57.

31 6 0
                                    

- Oj Carter, Carter.. Gdzie tak zniknąłeś?- usłyszałem głos chłopaka, więc odłożyłem łyżkę i wstałem, bo lepiej mi się myślało, gdy spacerowałem.

- Właśnie dlatego dzwonię..- starałem się nie brzmieć na zdenerwowanego, czy załamanego, ale czy mi się to udało to nie jestem pewny..- Nie będzie mnie w bazie jakiś czas.

- Nie będzie? Co masz na myśli? Chyba nie pakujesz się w jakieś..

- Nie.- przerwałem mu, cicho wzdychając.- Powiedziałem, że w Grecji mam kilka niedokończonych spraw i dlatego tak bardzo chciałem tu wrócić. Teraz będę załatwiać co muszę.. Jednak to może zająć mi kilka dni..- proszę uwierz w to..

- Michael kazał nam cię pilnować, abyś nie zrobił niczego głupiego, czy abyś nie wpakował się w kłopoty. Powiedz gdzie jesteś.

- Nie mogę. To sprawa, w której muszę działać samodzielnie.. Dość osobista..- złapałem się za głowę, czując straszny ból.- Jednak będę się z wami kontaktować, więc nie musicie się martwić.

- Co się dzieje? Brzmisz jakoś niewyraźnie..- był zmartwiony.. Jednak najgorsze jest to, że jest bardzo spostrzegawczy.. Myślałem, że nie zauważy.

- Bo tu chodzi o moją rodzinę.. Ona też jest w Grecji i zamierzam się z nią spotkać. Nie widziałem się z nią długi czas, więc martwię się jak zareagują.- skłamałem, jednak musiałem to zrobić, aby ten wreszcie przestał dopytywać.

- Rozumiem.. Zostaniesz u nich?- zapytał cicho.

- Tak. Dlatego nie wrócę przez jakiś czas.. Ale nie musicie się o nic martwić.. A w razie czego zawsze możecie do mnie zadzwonić. Jak nie ja to odbierze moja siostra.- powiem Naomi, aby ją udawała.. Raczej zgodzi się na to..

- Okej, niech tak będzie. jednak masz dawać znaki życia, bo inaczej oboje będziemy mieć przechlapane..

- Dziękuje ci mój panie, za twą wielką dobroć.- powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Rozmowa z mężczyzną trochę mi pomogła, a przynajmniej, poczułem się choć odrobinę lepiej. Gdy zakończyliśmy ją, odłożyłem telefon i skończyłem jeść zupę, by później móc w spokoju się położyć.

Nie potrafiłem zasnąć, gdyż moją głowę nachodziły różne myśli.. Przeważnie te złe.. Jednak po dłuższej chwili ciągłego kręcenia się w różne strony, wreszcie mi się to udało..

***4 dni później***
Przez ostatnie dni, większość czasu spędziłem w łóżku. Czułem się przeokropnie, ale dziewczyny, robiły wszystko, aby postawić mnie na nogi. Na szczęście, już po kilku dniach, zacząłem czuć się lepiej i byłem w stanie zrobić cokolwiek..

Jednak przez cały czas, jaki spędziłem leżąc w łóżku, wiele rozmyślałem. Nie tylko o tym co działo się wcześniej, nie tylko o grze i o słowach Philip'a, a o wszystkim.. O tym co powinienem zrobić.. Jak inni zareagują.. Chociaż tym chyba nie muszę się przejmować.. Zaraz jak oddam dziecko, to sam odejdę z tego świata.. Może niektórzy będą nieszczęśliwi.. Może nawet niektórzy będą smutni i wściekli na mnie.. Jednak to właśnie to co chcę teraz zrobić.. Do tego czasu.. Muszę jednak załatwić jeszcze kilka spraw.. Pogodzić kilka osób.. Może choć w ten sposób, spłacę dług temu światu? Może gdy zrobię co muszę, to pozwolą mi spokojnie odejść?

- Carter! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- mruknęła Medusa, uważnie mi się przyglądając.

