23.

61 8 0
                                    

Gdy Leon skończył od razu zaczęliśmy wracać. Różowowłosy pomagał mi iść, a Frank pilnował, by nikt nas nie zastrzelił. Radził sobie z bronią, całkiem nieźle.. Każdy jego strzał, oddany był idealnie.. Możnaby powiedzieć, że jego więź, którą ma z tymi pistoletami, jest tak duża, że zawsze celnie dzięki nim trafia.. To było niezwykłe.. I nie oberwał żadnym strzałem, bo zabijał przeciwnika nim ten zdążyłby nacisnąć spust.. W tych sprawach był niesamowity, choć nadal przerażał mnie fakt tego z jakim spokojem zabijał tych wszystkich ludzi.. Zdecydowanie wolę unikać problemów z nim.. Nie chciałbym skończyć jako tarcza lub durszlak. Znacznie bardziej wolę życie jakie mam..

Jednak ta misja.. No była trudna i nadal źle się czuje.. Ale to może być objaw tego, że mam w ciele pasożyta.. Jednak nadal dzisiejszego dnia popełniłem pierwsze morderstwa.. Na misjach w Anglii nigdy nikogo nie zabiłem, bo zazwyczaj zajmowałem się odwracaniem uwagi, a brudna robota przypadała innym, a przeważnie tym co czerpali satysfakcję z takich zadań.. Jak wtedy co musiałem zwabić jakiegoś bogacza, w tym klubie.. Udało mi się to i zniknęliśmy w hotelu, który wybrałem.. Wtedy James udusił mężczyznę już na wejściu do pokoju.. W pierwszym czasie chcieli spokojnie wprowadzić mnie w mafijny świat, nie chcąc dawać mi od razu broni.. Byłem świadkiem morderstw.. Na początku tych bez krwi, ale później też było jej wiele.. W ten sposób Michael uznał, że nie przerazi mnie to i nie zdecyduje się na ucieczkę, nie mogąc wytrzymać..

- Dobrze się czujesz?- moje zamyślenie przerwał Leon, który ze zmartwieniem uważnie mi się przyglądał.

- Tak, tak.. To jedynie zmęczenie..- powiedziałem cicho.

W sumie nie kłamałem.. Mój umysł był okropnie zmęczony całym tym dniem, choć ten nie był nawet w połowie.. Resztę dnia spędzę chyba w pokoju..

- Jesteś pewny, że chodzi jedynie o zmęczenie?- zapytał.- Wiem, że nie jest łatwo po pierwszym morderstwie i to wszystko.. Dziecko zdecydowanie powinno mieć lepsze widoki w tych dniach.. Nie myślałeś może o jakimś wyjeździe? Wiesz i tak nie chcesz, aby ojciec dziecka się o nim dowiedział..

- Skąd to wszystko wiesz?- zapytałem zaciekawiony.

- Zauważyłem to w tonie głosu, gdy rozmawiałeś z Sebastianem i w oczach gdy przyglądałeś się synowi Irvina, oraz podczas upadku najpierw sprawdzałeś stan brzucha, a to jest pierwszy objaw zmartwienia przyszłej matki..- wyjaśnił mi wszystko co zdradziło moją tajemnice.- A skoro to ukrywasz, to pewnie nie chcesz by ktoś się dowiedział i są cztery opcje.. Ojciec dziecka.. Rodzina.. Przyjaciele.. Szef.. Wykluczyłem rodzinę, bo raczej jej nie masz.. Przyjaciołom raczej byś powiedział, chyba że to jeden z nich jest ojcem.. No szefowi mógłbyś nie mówić, ale np. Zaharemu powiedziałeś, więc albo to twój szef jest ojcem, albo ktoś mu bliski.- dodał po chwili, a ja wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem.

- Jesteś bardzo spostrzegawczy..- powiedziałem z lekkim uśmiechem, sam nie wiedząc co mam myśleć.

- To ważne, bym był spostrzegawczy.. Działam jako haker, więc staram się widzieć wszystko.- zamilkł na chwilę, którą poświęcił na patrzenie w sufit.- Jednak nie musisz się niczym martwić, nawet jeśli większość z nas to odkryje, osoby, którym nie chcesz tego pokazać, nie dowiedzą się. A przy nas będziesz miał spokój i dobrą pomoc..

- Dziękuję.. To bardzo miłe.. Poza tym myślałem o tym, aby zostać tutaj dłuższy czas.. Znaczy nie chciałbym siedzieć wam na głowie, ale po prostu zostać tutaj.. Wynająć jakiś domek.. Przynajmniej dopóki bym nie urodził..- powiedziałem przypominając sobie, jak wspomniał o wyjeździe.

- To byłby całkiem dobry pomysł.. Co cię zatrzymuje? Zahary może porozmawiać z bratem i przyjąć cię do nas. I tak wiele osób zmieniło strony.- spojrzał na mnie.

- Sam nie wiem.. Chyba przywiązałem się do niektórych osób.. Choć znamy się w sumie dość krótko, to bardzo polubiłem kilku z nich.

- To normalne.. Jednak pamiętaj, że zawsze możecie się odwiedzać i nadal istnieją telefony.

- W sumie masz rację..- uśmiechnąłem się lekko.

Sam nie wiem o czym dalej rozmawialiśmy.. Dotarliśmy w miejsce, gdzie czekał Derek. Oparty o samochód palił papierosa.. Wokół niego leżało wielu martwych ludzi.. Widocznie też nie miał łatwego zadania..

- Jesteś ranny?- spojrzał na mnie wskazując bandaż, który zdążył nabrać czerwonej barwy.

- To nic takiego..- odpowiedziałem cicho.

Dzięki temu, że zamyśliłem się trochę, to nie miałem czasu by zwracać uwagę na ten ból.. Więc teraz jak sobie o nim przypomniałem, to trochę będę musiał pocierpieć.. Wspaniale..

Westchnąłem cicho, wsiadając do samochodu, gdzie zająłem miejsce obok jakiejś skrzynki. Nie było to, aż takie złe, bo w tej furgonetce jest całkiem sporo miejsca.. Mogłem odpocząć, słuchając cichych rozmów nazewnątrz..

- Hej Carter..- usłyszałem czyjś głos i lekko otworzyłem oczy.

- Czy już dotarliśmy?- zapytałem wpatrując się w piękne żółte oczy, miętowowłosego.

- Nie, ale za chwilę będziemy.. Musiałeś mieć jakiś zły sen..- powiedział cicho.

- Nie pamiętam go.. Jednak możesz mieć rację..

- Powinieneś czymś zająć swoje myśli..- dodał coś jeszcze, ale tak cicho, że nie potrafiłem tego usłyszeć.

- Możesz powtórzyć?- zapytałem, a ten rozejrzał się nerwowo.

- Musisz zająć czymś swoje myśli..- powiedział i lekko się uśmiechnął.- Może masz jakieś hobby? Ja bardzo lubię gre na flecie..- powiedział zadowolony.- Grasz na jakimś instrumencie? Jeśli tak, czy mogę posłuchać?

- Teddy nie męcz go.. Widać, że nie czuje się najlepiej.- powiedział, któryś z chłopaków.

- To żaden problem.- stwierdziłem cicho, gdy chłopak na mnie spojrzał.

Był niezwykle uroczy, ale coś w jego spojrzeniu wywoływało lekki niepokój.. A może jedynie mi się przywidziało? W końcu, gdy poprawił okulary, to coś zniknęło.. Tak musiało mi się wydawać..

Odpowiedziałem na wiele pytań chłopaka, był bardzo ciekawski.. Jednak w niektórych momentach wydawał się być nie tylko przerażony ale i również zdenerwowany.. Zadało mu się mruczeć coś pod nosem.. Tak jakby z kimś rozmawiał.. To wydawało mi się strasznie dziwne..

Dotarliśmy do bazy i tam od razu dostałem się do lekarskiego gabinetu, gdzie miałem zaczekać na różowowłosego.

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz