Po badaniach i długim monologu Milo, mogłem wrócić do pokoju. Zaraz na wejściu dostrzegłem Noah, który z zakrytą twarzą leżał na łóżku, głaskając koty, które kręciły się wokół niego.

- Wszystko w porządku?- zapytałem cicho.

- Dostałem jakimś środkiem i prawie mi oczy wypaliło.. Ten kretyn zauważył, że grałem na wzrok.. Na ślepo nie potrafię nic zrobić..- westchnął cicho.- I dźgnął mnie nożem, a ja za to złamałem mu kilka żeber, przez co zaczął się dusić, jak któreś przebiło mu płuco.- powiedział zadowolony, więc mogłem podejrzewać, że się uśmiecha.

- A tobie co się stało?- zapytał Luke, bawiący się pluszowym niedźwiadkiem.

- A taki mały wypadek przy pracy..- odpowiedziałem cicho.- Nic ciekawego.

Położyłem się na łóżku i nadal rozmawiając z dwójką, rozmyślałem o tym wszystkim.. Może jednak to co powiedział mi Leon.. Będzie dobrym pomysłem..

Wieczorem jak zawsze porozmawiałem trochę z chłopakami, bo tak jak obiecali dzwonili mi codziennie. To było bardzo miłe, naprawdę bardzo ich polubiłem..

Miałem problem z zaśnięciem, ale dzięki rozmowie z nimi czułem się znacznie lepiej..

***
Następnego dnia byłem okropnie niewyspany, a noga bolała mnie bardziej niż poprzedniego.. Niestety nic nie mogłem z tym zrobić.. Byłem jednak pewny jednego.. Muszę porozmawiać z Zaharym.. Tak to będzie najlepszym wyjściem..

Przy pomocy kul, udało mi się dotrzeć do gabinetu chłopaka. Na szczęście był tam..

- Carter.. Kochanie co cię do mnie sprowadza?- zapytał z uśmiechem, gdy otworzył drzwi.- Jak się czujesz?- przyjrzał się mi.

- Czuje się bardzo dobrze, a przyszedłem by porozmawiać.- powiedziałem cicho, a ten wpuścił mnie do środka.

- Jeśli chodzi o wczorajszą misję, to bardzo cię przepraszam.. Nie wiedziałem, że to będą twoje pierwsze zabójstwa..- wskazał fotele, na których usiedliśmy.- Chcesz coś do picia?- pokręciłem głową.

- Nie, to nie o to chodzi.. Znaczy to trochę wina tego.. Ale to nie problem.. W końcu i tak, bym to robił, prawda?- zapytałem, a ten kiwnął głową.

- Więc o co chodzi?- oparł głowę na dłoni, uważnie mi się przyglądając zza szkiełek swoich okularów.

- Czy mógłbym zostać tu na dłużej?- zapytałem.

- Oczywiście.- odpowiedział nim zdążyłem cokolwiek wyjaśnić.- Jeśli chcesz to nawet załatwię to z Michaelem.- uśmiechnął się uroczo.

- Nie chcesz nawet zapytać o powód?

- Nie potrzebuję tego.. Wiem, że skoro o to zapytałeś, to musisz mieć jakiś ważny powód. Nie martw się, teraz jesteś jak członek naszej rodziny, więc zawsze jesteś mile widziany.

- Bardzo ci dziękuję.. Póki będę mógł, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby wam pomagać i może zajmę się jakąś pracą?

- Kochanie nie przejmuj się tak. Musisz wiele odpoczywać. Jak będziesz chciał to możesz iść na misję, lub pomogę ci znaleźć pracę, ale.. Nie musisz nic robić, aby móc tu zostać.. Skup się na dobrym zadbaniem o swoje zdrowie.

- Jesteś niesamowity.. Naprawdę bardzo ci dziękuję..

- Załatwmy to od razu, dobrze? Bądź cichutko.- uśmiechnął się.

Kiwnąłem głową i przyjrzałem się temu jak wyciąga telefon. Po chwili mogliśmy usłyszeć głos Michael'a.

