- Byłem na ciężkiej misji, gdzie musiałem zabić wiele osób.. Zostałem poważnie ranny.- westchnął cicho.

Złapał dłonią za koszulę z piżamy i podciągnął ją do góry, pokazując brzuch i klatkę piersiową, owiniętą bandażami.

- Spokojnie.. Już wszystko jest w porządku.- uśmiechnął się lekko.- Rany bez problemu się goją.. Wracając..

***Owen- retrospekcja, do dnia misji***
Zabiłem ostatnią z osób i chwiejnym krokiem podszedłem do pobliskiej ściany.. Wyplułem dużą ilość krwi i po chwili straciłem siły nawet na stanie, więc po prostu osunąłem się po ścianie w dół. Spojrzałem w dal i pomimo odczuwanego bólu, lekko się uśmiechnąłem.. Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi zginąć akurat w tym miejscu.. Jednak taka jest moja rola.. Służyć pomocą Michael'owi i wykonywać jego misję, nawet za cenę swojego życia.. Może i Michael zawsze każe uciekać, jeśli sytuacja zagraża nam i naszemu życiu.. Jednak tym razem nie miałem opcji do wyboru.. Chłopaki zajmowali się innymi miejscami, a ja obiecałem zatrzymać ich na tym piętrze.. Udało mi się to.. Reszta bezpiecznie dotrze do domu.. Mogę odejść w spokoju.. Nie martwiąc się, że zginą..

Zamknąłem oczy, czekając na powolną śmierć.. Myśli które przewijały mi się w głowie, zagłuszały ten nieprzyjemny ból.. Wiedziałem, że nie zostało mi wiele czasu, ale byłem spokojny.. Szkoda mi było jedynie, że już więcej nie zobaczę się z wszystkimi.. Że nie dotrwam dnia, gdzie założę własną rodzinę.. Że nie znalazłem nikogo, kogo mógłbym kochać..

Nagle poczułem szturchnięcie w ramię i usłyszałem niewyraźny krzyk. Nie wiem co mówił, ale był mieszanką przerażenia i smutku.

Powoli otworzyłem oczy, spoglądając na Samuel'a. Obraz miałem rozmazany, ale doskonale mogłem rozpoznać, że to on.. W końcu tylko on tak uroczo ozdabia swoją twarz. Nagle obok mnie zjawił się ktoś jeszcze, widocznie zaalarmowany krzykiem chłopaka. Mówił do mnie, ale słowa słyszałem tak, jakbym był pod wodą, lub w innym pomieszczeniu.. Nie byłem pewny co mówi, ale wiedziałem, że kierował to do mnie.

- Nie waż się umierać..- jedynie to zdanie, było wyraźniejsze, tak jakby bóg pozwolił mi je usłyszeć.

Był to na pewno Paul.. Chłopak szedł na tą misję z nami, bo uznał, że dawno nigdzie nie był i chce się zabawić.. Lekarz.. Jednak nie sądzę, by był w stanie mi pomóc, zwłaszcza w tym miejscu, gdzie nie ma niczego co mogłoby mu pomóc.

Po moich policzkach spłynęły łzy, dopiero teraz czułem przepełnienie silnymi emocjami, które mieszały się z okropnym bólem. Chciałem to zignorować i pożegnać się z dwójką.. Jednak nie było to takie łatwe.. Mój trzeźwy umysł przestał działać, a słowa nie opuszczały moich ust. Było mi tak zimno.. Wiedziałem, że to już ten moment..

Wtedy poczułem dłoń, która mocno ściskała tę moją i ręce lekarza, próbujące naprawić moje rany.. Wiedziałem, że za dłoń trzyma mnie Samuel i cieszyłem się, że chłopak towarzyszy mi w tej chwili..

Poczułem ciepło, w miejscach, gdzie błądziły dłonie lekarza. Nie wiedziałem dlaczego tak było, ale za wszelką cenę chciałem tego więcej.. Zebrałem resztki sił, aby podnieść rękę i ułożyć ją na policzku mężczyzny. Była cała zakrwawioną, ale nie patrzyłem na to w tej chwili.. Po tym przeniosłem ją na jego szyję i z dużym trudem zmusiłem go do pochylenia.. Nie opierał się zbytnio, ale moje ręce były okropnie słabe.. To było takie nieprzyjemne..

Gdy jego usta dotknęły tych moich poczułem jak ogarnia mnie ciepło, ten zafascynowany ogniem doktorek, był dla mnie jak świeczka w ciemną zimową noc.. Niepotrafiłem oderwać się od blondyna, pomimo tego, że czułem brak tlenu w płucach. Nie chciałem przypadkiem stracić choćby ułamku sekundy.. Teraz nie liczyło się nic innego..

Znów poczułem nieprzyjemny chłód, gdy mężczyzna się oddalił, jednak tym razem nie był tak okropny jak wcześniej.. Na mojej twarzy pojawił się niewyraźny uśmiech, a zaraz po tym ogarnęła mnie ciemność.

Myślałem, że się nie obudzę, a jednak to właśnie się zdarzyło.. Gdy otworzyłem oczy, byłem zdezorientowany.. Przez chwilę zastanawiałem się nawet czy nie trafiłem w jakieś pośmiertne miejsce.. Niestety to szybko opuściło moje myśli, gdy poczułem duży ból, przy małym ruchu.. Jednak mogłem choć odrobinę się rozejrzeć i prawie od razu zrozumiałem gdzie jestem.

- Powinieneś odpoczywać, a nie od początku robić zamieszanie.- usłyszałem cichy głos i spojrzałem w kąt pokoju, w którym siedział blondyn, patrząc w płomień zapalniczki.

- Nie robię zamieszania..- mruknąłem cicho.- Co tu robię?- zapytałem, a on zgasił płomień i podszedł bliżej mnie.

- Miałem przy sobie jakiś sprzęt, więc ci pomogłem.- powiedział cicho.- A co niezadowolony, że się obudziłeś?

- Nie.. To nie tak..- nie wiedziałem co powiedzieć, samo spojrzenie na niego sprawiało, że brakowało mi słów.

- Pamiętasz co mówiłeś, gdy umierałeś?- zapytał, sprawdzając stan moich oczu

- Nie.. Nic nie mówiłem..- odpowiedziałem, a on kiwnął głową.- Czekaj.. Jeśli coś powiedziałem, to proszę powiedz mi to..

- Nic wielkiego nie powiedziałeś.. Jedynie, że chcesz byśmy trzymali cię za rękę i kazałeś Samuel'owi przekazać mi, że dziękujesz mi za wszystko..

- No trochę to dziwne.. Powinienem, po prostu powiedzieć to od razu do ciebie..- westchnąłem cicho.- Poza tym bardzo cię przepraszam, ale byłeś taki ciepły, że chciałem cię mieć blisko siebie..

- Mówisz o pocałunku? Nie musisz mnie przepraszać.. Jestem zadowolony, że to akurat na mnie padło..- odpowiedział w pełni poważnie co pozytywnie mnie zaskoczyło.

- Czy mógłbym zrobić to jeszcze raz?- zapytałem cicho, nie chcąc go zniechęcić do siebie.

Blondyn jedynie kiwnął głową i podszedł bliżej, wiedząc, że samemu miałbym z tym problem. Pochylił się nade mną, ale to ja zrobiłem pierwszy krok po prostu łącząc nasze usta w pocałunku. Znów poczułem, jak ogarnia mnie przyjemne ciepło, a wszystkie złe myśli opuszczają moją głowę tak szybko, jak było to możliwe.

- I co?- zapytał, łapiąc moją twarz w dłonie.- Wiesz już to, co chciałeś?

- Tak.. Chcę cię mieć na zawsze.- odpowiedziałem, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Najpierw wyzdrowiejesz, a dopiero po tym możesz dostać mnie całego.- wymruczał mi do ucha.- Ale musisz grzecznie odpoczywać.

- Dobrze..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now