64.

5.5K 245 8
                                    

Za kilka dni Nita obchodzić będzie swoje drugie urodziny. Nie wierzyłam, że ten czas tak szybko zleciał. Pamiętałam doskonale dzień, gdy pierwszy raz wzięła ją na ręce. Była malutka i bałam się, żeby nie zrobić jej krzywdy. Być może te urodziny Nita spędzi ze swoim tatą. Moja maleńka córeczka już wcale nie była taka mała. Z każdym dniem obserwowałam, jak się zmieniała i uczyła się nowych rzeczy. Byłam dumna z każdego jej małego sukcesu. Na przykład tego, że w końcu sama jadła obiad. Oczywiście nieźle się przy tym brudziła, ale była zadowolona, a to było dla mnie ważniejsze. Ubrania zawsze można wyprać, a buźkę, rączki i nawet włosy, umyć. Nie miałam z tym problemu, jak inne matki, które chciałby, żeby ich dziecko najlepiej nie robiło nic, żeby się nie ubrudzić.

Moja mama chciała wyprawić urodziny w lokalu, ale się nie zgodziłam. Bez przesady. Bałam się, że zrobi z tego imprezę na całą rodzinę. Nawet zaprosi tę część, z którą nie utrzymywaliśmy kontaktu na co dzień. Nie potrzebowaliśmy tego. Zrobimy urodziny w domu. Wśród najbliższych. Zamierzałam zaprosić Matta. Musiałam tylko uzgodnić, który weekend będzie miał wolny. Nie chciałam, żeby rezygnował ze swoich widzeń z synami dla nas. Oni też go potrzebowali. Nie zastanawiałam się nawet, co pomyślą rodzice, gdy zaproszę znajomego z pracy. Nawet go nie znali i wiedziałam, że zaczną zadawać pytania, dlaczego chciałam, żeby uczestniczył w tak ważnym dla mojej córeczki dniu. Nie wiedziałam, czy będę umiała im wtedy powiedzieć, że pewnie dlatego, że to też jego córka.

– Zajmę się tym. - Mama wzięła Nitę na ręce.

Mała miała gorszy dzień. Na początku myślałam, że się rozchorowała, ale okazało się, że nie. Nie chciała bawić się sama i ciągle marudziła. Jedyne co pomagało to noszenie na rękach. Niech się nie przyzwyczaja, bo nikt nie będzie jej cały czas nosić. Jeśli babcia ją tego nauczy to mogła liczyć, że będzie odbierać ode mnie telefon, że natychmiast miała przyjść, nosić wnuczkę na rękach przez cały dzień i noc. Na pewno jej się ten pomysł spodoba.

– Kupię tort. - Uśmiechnęłam się. – Zaproszenia i baloniki.

Nie chciałam, żeby moja mama zapraszała gości. Wtedy ba pewno mogłabym spodziewać się wścibskich ciotek, które Nitę widziały może dwa razy. Lubiłam szykować imprezy urodzinowe córeczki. Wyprawiając roczek Nity, bardzo się stresowałam. Bałam się, jak zareaguje rodzina, jak dogadają się z moimi znajomymi i czy spodoba im się to, co przygotowałam. Na szczęście wszyscy wraz z moją córeczką byli zadowoleni.

– Dużo będzie ludzi? - Spojrzała na mnie.

– Kilka osób.

Nie zamierzałam jej mówi o Fortmanie. Nie teraz. Nie miała okazji go poznać. Jednak nie uniknę ich spotkania. Będą się widywać, gdy będzie przyjeżdżać do córki. Nie zamierzałam go ukrywać. Robiłam to przez kilka lat i nie przyniosło to nikomu z nas nic dobrego. Wkrótce i moi rodzice dowiedzą się, że był ojcem Nity. Wtedy dopiero rozpęta się afera. Nie będą zadowoleni i byłam tego pewna. Rozwodnik, starszy ode mnie o osiem lat nie był dobrym kandydatem na chłopaka dla ich córki. Chcieliby hucznego wesela, o którym w rodzinie gadałoby się latami. Nie wiedziałam, czemu tak bardzo im na tym zależało. Nigdy nie wykazywałam entuzjazmu w sprawie ślubu.

