8.

134 12 1
                                    

- Hej.. Już jesteśmy..- powiedziałem szturchając Jim'a w ramię.

Wyglądał tak spokojnie, gdy spał, nawet jeśli był przebrany za kobietę.. Nie chciałem go budzić, jednak nie mogłem spędzić wieczności w tym samochodzie.

- Przygotuj mi kawę.- Jim przetarł oczy.

- Oczywiście!- Timothy wyszedł z samochodu i biegiem ruszył w kierunku domu.

Ten wydawał się znacznie mniejszy, gdy patrzyło się na niego od zewnątrz.. To naprawdę niezwykłe, że mogłem tu mieszkać.. Na dodatek, nawet nie płacąc.. To dalej trochę dziwne.. Ale kto by się tym przejmował..

- Chodźmy do mnie.. Obiecałem ci lekcje.- Jim wyszedł z samochodu, a ja tuż za nim.

- Nie wolałbyś się położyć? Wyglądasz na zmęczonego.- powiedziałem cicho, idąc za nim.

- Nie. Już trochę odpocząłem.- uśmiechnął się, na chwilę spoglądając na mnie.- Miło, że się o mnie martwisz.

- Nie mam powodu, aby tego nie robić.. Większość z was się przepracowywuje i wcale nie dba o swoje zdrowie.- przymknąłem oczy, ale otworzyłem je słysząc cichy śmiech chłopaka.

- Masz rację.. Jednak ty chyba też nie za bardzo dbasz o swoje.. Jesteś strasznie chudy.. I dodatkowo wiele pijesz.. Rozmawiałem ostatnio z Paul'em.. Mówił, że twoje badania wykazały problemy z wątrobą..

- Serio? Myślałem, że się jeszcze trzyma..- przyłożyłem dłoń, w miejsce, gdzie chyba powinna być wątroba.

- Musiałbyś się do niego przejść. Jest młody, ale potrafi wyleczyć każdą chorobę.. Teraz pracuje nad lekiem na wyleczenie wzroku Xavier'a, bo ten nie zgodził się na operację.

- Wow musi być geniuszem..

- Tak, ale lepiej nie przychodzić do niego w godzinach 7-9. Wtedy często wywołuje u siebie pożary. Pamiętam jak raz ledwo zdążyliśmy go wyciągnąć, bo się zapatrzył w ogień i całkiem stracił połączenie ze światem rzeczywistym.- lekko się uśmiechnął.

Czemu on się uśmiecha? Jego przyjaciel i lekarz grupy, prawie się zabił.. Może powiecie mi, że to też jest normalne?

Razem z Jim'em dotarliśmy do jego pokoju. Byli tam obaj współlokatorzy chłopaka. Zastanawiam się jakim cudem oni razem tu wytrzymują.. Nathan, cichy i wiecznie poważny chłopak, o czarnych lekko przydługich włosach i widocznie zmęczonych czerwonych oczach.. Oraz Carson.. Podrywacz, imprezowicz i pełen energii chłopak, który jest zawsze elegancko ubrany, choć często później rozebrany.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, było duże i mieszało się w różnych stylach. Drzwi obwieszone ubraniami, były lekko otworzone, więc doskonale mogłem dostrzec garderobę, która łączyła się z pokojem. Były tu trzy łóżka, jakieś biurka i rura, która znajdywała się na samym środku pomieszczenia. Przy niej był białowłosy, który widocznie, ćwiczył jakiś nowy układ. Nathan za to nie przejęty przeglądał jakąś książkę.

- Cześć..- powiedziałem cicho.

- Cześć.- rzucił niechętnie Nathan.

- Witaj książe.. Miło, że wpadłeś nas odwiedzić.- Carson złapał moją dłoń i ją ucałował.

- Nath.. Czy jesteś zainteresowany krótkim spacerem po ogrodzie, dziś wieczorem?- Jim usiadł na kolanach czerwonookoego, bawiąc się kosmykiem swoich długich włosów.

- Nie.- odpowiedział mu krótko, nie odrywając wzroku od książki, a przynajmniej do momentu, aż chłopak mu jej nie zabrał.

- Myślałem że lubisz takie śliczne kobietki.- powiedział tym przerażająco słodkim głosikiem, a Carson zaśmiał się cicho, wracając do ćwiczeń.

Naćpany MiłościąKde žijí příběhy. Začni objevovat