho.

W domu zastałam ciszę i spokój. Niemożliwe. Niepewnie weszłam do salonu i zaśmiałam się cicho na widok brata śpiącego na kanapie z Nitą na rękach. Oglądali jakąś bajkę. Mała musiała go wykończyć, bo zazwyczaj Jacob nie sypiał w dzień. Zerknęłam na Matta, który się uśmiechnął.

– Jak myślisz, kto zasnął pierwszy?

– Mam nadzieję, że Nita. - Podeszłam do nich i najdelikatniej jak potrafiłam, podniosłam córeczkę.

Jeden niewłaściwy ruch, a obudzi się z wielkim krzykiem. Nita nie lubiła, gdy przerywało się jej sen i potrafiła się nieźle odegrać. Nie chciałam kolejnej nieprzespanej nocy.

– Za chwilę wracam. - Zwróciłam się do Matta. – Rozgość się.

Stałam przez chwilę przy łóżeczku córki, obserwując, jak spokojnie spała. Zawsze tak robiłam. Od pierwszego dnia, gdy wzięłam ją na ręce. Mój mały cud. Przypominając sobie o gościu, przymknęłam drzwi i wróciłam do salonu.

– Pewnie wolałbyś, żeby nie spała.

– Wystarczy, że mogłem ją zobaczyć. - Uśmiechnął się i szturchnął lekko mojego brata, który od razu się obudził.

W pierwszej chwili był przerażony, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem. Ucichłam po chwili, przypominając sobie, że Nita spała.

– Ładnie pilnujesz mi dziecka – powiedziałam do brata.

– Ona jest nie do zdarcia. - Wstał. – I strasznie krzyczała. To z pewnością ma po tobie.

– Zabawne.

– Zbieram się. Masz zadzwonić później do mamy.

– Zadzwonię. - Pokiwałam głową.

– Do widzenia – powiedział do Matta.

Mogłam być pewna, że Jacob przekaże mamie cudowną informację, że jej córeczka przyprowadziła do domu jakiegoś faceta.

– Zawsze jest taki rozmowny?

– Zostaw go. - Poszłam do kuchni zrobić kawę.

W końcu po to go zaprosiłam. Powinniśmy wiele sobie wyjaśnić. Na pewno ja powinnam to zrobić, ale nie wiedziałam, od czego zacząć. Matt trzymał mnie na dystans. W sumie nie liczyłam, że od razu mi wybaczy i powie, że mnie kocha. Może nawet nie czuł tego. To, że w ogóle ze mną rozmawiał, powinno mi wystarczyć.

Obserwował mnie, gdy stawiałam nasze kubki na stole i jak siadałam obok niego.

– Wiele straciliśmy – odezwał się po dłuższej chwili. – Nie musieliśmy w ogóle przez to przechodzić.

– O czym ty mówisz? - Zmarszczyłam brwi.

– Nita mogła mieć tatę od samego początku. - Spojrzał mi w oczy. – Rozumiesz? Nie możesz już sama dokonywać wyborów w swoim życiu, ze względu na nią.

– Chciałam dobrze.

– Dla kogo?

Był żonaty. Zdradzał swoją żonę i gówniarą, która zawróciła mu w głowie. Nie powinien do tego dopuścić. Nie, dopóki był mężem Sam.

– Dla ciebie.

– Dla mnie byłoby lepiej, gdybyś nie odeszła. - Złapał moją dłoń. – Co byś zrobiła, gdyby nie ciąża? Zostałabyś, prawda?

– Matt, proszę – wyszeptałam. – Było mi ciężko.

– I dlatego mnie odrzuciłaś. - Prychnął.

Gdybym mogła cofnąć czas, znalazłabym jakiś sposób, postąpiłabym inaczej.

– Przepraszam. - Rozpłakałam się.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now