64. (5) Sentymentalni głupcy

Começar do início
                                    

— Nie musisz udawać dżentelmena.

— Nie udaję. Po prostu nim jestem — parsknął takim śmiechem, na jaki nie pozwalał sobie ani na froncie, ani wśród podwładnych. W wojsku nie było miejsca na sentymenty, ale przy Yuriko Azumabito nie musiał się przejmować odgrywaniem roli narodowego bohatera Mare. Ta szatańska kobieta ze wschodu kompletnie nie przejmowała się ani tym, że musiał wyrzynać wrogów na usługach imperium tłamszącego jego rodaków, ani jego dwulicowością, ani tym, że płynęła w nim krew rodu królewskiego Erdian, ani ukrytymi motywami. To nie mój interes, kim jesteś, Zeke'u Jaegerze, powiedziała mu. Po prostu zastanawiam się, o czym taki człowiek jak ty myśli.

W głębi ducha ujęła go tym, że nie postrzegała go w kategoriach śmiercionośnej broni ani asa w rękawie rzucanego na front. Nie przejawiała również zainteresowania jego reputacją, pozycją, czymkolwiek. Oczywiście, miała ku temu racjonalne powody — musiała przede wszystkim dbać o bezpieczeństwo ambasadorki i wykonywać jej rozkazy. Ale nigdy wcześniej nikt z zewnątrz nie potraktował go jak człowieka. Zawsze był wyłącznie erdiańskim diabłem na usługach największego supermocarstwa świata.

Nie lubiła zbędnych czułości, ale kiedy tak najzwyczajniej w świecie leżała przy nim i torpedowała go tym charakterystycznym wszechwiedzącym spojrzeniem, nie mógł się powstrzymać. Złamał tę niepisaną umowę pomiędzy nimi i odgarnął niesforny kosmyk brązowych włosów za ucho. W odpowiedzi skrzywiła się paskudnie, a głęboka, stara blizna wystająca spod czarnej przepaski na oko znacznie się pogłębiła. Wielokrotnie kusiło go o to, by zapytać, gdzie jej się nabawiła, ale Yuriko niechętnie dzieliła się z nim jakimikolwiek osobistymi historiami. Zresztą z wzajemnością. Nie chciał jej wplątywać w paskudny świat erdiańsko-mareńskiej polityki i swoje popaprane życie.

— O czym myślisz? — zapytała tak zwyczajnie.

— O tobie — rzucił mimochodem.

— Zaprzątam myśli wielkiego Zeke'a Jaegera? — zakpiła bezczelnie. Oparła się o wezgłowie łóżka, wydłużając pomiędzy nimi dystans i sięgnęła po leżącą na stoliku nocnym papierośnicę. Bez większego skrępowania wyciągnęła ćmika, po czym podsunęła mu puzderko pod nos. Chwilę później siedzieli obok siebie i w milczeniu zasnuwali sypialnię szarawym dymem, przynajmniej dopóki nie namyśliła się nad kolejną ciętą ripostą, a on ponownie nie nakrył jej piersi. Tym razem z tak błahego powodu, żeby go nie rozpraszały. — Coś takiego mogę sobie śmiało wpisać do życiorysu.

— O, dzisiaj jesteśmy złośliwi — skomentował tylko z pobłażaniem. Przesunął wzrokiem po jej licznych bliznach na dekolcie poprzecinanych czerwonymi śladami ust i zębów, po czym zatrzymał się na smukłych dłoniach. Możliwe, że nabawił się przez tą szatańską kobietę fetyszu, ale samolubnie pragnął wyryć w pamięci każdy białawy ślad przecinający jej jasną skórę.

— Złośliwość to immanentny element mojej natury — skwitowała. Nie mógł się bardziej z tym zgodzić. Od pierwszego spotkania sam na sam wydawała mu się niczym więcej jak arogancką, wredną i szczerą do bólu arystokratką, chociaż w obecności ambasadorki zachowywała powściągliwość i najwyższy poziom czujności. Milcząca, piorunująca wzrokiem i w dodatku wycofana; dlatego był w szoku, jak kłóciła się ze strażnikami strzegącymi bramy do getta, o to, że absolutnie nie była Erdianką, nie miała zamiaru legitymować się żadnymi papierami, a już na pewno nie zamkną jej za brak gównianej opaski na ramieniu.

— No tak. Jak śmiałbym zapomnieć. — Przewrócił teatralnie oczami.

Nie spodziewał się pytania, które padło na niego jak grom z jasnego nieba.

— Te kretyńskie okulary to element wizerunku wielkiego Zeke'a Jaegera? Bo wydaje mi się, że z twoim wzrokiem wszystko w jak najlepszym porządku — rzuciła uszczypliwie, mimochodem. W tamtym momencie mężczyzna nie pragnął niczego bardziej od natychmiastowego zapadnięcia się pod ziemię. Zwykle pamiętał, żeby w obecności Yuriko Azumabito udawać niedowidzącego, ale tym razem, zdziwiony i zaabsorbowany jej bliskością, nie zwrócił uwagi na to, że obok jej charakterystycznej papierośnicy leżały również szkła.

Świat będzie kręcił się bez sprawiedliwości [Shingeki no Kyojin]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora