19. (Bez)warunkowa kapitulacja

102 14 3
                                    

Rok 845, centrala korpusu zwiadowczego

Konfrontacja z Yuną nie przyniosła jednak spodziewanych rezultatów, a raczej skomplikowała sytuację. Asahinie wciąż udawało się znajdować wymówki, by nie skorzystać z pomocnej dłoni starszej kapitan, jako wytłumaczenie podając potrzebę poświęcenia więcej czasu oddziałowi do zadań specjalnych, szczególnie od momentu, gdy Erwin zrezygnował z dowództwa. Janine wiedziała, że to tylko gra, którą eksarystokratka postanowiła z nią prowadzić, ponieważ dostrzegała na bladej twarzy oznaki niewyspania i przemęczania, nawet jeżeli ich posiadaczka robiła wszystko, żeby je ukryć.

Była sfrustrowana. Co gorsza, nie tylko dziecinnym uporem dziewczyny — w przypadku każdego normalnego zwiadowcy ten zniknąłby wraz z przeprowadzeniem szczerej rozmowy — ale również myślami, które nie dawały rysowniczce spokoju. Trudno zachować jasność umysłu, kiedy w chwilach samotności podświadomość podsuwała wspomnienia, które Janine stworzyła razem z Yuną Asahiną. I nawet jeżeli w momencie ich tworzenia te interakcje wydawały się niewinne, im częściej stawały się przedmiotem monologów wewnętrznych McCartney, tym bardziej wątpiła w ich altruistyczny charakter.

I to wszystko przez to impulsywne zachowanie Yuny. A może po prostu okazało się ono zapłonem tykającej od czterech lat bomby?

Z drugiej strony, nie tylko dlatego nie mogła pozostawić sprawy samej sobie. Przede wszystkim obiecała pułkownikowi współpracować z niedawno desygnowaną na stanowisko kapitan, a Janine z reguły dotrzymywała słowa. Poza tym wolała nie krzyżować planów Erwinowi. Jeżeli pod tą swoją blond czupryną coś sobie uroił, lepiej grać wyznaczoną przez mężczyznę rolę, nie buntować się ze względu na dyskomfort lub indywidualizm jednej z nich dwóch. McCartney musiała przemówić Asahinie do rozsądku.

...mimo że droga, którą postanowiła obrać, była bardziej niż ryzykowna, bo jak inaczej określić przerwanie popołudniowego treningu oddziału do zadań specjalnych, by przypomnieć Yunie, że istniała sprawa, nad którą miały pochylić się we dwie, a opóźnienia w wykonywaniu rozkazów mogły prowadzić do tragicznych w skutkach konsekwencji. I że żołnierze pod komendą Asahiny — chociaż w większości jej rówieśnicy lub starsi koledzy — to już nie małe dzieci, które trzeba pilnować, by nie zrobiły sobie przypadkiem krzywdy?

Po zaciśniętych na materiale żołnierskiej kurtki pięściach i ostrzegawczym błysku w brązowych oczach Janine doszła do wniosku, że taktyka zadziałała. Nie przemyślała wprawdzie, jak przekona eksarystokratkę, by nie udusiła ją gołymi rękami za tego rodzaju podważanie autorytetu na oczach podwładnych. Kiedy tylko znalazły się w zamku, natychmiast tego pożałowała.

Yuna chwyciła jej ramię i bez zawahania pchnęła na zimną ścianę. Janine uderzyła plecami o starannie ociosane kamienie, zarejestrowała, że Asahina odcina jej ciałem potencjalne drogi ucieczki. Blondynka przełknęła głośno ślinę, ale zmusiła się, by podnieść głowę. W świetle palącej się pochodni blada twarz nastolatki wyglądała nie tyle niezdrowo, co złowrogo — wąskie usta przypominające raczej cienką linię, zmarszczone brwi, paląca nienawiść, która na wskroś przeszywała McCartney, wreszcie stężałe rysy twarz, przypominające raczej misternie wykonaną rzeźbę niż człowieka. Gdyby nie te oczy — te same, które przyciągnęły wzrok Janine cztery lata wcześniej...

— Jaki jest twój problem? — wycedziła wreszcie szatynka.

— ...co? — wydukała skupiona na kontemplowaniu twarzy niebezpiecznej dziewczyny. Yuna patrzyła na nią z góry w każdym możliwym znaczeniu tego sformułowania i jeżeli wcześniej Janine nie obawiała się tej dziewczyny, to tym razem odniosła wrażenie, że naprawdę nie istniały dla niej granice nie do przekroczenia.

Świat będzie kręcił się bez sprawiedliwości [Shingeki no Kyojin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz