25.

60 10 0
                                    

Czas leciał i w ten sposób minął cały miesiąc. Luke i Noah wyjechali, a ja zostałem z grupą Zaharego. Nie jest tak źle, bo mam pomoc z każdej strony i nigdy się nie nudzę, jednak brakuje mi trochę tego co działo się w gdy jeszcze byłem w grupie Michael'a. Dziś szedłem do Milo, aby zbadał stan dziecka, kiedy wydało mi się, że usłyszałem znany głos.

- Nie żartuj sobie że postanowił nas po prostu porzucić.. Obiecał mi, że wróci, a Owen dowiedział się, że to wszystko twoja wina! Jeśli skrzywdziłeś Carter'a to cię zabiję.- słysząc to, wyjrzałem za ścianę.

W salonie była grupka ludzi. Matt z pistoletem wymierzonym w głowe Zaharego i Owen za nim z powagą wypisaną na twarzy. Był też Philip, oraz kilka innych widzów.

- Skąd pomysł, że to Zahary chciał Carter'a dla siebie?- odezwał się Philip.- On jedynie o niego poprosił. To ja go chciałem.. Oh zrobiłem z niego takiego nieśmiałego słodkiego chłopca..- powiedział kładąc dłonie na policzkach.

- Ty..- chłopak przeniósł broń tak, że celował w Philip'a, nikt go nie zatrzymał.

- Oh czyżbyś był zazdrosny? Od kiedy jesteś taki niegrzeczny, aby grozić mi bronią? Boisz się, że mogłem zrobić coś Carter'owi? Nie martw się.. Jedynie bawiłem się z nim trochę.. Ale na wszystko się zgodził..- uśmiechnął się, próbując wyprowadzić bruneta z równowagi.

- Zabij go..- Owen wydawał się być zdenerwowany, choć, myślałem, że nie da się tego zrobić.

- No.. Dalej!- Philip poganiał Matt'a tak jakby chciał zostać zabity.- Będziesz takim niegrzecznym chłopcem.. Chcesz mnie zabić, jesteś tego pewny? Oh.. Czy już nie pamiętasz czego cię nauczyłem?

- Philip powinieneś przestać. Żarty są w porządku, ale teraz już przeginasz.- Zahary zwrócił mu uwagę, widząc jak dłoń Matt'a drży.

- Oh ale ja nie żartuje.. Tak dawno nie widziałem się z Matthew'em, a on wita mnie w taki sposób, czy nie zasługuje na lekcje?

- Philip przestań proszę z tym wszystkim.- do rozmowy wtrącił się Rafael.

- Dobrze.. Przepraszam..

- Widać, że nadal szczekasz dopiero wtedy, gdy pan ci pozwoli.- brunet odblokował broń i prawie nacisnął spust.

Został jednak przygwożdżony do ziemi. Nawet nie zauważyłem kiedy Philip się ruszył.. To było przerażające, gdy pochylał się nad wbitym w ziemię Matt'em, bronią celując w jego głowę.

- Nigdy nie obrażaj Rafael'a, gdy jestem w pobliżu..- warknął.

Zatrzymały go dwa pistolety przyłożone do jego głowy. Jeden należał do Eliot'a, a drugi do Gabriel'a.

- Bóg kazał ci się zachowywać.- powiedział wiśniowowłosy.

- Co wy robicie?- zapytałem, nie chcąc, by naprawdę doszło do jakiegoś morderstwa.

- Oh Carter dziękuję, że przyszedłeś..- Zahary był widocznie zadowolony.

- Musimy porozmawiać.- Owen zjawił się za moimi plecami, szepcząc mi do ucha, był przerażający..

- Teraz szedłem na badania kontrolne, ale widząc to zamieszanie.. Po prostu chodźcie ze mną..- ruszyłem w kierunku pokoju.

Po chwili byłem już na miejscu. Tam za mną pojawił się Owen i Matt. Miałem im naprawdę wiele do wyjaśnienia..

- Obiecałeś szybko wrócić, a nie wróciłeś i dowiedzieliśmy się, że w najbliższym czasie nie zamierzasz tego zrobić..- zaczął Matt.- Dlaczego?- zapytał, uważnie mi się przyglądając.

