12.

95 11 0
                                    

Po godzinnym dołowanku, ruszyłem na dach, tam zaczerpne świeżego powietrza i popatrzę na niebo, wśród uroczych grządek z warzywami i narkotykami, których nie będę mógł używać przez długi czas.. Na dachu jak się okazało już ktoś był. Niestety nie Rowan, a Nicholas. Białe oczy zmierzyły mnie od góry do dołu. Chłopak lekko się uśmiechnął, witając miło. Był całkiem spokojnym i miłym człowiekiem, który wiele pracował. Zasłużył na miano legendy, jak to kiedyś określił Samuel.

- Czy nie będę ci przeszkadzać?- zapytałem cicho.

Szarowłosy pokręcił głową, więc po chwili zająłem miejsce na skraju dachu, bo tego na szczęście mi nie zabroniono. Między nami było cicho, w końcu chłopak nie przepadał za rozmowami, był też mocno nieufny, przez co nadal chyba nie do końca był do mnie przekonany.. Ale to też nie dziwne.. Nie znamy się długo i jest całkowitym przeciwieństwem, alkoholika i lenia takiego jak ja.. Szanuje go..

- Czy wszystko dobrze?- zdziwiło mnie pytanie z ust chłopaka, czy wyglądam aż tak źle?

- Niestety nic nie jest dobrze..- przyznałem szczerze, kładąc się.

- Chcesz o tym pogadać? Przychodzą tu tylko osoby z problemem lub Rowan.. Albo czasem ja, bo opiekuje się jego ogrodem, gdy ten nie może tego robić.. Z doświadczenia wiem, że rozmowa trochę pomaga.- powiedział, a ja spojrzałem na niego.

- Dowiedziałem się, że jestem w ciąży.. A Paul zabronił mi pić..

- Naprawdę?- był widocznie zaskoczony, na co lekko się uśmiechnąłem, takiej reakcji się spodziewając.- Nie cieszysz się?- zapytał.

- Czy ja wyglądam na kogoś kto potrafiłby zaopiekować się dzieckiem? Jeśli tak to powiem, że mój chomik umarł po trzech dniach.. A rybka utopiła się jeszcze tego samego dnia..- westchnąłem.

- Może i nie wyglądasz, ale dasz sobie radę, poza tym skoro tu mieszkasz to otrzymasz pomoc innych.- zdecydowanie zbyt wiele mówi jak na niego, czy ktoś go podmienił?

- Możecie pożyczyć mi pieniądze i zwieje z kraju..

Rozmawiałem z nim dalej. Musiałem to zrobić by nie oszaleć, bo przecież to było możliwe, przez to że nie pozwolili mi pić.. Nigdy się z tym nie pogodzę..

Rozmowa naprawdę mi pomogła. Nie powiedziałem mu kim jest ojciec, ale ten wcale nie nalegał bym to mówił. Powiedział, że jeśli będę czegoś potrzebować mogę się do niego zgłosić.. Naprawdę jest wspaniałym człowiekiem..

Przez resztę dnia leżałem na dachu, by wieczorem iść się umyć. Gdy to zrobiłem, to odwiedziłem Carson'a, chłopak był zadowolony widząc mnie.

Humor znacznie mi się poprawił, gdy graliśmy w gry i uczył mnie tańca. Byliśmy sami, bo Nathan poszedł z Samuel'em do kina, a Jim pomagał w jakiejś misji.. Jednak i tak było zabawnie.. Białowłosy był dobrym towarzyszem do miło spędzania czasu. Gra w karty była z nim znacznie ciekawsza, niż normalnie.

- Już późno..- stwierdziłem patrząc na zegar ścienny.- Chyba będę się zbierać, nie chcę wam już przeszkadzać.

- Już idziesz? Jesteś zmęczony?- zapytał.

- Trochę.

- To odprowadzę cię, dobrze?- zgodziłem się kiwnięciem głowy.

Gdy dotarliśmy do mojego pokoju, pogłaskał mnie po głowie, mówiąc, że chciałby to powtórzyć, co oczywiście poparłem. Zdecydowanie takie spędzanie czasu, było niesamowite.

- Michael cię szukał.- usłyszałem, gdy tylko wszedłem do pokoju.