- Hej hej.. Czemu dzwonisz?- zapytał spokojnie.

- Dzieńdoberek Michael. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam..- Zahary włączył głośnomówiący i ułożył telefon na stoliku.

- No troszeczkę tak.. Richard śpi, a ja utknąłem obok niego. Jest taki uroczy..- był widocznie zadowolony..

Dobrze, że niczego nie wiedział.. Raczej byłby zły.. Ja straciłbym życie, a oni mogliby się pokłócić.. To takie smutne..

- Więc powiem szybciutko.. Chciałbym zatrzymać Carter'a na trochę dłużej.- powiedział, a jego twarz przyozdobiła się w uśmiech.

- Hm? Dlaczego?- zapytał widocznie nieprzekonany do tego pomysłu.

- Oh.. On jest takim słodkim i głupiutkim chłopcem.. Bardzo mnie zaciekawił i chciałbym lepiej go poznać..- przyjrzał się mi, a ja posłałem w jego kierunku lekki uśmiech.

- Jest naszym nowym nabytkiem.. Wolałbym, aby wrócił.. Nie rób sobie z niego nowej zabawki, zwłaszcza teraz, gdy podobno pogodziłeś się z Lukiem.. Poza tym mam małą sprawę do Carter'a, która czeka na jego powrót.

- Luke powiedział, że nie obchodzi go co robię z innymi, pod warunkiem, że kocham jedynie go. Pozwól mi na zajęcie się Carter'em, obiecuję, że wróci w jednym kawałku. Ta sprawa może zaczekać, jeśli chodzi jedynie o Carter'a.

- Aż tak ci na tym zależy? Jeśli Carter się zgodzi to możesz go zatrzymać, ale jak tylko wróci ma stawić się u mnie. Ta sprawa jest wagi życia.

- Oh nie przesadzaj, Carter na pewno się zgodzi.. Tak bardzo mnie lubi.. To będzie niesamowity dzień.. To tyle czego chciałem.. Baw się dobrze..- powiedział.

Po pożegnaniu, rozłączył się i spojrzał na mnie. Wyjaśnił mi, że nie zamierza niczego złego mi zrobić, ale to jedyny dobry sposób na wygraną z Michael'em.. Nie mogłem się kłócić, bo w końcu uratował mi życie.

Po rozmowie z nim wróciłem do pokoju, gdzie powiedziałem o zapadłej decyzji chłopakom. Byli zaskoczeni, ale nie próbowali mnie przed tym zatrzymywać. Uznali, że to moja decyzja, więc mam prawo do tego.

Wieczorem jak rozmawiałem z Matt'em, Owen'em i Samuel'em niczego nie powiedziałem.. Wolałem, aby póki co tego nie wiedzieli.. W końcu byli by w stanie osobiście po mnie przyjechać. Lepiej, aby nie robili czegoś takiego..

Westchnąłem cicho, próbując zasnąć. Niestety skończyło się na wpatrywaniu w ścianę. Zasnąłem sam nie wiem o której godzinie, ale na pewno nie było to wcześnie.. Znów rano, będę bardziej zmęczony niż przed położeniem.

No wiele się nie pomyliłem, bo rano byłem chodzącymi zwłokami, jak to określił Luke. Nie miałem zamiaru się z nim wykłócać, więc po prostu po przebraniu się, ruszyłem do jadalni, gdzie mieliśmy jeść wspólne śniadanie. Dania jak zawsze zostały przygotowanie tak, aby każdemu pasowały, a stworzyli je Bruce i Ken. To co gotują jest niesamowite.. Nieważne jaki składnik, w ich połączeniach zawsze smakuje dobrze.. Są magikami w kuchni.

Zaraz po śniadaniu znalazłem sobie miejsce w salonie, gdzie bawiłem się z synem Irvina. Percy był uroczym chłopcem.. Czy moje dziecko też będzie takie niesamowite? Zobaczymy.. Jednak już jestem pewien, że będę kochać go najbardziej jak tylko mogę.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now