– Mam liczyć, że sama wszystko załatwisz? - Zaśmiała się, tuląc Nitę do siebie.

– Nie wszystko. Przygotujesz ciasto, jakieś słodycze, a ja całą resztę. - Spojrzałam na nią.

Po południu udało mi się uśpić Nitę. Miałam chwilę dla siebie, bo mama pojechała w odwiedziny do babci. Gdyby moja córeczka miała lepszy humor, zapewne zabrałybyśmy się razem z nią. Lubiłam moją babcię, mimo że czasami gadała głupoty, przeszkadzało jej zachowanie jej córek i wnuczków, których w sumie miała dziesiątkę. Mama miała dwie siostry. Każda z nich miała inny charakter, a dzieci jak to dzieci upodobniały się do rodziców. Za młodszym kuzynostwem nawet ja nie przepadałam. Alice, dwunastoletnia córka ciotki Claire była rozpuszczona strasznie. Chodziła tylko w drogich ciuchach, chwaliła się drogimi gadżetami, a jej makijaż był tak mocny, że wyglądała starzej ode mnie. Wujek bardzo starał się wynagrodzić najmłodszemu dziecku i żonie w sumie też, swoją nieobecność pieniędzmi, którymi robił krzywdę. Niestety oni nie widzieli w tym nic złego. Za to non stop chwalili się, że oni jako pierwsi mieli wnuka. No rzeczywiście mieli powód do radości, że ich nastoletnia córka zaszła w ciążę jeszcze zanim stała się pełnoletnia. Najlepiej dogadywałam się z Ellen i Ariel. Jednak nie miałyśmy możliwości widywać się często. Ariel mieszkała w Kanadzie, a ja nie mogłam sobie pozwolić na podróże do niej.

Rozdzwonił się mój telefon, więc szybko wstałam, żeby dźwięk nie obudził Nity. Niewyspana potrafiła nieźle dać w kość, a wtedy byłabym zmuszona podrzucić ją komuś, kto zaburzył jej sen.

– Czego? – powiedziałam, nie zerkają nawet na ekran. Chciałam, tylko żeby telefon przestał już dzwonić.

– Miłe powitanie. - Roześmiał się.

– Przepraszam cię, ale Nita śpi i nie chciałabym, żeby się obudziła. - Zerknęłam na córeczkę i wyszłam na balkon. – Coś się stało?

– Chciałem zapytać co u was?

– Matt... – zaczęłam niepewnie. – Nita niedługo obchodzi urodziny i chciałabym wiedzieć, kiedy mógłbyś... Nie wiem, kiedy je wyprawić, żebyś był obecny.

Długo czekałam na odpowiedź, ale się dogadaliśmy. Nie będzie miał problemu, żeby przyjechać do nas w następny weekend. Ucieszyłam się bardzo na tę wiadomość. Zależało mi, żeby nadrobili stracone chwile, żeby w końcu mógł być obecny w najważniejszych chwilach życia córki.

– Dziękuję – wyszeptałam.

– Mam nadzieję, że nikomu nie będę przeszkadzał.

– Jeśli chodzi o moich rodziców, nie sądzę, żeby mieli coś przeciwko.

Chociaż wiedziałam, że matka po przyjęciu urządzi sobie ze mną pogawędkę. Trudno. Matthew miał prawo spędzić urodziny ze swoją córką.

– Do zobaczenia.

Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Nita jeszcze spała, więc wzięłam się za sprzątanie mieszkania. Nie było dużo do roboty, bo starałam się to robić na bieżąco. Zabawki Nity walały się wszędzie. Najwięcej ich w salonie. Mimo że miała swój pokój i mogła się bawić tam, wolała wynosić swoje zabawki do salonu. Czasami znosiła je nawet do mojej sypialni. Ostatnio położyłam się na klocku, który odcisnął mi się na plecach. Innego dnia poślizgnęłam się na jej miśku. Mało brakowało, a upadłabym na kolano, w którym nadal miałam śruby. Nie chciałabym, żeby musieli składać je po raz kolejny.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now