***Zahary***
Przepraszam cię Carter, że zgodziłem się na tą umowę.. Jednak jedynie w ten sposób szybko cię odnajdziemy.. Philip szybko się znudzi.. Wcale nie jest tobą zainteresowany i nawet nie jesteś w jego typie.. Więc na pewno zaraz po jednej grze, zainteresuje się kimś innym.. Nadal to okropne, że na to zezwoliłem.. Powinienem odnaleźć cię i bez jego pomocy.. Jednak nie ma innej osoby, która tak dobrze znałaby Poszukiwacza i Venus, o której mówił mi Michael.. Philip zdecydowanie wie bardzo dużo o tej sprawie.. Nawet Sebastian nie kojarzy przezwiska Poszukiwacz.. A to niezwykłe, bo zazwyczaj jak o kogoś go pytasz, to mówi, że to jego dobry znajomy.. Oby okazało się, że podjąłem dobrą decyzję.. Układy z Philip'em nie kończą się dobrze i jestem tego dobrym świadkiem.. W końcu nie bez powodu został moim zastępcą.. Jego znajomość ludzkiej psychiki jest zdecydowanie niezwykła.. Potrafi każdego omotać w okół swojego palca, pod warunkiem, że ta osoba mu się nie znudzi.. A jedynie kogo się słucha to Rafael, którego kocha jak starszego brata. Jest jednak kilka przypadków, gdzie nie słucha nawet jego.. Wtedy wiem, że to wcale nie jest dobry pomysł..

Philip nie jest głupią osobą, zawsze wie co ma zrobić, aby osiągnąć swój cel.. Wykorzystuje wszystkie swoje możliwości, aby dojść do tego czego chce.. Nie patrzy nawet na to, czy postępuje dobrze czy źle.. Pomimo iż jest jaki jest, nigdy nikogo nie zabił, wykorzystując do brudnej roboty Conrad'a, który bez problemu się na wszystko zgadza.. Jest jak jego pionek, któremu wystarczy powiedzieć, by coś zrobił, a ten bez słowa to robi..

Nie pozwolę ci zrobić z Carter'a swojego zwierzaczka.. On nie jest kimś, kogo możesz traktować w ten sposób..

- Wzywałeś mnie?- do mojego gabinetu wszedł Charles.

Jak zawsze wyglądał pięknie.. Jego fioletowe włosy zaczesane na lewą stronę idealnie pasowały do eleganckiego ubioru, a jego niesamowite niebieskie oczy, patrzyły jedynie na mnie. Kochałem to..

- Tak..- wstałem, by po chwili do niego podejść i przytulić go.

- Tylko o to chodziło?- zapytał obejmując mnie.

- Przepraszam.. Chciałem to zrobić.. To zawsze pomaga mi w ułożeniu myśli..- przyznałem szczerze, wiedząc, że jemu mogę powiedzieć wszystko.

- Więc zostań tak, tak długo jak tylko potrzebujesz..- wyszeptał, a ja bardziej się w niego wtuliłem.- O co chodzi?- zaczął głaskać mnie po plecach.

Odsunąłem się od niego łapiąc jego dłoń, by po chwili usiąść z nim na fotelu, stojącym w rogu pokoju. Siedziałem mu na kolanach, przytulony do niego, opowiadając mu o wszystkim co siedziało mi w głowie. Lubiłem to, bo czułem się tak dobrze w jego ramionach.. Był dla mnie ważny, choć nie mógłbym powiedzieć, że szczerze go kocham.. Czasem zachowujemy się jak zwykła para, ale zdecydowanie nie jesteśmy w uczuciowym związku, a jedyne co nas łączy to bliska przyjaźń.. Możemy powiedzieć sobie o wszystkim, oraz możemy miło spędzić czas w swoim towarzystwie, choćby na wspólnym oglądaniu jakiś głupich seriali..

- Więc martwisz się o to co zrobiłeś? To do ciebie niepodobne..- złapał moją twarz w dłonie i dokładnie mi się przyjrzał.- Czy ktoś mi cię podmienił?- zapytał, a ja uśmiechnąłem się lekko.

- To chyba wina Luka.. To jego miłość mnie zmieniła..- odpowiedziałem, a on również się uśmiechnął.

- To dobrze na ciebie działa.- pocałował mnie w nos.- Teraz jesteś jeszcze słodszy.

- Nie prawda.- mruknąłem cicho, a on zaśmiał się, przytulając mnie do siebie.

- Prawda, prawda..- powiedział i zaczął całować moją szyję.

- Wolałbym dziś skupić się na pracy.. - szarpnąłem mu do ucha, a ten zamruczał niczym kotek.

- W takim razie poprawię ci humorek w inny sposób.. Co powiedz na kolacje po pracy? Nie będziesz miał czasu myśleć o problemach.. A teraz pomogę ci z pracą?- zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.

- To brzmi bardzo dobrze..- odpowiedziałem z uśmiechem i go pocałowałem, co ten oddał.

Po tym pomógł mi z przeszukiwaniem danych, przy tym mówiąc o przypadkowych głupotach, abym nie myślał zbyt wiele.. Jest naprawdę wspaniałą osobą.

***Richard***
Siedziałem przed komputerem, próbując na wszelkie sposoby go włączyć.. Przeglądałem ważne dokumenty na nim zapisane, kiedy ten nagle postanowił się wyłączyć.. Zadzwoniłem nawet do Asher'a, aby przyszedł i go naprawił, jednak chłopak chwilowo miał mały problem w warsztacie i uznał, że przyjdzie dopiero jak go rozwiąże.. To zdecydowanie nie dobrze.. Jeśli tamte pliki mi się usuną to już kompletnie nic nie zrobimy.

Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Numer jaki mi się wyświetlał, to na pewno żaden z tych, które znałem.. Mimo to postanowiłem odebrać, modląc się, aby nie byli to znów rodzice Michael'a. Zdziwiłem się jednak, słysząc znany mi głos.

- Dzień dobry.. Czy rozmawiam z Richard'em Millerem?- odezwał się, gdy tylko odebrałem.

- Carter?- zapytałem, aby upewnić się, czy się nie pomyliłem.

- Tak..- usłyszałem i nie wiedziałem co mam powiedzieć.

- Gdzie ty do cholery jesteś?! Wiesz jak wszyscy się o ciebie martwią?!- zapytałem szybko, ale usłyszałem jedynie ciszę.- Carter?

- Spotkajmy się.. Ale nikomu o tym nie mów.. Jestem w niebezpieczeństwie.. Wrota piekieł zostały otwarte.- rozłączył się, a ja nie rozumiejąc co ma na myśli uderzyłem pięścią w stół.

Wrota piekieł zostały otwarte.. To jasne nawiązanie do tamtych słów mężczyzny.. Czy to możliwe, że jest w miejscu, które sprawdzał ostatnio Michael? Tylko jakim cudem się ze mną skontaktował.. I jakie niebezpieczeństwo miał na myśli.. Czy to wina tego Poszukiwacza? Czy to przed nim ucieka? Dlaczego zadzwonił akurat do mnie? Przecież wie, że nie jestem osobą, która chętnie by mu pomogła..

Poza tym mam nikomu nie mówić? To brzmi jak jedna wielka pułapka.. Czy to możliwe, że współpracuje z porywaczem? Albo może po prostu dowiedział się, że noszę jego dziecko? To zdecydowanie wielki problem..

Niestety nie mogę przed tym uciekać.. Nawet jeśli mam trafić w kłopoty, to muszę z nim porozmawiać i przekonać go do powrotu.. Wszyscy tutaj się o niego martwią.. Nie może tak po prostu przed tym uciekać..

Tylko jak mam wyjść z bazy tak, aby Michael tego nie zauważył? On od razu by kogoś za mną wysłał.. Czyli miałbym problem.. Nicholas.. On na pewno pomoże.. Teraz muszę go tylko znaleźć..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now