12.

8.1K 262 11
                                    

Za godzinę będę w Chicago. Ten weekend Matt miał wyjechać ze swoją rodziną za miasto, więc nie przepadnie nam żadne spotkanie. Dobrze. Poza tym nie mogliśmy widywać się w każdy weekend. Znudzilibyśmy się sobą zbyt szybko. I ktoś mógłby się domyślić, czemu spędzaliśmy razem tyle czasu. Zazwyczaj prawnicy nie trzymali się z nowymi pracownikami. Chciałabym pociągnąć ten romans najdłużej, jak się dało, chociaż wiedziałam, że nie powinnam. Trudno. Dopóki nikt się nie domyślał, nie miałam się, czym martwić. Będę udawać, że nie było w tym nic złego, dopóki nie ruszą mnie wyrzuty sumienia.

Umówiłam się ze znajomymi na imprezę. Zamierzałam się dobrze bawić. Zapomnieć o swoim beznadziejnym życiu, chociaż na chwilę. Dawno nigdzie nie wychodziliśmy wszyscy razem. Każdy miał swoje życie, pracę i ciężko nam się zgadać. Planowaliśmy to spotkanie od dwóch miesięcy, bo ciągle komuś nie odpowiadał termin.

Siedziałam z Patt i Tamarą, czekając na resztę. Oczywiste było, że ktoś się spóźni.

– Nie patrzcie na mnie. Jechałam prosto z pracy i zdążyłam się spocić. - Spojrzała na swoją koszulkę. – Zamówiliście już coś? Jestem głodna.

Szczerze mówiąc ja też, ale wolałyśmy poczekać niż później słuchać pretensji przyjaciół.

– Czekamy na Chrisa.

– To się nie doczekamy – westchnęła Patt.

Zaśmiałam się. Nie przypominałam sobie, żeby kiedyś nie narzekała na swojego chłopaka. Skoro tak jej przeszkadzało jego zachowanie, czemu z nim nie zerwie? Już dawno bym go pogoniła. Chris był dobrym przyjacielem, ale chłopakiem kiepskim.

– Między wami wszystko ok? - Lara na nią spojrzała.

– Spędza na siłowni więcej czasu, niż uprawiając seks. Sama sobie odpowiedz.

Niedobrze. Patt była zazdrośnicą. Myślała pewnie, że jej facet poderwał jakąś dziewczynę i dlatego tak chętnie chodził na siłownię. To niepokojące, że zamiast seksu wolał siłownie. Jaki facet odmawiał seksu? Jaki? Nawet zajęty tego nie potrafił. Stop. Nie mogłam myśleć teraz o Fortmanie. Jeszcze się zapomnę i komuś coś wygadam. Nieważne, że go nie znali. Zaczęłyby zadawać masę pytań, na które nie miałam ochoty odpowiadać.

– Może jesteś kiepska – zażartowałam.

– Kiepska w czym? - Usłyszałam Chrisa.

Pojawił się z półgodzinnym spóźnieniem. Jak na kogoś, kto jechał tutaj prosto z siłowni, to wyglądał lepiej od Lary. Pewnie pojechał jeszcze do domu.

– W łóżku. - Spojrzała na niego.

– Patt? - Pocałował ją. – Jest idealna.

Dobrze wiedzieć, że myślał tak o swojej dziewczynie.

– Dlatego uciekasz na siłownię? - Patrzyłam na nich.

– Dbam o siebie, żeby nie patrzyła na tyłki innych facetów. - Zaśmiał się. – Co jemy?

Nieważne, jakby o siebie dbał i tak spojrzy na tyłki innych. Za bardzo nie różniłyśmy się od facetów.

– Cokolwiek – odezwała się Lara.

Nie mogliśmy się nagadać. Każdy opowiadał, czym zajmował się na co dzień. Fajnie, że wszyscy znaleźliśmy pracę, która nam odpowiadała. Nie było nic gorszego, jak męczyć się w miejscu, którego się nie lubiło.

Po obiedzie pojechaliśmy do klubu. Znaczy, przedtem przebrałyśmy się u Lary i zrobiłyśmy odpowiedni makijaż. Musiałyśmy wyglądać dobrze na imprezie. Może uda nam się kogoś poderwać. Chris narzekał jak zawsze, że trzeba na nas czekać. No, skoro miałyśmy wyglądać dobrze, to musiało potrwać. Powinien się już przyzwyczaić. Przecież Patt nigdzie nie wychodziła bez makijażu.

Bawiłam się dobrze, dopóki nie spotkałam swojego byłego. Czy w Chicago był tylko jeden klub? Specjalnie wybrałam ten, do którego nigdy nie chodził. Co się zmieniło? Przeleciał już wszystkie laski w innych klubach, czy może tam bawiły się jego dziewczyny, które o sobie nie wiedziały? Czas się stąd zmywać, zanim mnie zauważy. Nie miałam ochoty na żadną rozmowę z nim. Po rozstaniu powiedziałam mu wystarczająco dużo. Nie mieliśmy już o czym rozmawiać.

Niestety. Wracając do stolika, wpadłam na niego. Niech da mi spokój.

– Emily? - Patrzył na mnie zdziwiony.

Nie, duch święty. Przewróciłam oczami. Liczyłam na to, że jak się nie odezwę, zrozumie, że chciałam sobie pójść. Ale mój były to palant i nigdy nic nie rozumiał, więc czemu miałoby być inaczej teraz? Mógłby w końcu dorosnąć. W sumie, o czym ja myślałam. Obwiniałam go o zdradę, a sama nie byłam lepsza. Puszczałam się z facetem, który zdradzał żonę. Zajebiście. Właśnie straciłam nastrój na imprezę. Czas wracać do domu.

– Miło cię widzieć. - Uśmiechnął się.

Szkoda, że nie mogłam powiedzieć tego samego. Nadal miałam do niego żal.

– A ciebie nie. Zgubiłeś koleżankę?

– Przyszedłem sam.

Nie interesowało mnie to.

– To znajdź sobie kogoś, z kim wyjdziesz. - Zerknęłam w stronę przyjaciół.

Nawet mnie stąd nie zauważali.

– Przestań. - Złapał mnie za ramię. – Chcę z tobą tylko porozmawiać.

– Nie mamy o czym. - Spojrzałam na niego. – Wszystko ci już powiedziałam. Co, chcesz posłuchać, jak płakałam po nocach? Oh, przestań. - Machnęłam ręką. – To nieistotne. Nie powinniśmy nigdy być razem, a teraz puść mnie.

Zrozumiał. Szok. Gdy dotarłam do stolika, musiałam się napić. Miałam gdzieś, że powiedziałam, że nie będę dziś pić.

– Coś się stało? - Patt spojrzała na mnie.

Mogłabym powiedzieć, że nic, ale właśnie kończyłam trzecie piwo i w tym czasie nie odezwałam się do nikogo. Byłam zła na siebie, bo okazało się, że nie byłam obojętna na swojego byłego chłopaka. Nie czułam do niego już nic, ale nie potrafiłam go nienawidzić. Zastanawiało mnie, czy przypadkiem kogoś znowu nie ranił. Nie powinno mnie to obchodzić.

– Spotkałam tego idiotę. - Dopiłam piwo.

– Tutaj? - Zdziwiła się. – Nigdy się tutaj nie bawił. Czemu dzisiaj?

– Nie wiem. Patt, wracam do domu.

– Chris cię odwiezie.

– I nawet nie protestuj. - Wstał. – Wiesz, jak się dla jednej takie wyjście skończyło?

– Nie dla jednej.

Akurat jej przypadek znaliśmy dokładnie. Bawiła się z nami w tym klubie, a godzinę później wyszła sama. Do tej pory jej nie znaleźli. Nikt nie wiedział, co się z nią stało. To mogła być każda z nas, gdyby tamtego wieczoru wyszła stąd sama. Od tamtej pory Chris nie pozwalał, żebyśmy się rozchodzili, gdy wychodziliśmy to razem. No, to Lara będzie niepocieszona, że właśnie kończymy imprezę. Nudna Emily popsuła dobrą zabawę. Trudno. I tak już było późno i pewnie za godzinę byśmy się zbierali.

– Jesteś na mnie zła? - Spojrzałam na nią, gdy siedziałyśmy już w samochodzie.

– Tylko dlatego, że go nie spotkałam. Skopałabym go. - Zaśmiała się. – Popsuł ci humor.

– Jestem zmęczona. Jutro wracam do domu.

– A w poniedziałek wolne? – spytała Patt.

– Żartujesz sobie? W poniedziałek mam rozprawę z Johnym.

Kurwa, zapomniałam! Zamieniłam się z Louisą, bo jej nie będzie. No, to miałam przerąbane.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now