Michael? Dlaczego? Czy Paul mu powiedział? Przecież obiecały tego nie robić.. Nie.. Nie przesadzajmy.. Może tu chodzi o coś innego.

- Najlepiej jakbyś poszedł do niego od razu.- Aiden znów klikał coś na klawiaturze.

- Pójdę.. A ty nie powinieneś odpoczywać?- zapytałem na co pokręcił głową, mówiąc, że jego praca sama się nie zrobi.. To takie okropnie, że musi pracować w takim stanie..

Westchnąłem cicho i ponownie opuściłem pokój.. A tak bardzo chciałem się położyć i już o niczym nie myśleć.. Gdy byłem pod drzwiami pokoju Michael'a, jeszcze raz przemyślałem ewentualne opcje ucieczki.

Drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłem Ethan'a, który z lekkim uśmiechem wpuścił mnie do środka. Paul'a tu nie było, pewnie dalej siedział w swoim gabinecie..

- Jesteś!- powiedział zadowolony, ale po chwili stał się poważny.- Mam dla ciebie ważną misję.- odetchnąłem z ulgą słysząc te słowa.

- Jaką?- zapytałem lekko zaciekawiony.

- Pojedziesz na jakiś czas do grupy mojego brata. Muszę przekazać mu ważne tajne informacje, a rozmowy mogą być podsłuchiwane.. Więc uznałem, że jesteś idealny i przyda ci się wycieczka. Poza tym jesteś jedynym, którego nie znają, a mój braciszek, powiedział, że chce bym przedstawiał mu wszystkich swoich rekrutów.- wyjaśnił.

- Dobrze.. Zrobię to.- tak nie będę myśleć o tym wszystkim..

Będę musiał porozmawiać z Paul'em.. W końcu obiecałem być na badaniach, jak tylko mnie wezwie, a tu nagle okazuje się, że wyjeżdżam na dłuższy czas, na misję za granicą..

Dlatego zaraz po wyjściu od Michael'a ruszyłem do gabinetu Paul'a. Nim zapukałem drzwi same się otworzyły. Odpowiedzialną za to osobą był Richard.. Że jeszcze musiałem wpaść na niego.

Zmierzył mnie jeszcze chłodniejszym spojrzeniem niż zazwyczaj i bez słowa wyminął mnie by następnie zniknąć gdzieś.

- Wejdź.- odezwał się nieprzejęty tym wszystkim Paul.

Od razu znalazłem się w środku, wypytując lekarza o to czy cokolwiek mu powiedział. Ten na szczęście odpowiedział nic mu nie mówił.

- Michael chce mnie wysłać do Grecji na misję.- wyjaśniłem powód swojego przybycia.

- I przyszedłeś zapytać czy możesz jechać?- dopytał.- Nie widzę żadnych przeszkód.. Pewnie wysyła cię do grupy brata.. Oni też mają tam dobrego lekarza, więc będziesz mógł w razie problemów z nim porozmawiać.- powiedział spokojnie, po chwili rozmyślania.

- To dobrze..- lekko się uśmiechnąłem.- A czy potwierdziłeś już to, że Richard jest ojcem tego tasiemca?

- Zdecydowanie to on..- powiedział, a jego powagą zdradzała mi, że jest gorzej niż myślałem.

- Rozumiem..- westchnąłem.

Po jeszcze chwili rozmowy, wróciłem wreszcie do pokoju.. Tam bez słowa, przebrałem się i położyłem. Chłopaki na szczęście nie pytali o nic.. Więc mogłem spokojnie zasnąć.. Nie no nie okłamujmy się.. Nie zmrużyłem oka nawet na krótką chwilę.. Zdecydowanie to był dziwny dzień..

A może to jedynie sen? Nie zbyt realistyczny.. A może ja naprawdę nie żyję i szatan skazuje mnie na istne piekło, za to jaki w życiu byłem? Tak to zdecydowanie byłoby możliwe.. Jego zemsta za to ciągłe wyzywanie jego i tego dziada z nieba..

Zasnąłem może około 4 nad ranem? Było to powodem zmęczenia.. Jednak spać też nie mogłem, zbyt długo.. Trzeba było przygotować się do wyjazdu.. Który miał być o 18.. A ja nawet nie mam walizki zapakowanej.. W sumie to walizki też nie mam.. Tak.. Muszę ją szybko załatwić..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now