Rozmawiałem z chłopakami jeszcze jakiś czas. Później Aaron został zawołany przez kogoś, a Matt postanowił iść porozmawiać z Philipem. Nie miałem pojęcia o co mogło chodzić, ale nic nie powiedziałem, po prostu pozwalając mu iść.. Nie mogę mu przecież zakazać rozmowy z nim.. Poszedłem wziąć szybki prysznic, poczym wróciłem do pokoju, gdzie leżałem długi czas.

- Nie martw się tak..- James usiadł obok mnie.- Pomimo tego, że często się kłócą, są bardzo dobrymi przyjaciółmi.. Nie zrobią sobie krzywdy..

- Jestem, aż tak przewidywalny?- zapytałem, a on lekko się uśmiechnął, poczym pogłaskał mnie po głowie.

- Czasami lepiej być przewidywalnym.. Nie tak jak te krasnoludki, których nikt nie rozumie.. Gdy coś je męczy, nawet nie wiesz jak im pomóc.. Bo wiecznie i tak się uśmiechają.- westchnął.

- Chyba masz rację..- mruknąłem, niezbyt wiedząc jak mam na to odpowiedzieć.

- Obiecałem ci odpowiedzieć na twoje pytanie, gdy oboje przeżyjemy.. A każdy z nas żyje.. Powinienem ci powiedzieć, bo łamanie obietnic, sprawi, że oni będą źli..

- Oni?- dopytałem, a ten uśmiechnął się wesoło.

- Właśnie tak.. Oni wszyscy będą źli.. Wracając.. Chcesz wiedzieć jak to wygląda ze mną i Matt'em?- kiwnąłem lekko głową.. Byłem szczerze tym zaciekawiony.- Więc ja i Matt poznaliśmy się na jednej imprezie. On należał już wtedy do grupy Michael'a, a ja po prostu kolekcjonowałem bronie, ale nie kręciłem się w mafijnym świecie. Już na pierwszym spotkaniu coś nas do siebie przyciągnęło.. I było dobrze, dopóki któregoś dnia nie zdecydowaliśmy się iść na randkę no i zostać parą.. Byliśmy razem tydzień, ale później się pokłóciliśmy i rozstaliśmy.. Później jeszcze się spotkaliśmy kilka razy i wtedy zdecydowaliśmy się być jedynie przyjaciółmi. Jak wiesz ja nadal bardzo go kocham, a on mnie.. Jednak gdy jesteśmy czymś więcej niż przyjaciółmi to nie układa nam się zbyt dobrze.. Dlatego zrezygnowałem z tego, a on jeszcze czasem próbuje, choć jak widzisz niezbyt skutecznie.

- Naprawdę?- zapytałem cicho, a on pokiwał głową.

Więc nie potrafią być razem, choć oboje bardzo siebie kochają? To chyba bardziej skomplikowane niż więzi dusz, jakimi są wybory alf i omeg.. Czy istnieje jakikolwiek sposób jaki mógłby im pomóc?

- Ostatnio pewna kobieta oni powiedziała "Kwiaty ładnie wyglądają w bukiecie.. Lecz samotne są gdy są osobno." Myślisz, że miała rację? Może samotne kwiaty też są piękne?

- Hm?- przyjrzałem się mu, próbując zrozumieć o czym mówi.- Ja uważam, że każdy kwiat jest piękny i to nie ważne czy jeden, czy wiele..- powiedziałem, czując, że chłopak oczekuje tego.

- Jesteś uroczy jak wróbelek.. Zdecydowanie też masz rację.. A teraz opowiedz mi o swoim problemie.- nagle spoważniał, lekko otwierając, jak dotąd zamknięte oczy.

- Jakim problemie?- dopytałem zaskoczony.. Rozmowy z nim są naprawdę dziwne..

- Tym co męczy tą twoją śliczną główkę.. Wczoraj gdy rozmawiałeś z Aaronem nie spałem i słyszałem każde słowo.. A na dodatek jesteś taki smutny lub zdenerwowany w niektórych momentach.

- W tamtym momencie prawie spałem.. Mówiłem jakieś głupoty przez zmęczenie..- powiedziałem szybko, chcąc tym samym zakończyć ten niewygodny temat.

- To co się mówi gdy jest się zmęczonym, zawsze jest prawdą, bo mózg nie działa na tyle dobrze, aby uważać na słowa. Tak mówił ten dziadek, do którego wysłał mnie wujek, gdy byłem jeszcze mały.. Podobno bałem się wielu rzeczy, przez co mówiłem przez sen.. Czasem zwykle bzdury, a przynajmniej tak odbierały to inne osoby.. Jednak zazwyczaj wszystko było prawdą, lub jakimś wspomnieniem..- przerwał na chwilę, aby w tym czasie moc złapać w dłonie moją twarz.- Powiedz mi Cukiereczku.. Czego się boisz i co sprawia ci smutek.. Poczujesz się dużo lepiej.

- To nie jest coś o czym chce rozmawiać..- odwróciłem wzrok.

- To pewne, że nie chcesz o tym rozmawiać.. Boisz się.. To wcale nie jest dziwne.. Jednak chcę ci pomóc..

- Nikt..- zacząłem, ale chłopak nie pozwolił mi skończyć robiąc coś czego bym się nie spodziewał.- Co ty robisz?! Puść mnie..- powiedziałem gdy złapał mnie na ręce.

- Jesteś leciutki jak piórko.. Powinieneś więcej jeść, inaczej nam odlecisz.- powiedział z lekkim uśmiechem.- Zabiorę cię gdzieś.. Nie możesz protestować.- dodał po chwili.

- Mogę iść sam.. Poza tym nie chcę nigdzie iść.. Mam jeszcze coś do zrobienia tutaj.. James nie wygłupiaj się i mnie puść..- nieważne co bym powiedział ten i tak mnie nie słuchał, a jedynie szedł przed siebie nucąc jakąś melodię.

Widząc że i tak z nim nie wygram, przestałem się szarpać, pozwalając mu mnie nieść.. Przecież moja kontuzja nie była aż tak duża.. Poradziłbym sobie sam.. Dodatkowo muszę dokończyć czytanie dokumentów od Philipa.. Bez tego nie dowiem się reszty historii i nie będę mógł dalej działać.. Jednak James nie wygląda, jakby dało się go przekonać jakimkolwiek argumentem..

Oparłem głowę o jego klatkę piersiową, wsłuchując się w cichy rytm bicia jego serca.. Mimo tego przyglądałem się drodze, którą szliśmy, by wiedzieć, gdzie chłopak mnie zabiera.. Jednak ten zaraz po opuszczeniu budynku podszedł do ciemnego samochodu, który stał zaparkowany naprzeciw hotelu.. To auto też chyba należało do ludzi z tej organizacji.. Jednak czy możemy je tak sobie wziąć?

- Nie martw się.. Mam kluczyki do niego.. Jeszcze po misji, z którą rano pomagałem chłopakom.. Poza tym mamy pozwolenie na używanie ich auteczek.- powiedział jakby czytał w moich myślach i wiedział co takiego siedzi mi teraz w głowie.

Postawił mnie na ziemi, choć cały czas podtrzymując w pasie, abym przypadkiem się nie przewrócił.. To było bardzo miłe, choć spowodowane tym, że chłopak wyniósł mnie nawet przez chwilę nie myśląc o zabraniu kuli, którą mógłbym się wspomóc.

Gdy otworzył drzwi powoli wsiadłem do środka. Upewnił się, że będzie mi wygodnie i poszedł na przód by zająć miejsce kierowcy.

- Dokąd mnie zabierasz?- zapytałem zaciekawiony i również lekko zdenerwowany, że chłopak nie odezwał się do mnie nawet słowem, choć teoretycznie mnie porywa.

- To miejsce, które na pewno ci się spodoba. Zaczekaj trochę, a wszystko samo się wyjaśni..- powiedział z radosnym uśmiechem, który po chwili zmienił się w powagę.- Musimy znaleźć srebrny kwiatek.. Jest rzadki i nosi że sobą wiele szczęścia..

- Wydaje mi się, że nie ma magicznych kwiatów dających ludziom szczęście..- powiedziałem cicho, niezbyt rozumiejąc o co mu chodzi.

- Przecież każdy prezent daje ludziom szczęście, a kwiaty w szczególności.. Widziałeś kiedyś by ktoś nie był zadowolony z otrzymania kwiatu.- pokręciłem głową.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now