- Zanim skłamiesz, to mówimy, że się na to nie nabierzemy. Samuel zdradził nam jaki masz słaby punkt podczas kłamania.- powiedział Owen, a ja westchnąłem, porzucając historyjkę o tym, że Grecja jest pięknym państwem..

- Nie mogę wrócić do Anglii.. Wystąpiła sytuacja, która póki co mi na to nie pozwala..

- Jaka?- Owen zmarszczył brwi, widocznie czekając na moją odpowiedź..

- Jestem w ciąży, czy to wam pasuje?- zapytałem padając plecami na łóżko.

- Czekaj.. Naprawdę?- zapytali w tym samym wręcz momencie.

- Tak.. I to z kimś z grupy..- powiedziałem niechcąc podawać szczegółów.

- I tylko dlatego postanowiłeś porzucić nas bez słowa wyjaśnień? Czekaj to nie jest moje dziecko, prawda?- zapytał Matt, a ja od razu zacząłem zaprzeczać.

- To Richard jest ojcem.- przyznałem już nie widząc potrzeby na ukrywanie tego. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w to jak oboje podeszli bliżej.

- To wszystko wyjaśnia..- mruknął cicho Owen, siadając po jednej ze stron.

- Nie martw się, pomożemy ci z dzieckiem!- dodał Matt i odsłonił mój brzuch, aby ułożyć na nim głowę.- Jednak wróć z nami do domu!

- Niestety, ale wolę tu zostać, a przynajmniej jak na razie.. Dopóki dziecko się nie urodzi..

- To zdecydowanie zbyt długo.. Jak możesz?- Matt wyglądał, jakby miał się rozpłakać, więc przytuliłem go do siebie.

- Będę do was wiele dzwonić. Nie musicie się tym martwić..

- Ale nadal nie będziemy mogli cię zobaczyć..- powiedział wtulając się we mnie.

Nie miałem pojęcia co mówić, bo wyglądali jakby byli gotowi na każdą odpowiedź. Postanowiłem zmienić temat, by dowiedzieć się, co działo się u nich. Znaczy opowiadali mi wszystko przy rozmowach telefonicznych, ale nadal.. To po to, by jakoś ich uspokoić.

- Chciałem powiedzieć ci osobiście..- odezwał się Owen.- Zaręczyłem się.- uśmiechnął się.

- Naprawdę? To niesamowite!- przytuliłem chłopaka.- Z kim?

- Z Paul'em.

- Te zaręczyny był takie dziwne.- Matt zaśmiał się cicho.- Dał mu płonący bukiet róż, a tamten był tak zachwycony, że na odpowiedź musieliśmy czekać 20 minut.- dodał.

- Gratulacje! Zapewne będzie dobrą parą..- uśmiechnąłem się lekko.

- Dziękujemy.- odpowiedział głaszcząc mnie po głowie.

- A ja zostałem porzucony.. James zgodził się na randkę, ale pod jej koniec uznał, że nic z tego nie będzie.. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nadal mi smutno..- Matt przytulił się do mojego boku.

- Na pewno uda ci się znaleźć kogoś wspaniałego dla siebie.- powiedziałem cicho, bawiąc się kosmykami jego włosów.

Rozmawialiśmy dalej, a później trójka towarzyszyła mi w wizycie u lekarza. Milo nie miał nic przeciwko gościom, więc mogli zobaczyć tego tasiemca. Jest już taki duży, a to dopiero trzeci miesiąc..

- Czy dobrze się z tym czujesz?- zapytał Owen, wskazując brzuch.

- Tak.. Trochę boję się tego wszystkiego, ale jestem pewny, że czuje się dobrze. I jak to mówi Milo, przechodzę ją znacznie lepiej niż niektóre kobiety. Chociaż nadal mam te "poranne mdłości" oraz dziwne zachcianki, to nie jest tak źle.- uśmiechnąłem się lekko.

- To takie urocze.. Może urodzi się taki słodki mały Carter, lub słodka mała córeczka. Nie martw się, kimkolwiek będziesz twoja mama będzie cię kochać i ja też. Jestem twoim wujkiem, nazywam się Matt. Będę kochał cię tak jak i twoją mamusię.- Matt głaskał mnie po brzuchu rozmawiając z nim.

To było takie urocze.. Widzę, że w przyszłości mogę na nich liczyć..

Naćpany MiłościąDonde viven las historias. Descúbrelo ahora