Całkiem zapomniałem, że przyszła tu chwilę temu, by coś mi powiedzieć.. Znów tak się zamyśliłem, że nie zwracałem uwagi na otoczenie..

- Przepraszam.. Czy możesz powtórzyć?- zapytałem, a dziewczyna zrobiła obrażoną minę.

- Miałeś nie myśleć o tym wszystkim..

- To nie jest tak łatwe..- mruknąłem cicho, a ta westchnęła.

- Pytałam o to co chciałbyś dziś zjeść..

- Nie musisz nic robić.. Dziś zjem na mieście.

- Wychodzisz? Nie jesteś jeszcze w pełni zdrowy.. Czy na pewno chcesz ryzykować?- zapytała łapiąc moją dłoń.

Kobieta była bardzo miłą osobą, choć często wydawała się być zdenerwowana czy niechętna do czegokolwiek.. Robiła wszystko, abym czuł się tutaj bardzo dobrze..

- Wiesz, kiedyś muszę wrócić.- westchnąłem, kładąc głowę na stoliku.

- Jeśli nie chcesz, wcale nie musisz tam wracać.. Do niczego się nie zmuszaj.. Możesz tu zostać, tak długo jak tylko zechcesz.. Chociaż.. Rób co chcesz, nie obchodzi mnie to co się z tobą stanie, jeśli wyjdziesz w takim stanie..

- Dziękuję, że się o mnie martwisz.. Jednak, nie mogę tutaj zostać dłużej.. I tak wiele mi pomogłyście.. Teraz ja muszę wykonać swoje zadanie.

Rozmawiałem z nią jeszcze przez chwilę, a później przebrałem się i wyszedłem. Dziewczyna proponowała mi podwózkę, ale odmówiłem, niechcąc dokładać im pracy. Jednak mogłem się na to zgodzić, bo nie miałem pojęcia jak dotrzeć do bazy, oraz w której części Grecji jestem.. Nie wiem jak długo tu jechaliśmy, ani którędy, bo przespałem całą drogę.. Jednak telefon i lokalizacja, raczej wystarczą.. Jeszcze nigdy nie zgubiłem się, gdy podróżowałem z ich pomocą..

Tym razem też tak było, jednak do bazy dotarłem dopiero wieczorem. Droga była niesamowicie długa.. Podróżowałem różnymi środkami transportu, a mimo to, zeszło mi tak długo.. Może jakbym zamówił taksówkę, to byłoby lepiej? Eh.. Dlaczego pomyślałem o tym dopiero teraz? Jestem tak okropnie głupi..

Wszedłem do budynku, błagając aby na nikogo nie wpaść. Tak się złożyło, że Ken, który jak zawsze kręcił się po kuchni, postanowił sprawdzić kim jest osobą wchodząca do ich domu.

- Zachowujesz się jak włamywacz.- zaśmiał się cicho.- Jesteś głodny?

- Niezbyt, jadłem na mieście.- powiedziałem, wspominając postoje i przerwy między przyjazdem autobusów.

- Oh.. A my razem z Bruce'm, właśnie zrobiliśmy bardzo dobrą sałatkę..- westchnął.

- Chyba trochę mi nie zaszkodzi.- powiedziałem z lekkim uśmiechem, widząc, jak bardzo byłby zadowolony z pozytywnej odpowiedzi.

Dzięki pomocy dziewczyn, wszystko poukładałem sobie w głowie.. Teraz potrafiłem ukryć to co plątało mi się pośród myśli i udawać, że wszystko jest dobrze.. To będzie znacznie łatwiejsze, niż wyjaśnianie im mojego stanu.

- W takim razie, chodź za mną!- zawołał, łapiąc mnie za rękę i idąc w stronę kuchni.

Pomieszczenie jest naprawdę ogromne.. Wcześniej nawet nie zauważyłem tego.. To niezwykłe.. Spojrzałem na kucharzy, którzy spokojnie rozmawiali o tym, co przygotować. W między czasie, Ken położył przede mną miskę z sałatką. Była bardzo dobra, choć jedynie składała się z mieszanki kilku warzyw.

***
Postaram się wrzucić jutro więcej rozdziałów!

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz