13.

89 11 9
                                    

Załatwienie walizki i jej zapakowanie, to był najmniejszy problem.. Wszyscy którzy dowiedzieli się o moim wyjeździe przyszli się że mną pożegnać.

- Baw się tam bardzo dobrze.- Owen pogłaskał mnie po głowie.

Jest naprawdę niesamowity.. Miły, ciekawski, tajemniczy i ma taki cudowny głos.. Wcześniej tego nie zauważyłem, przez wieczną ilość krwi w procentach.. Ale wygląda też niesamowicie..

- Będę.- powiedziałem z uśmiechem.

- Zrób dla mnie wiele zdjęć!- powiedział zadowolony Samuel wręczając mi aparat.

- I co najważniejsze, uważaj na siebie.- dodał Matt.

- Nie martwcie się.. Będę dobrze się bawić, zrobię wiele zdjęć i nie zrobię sobie nic złego.. No i będę o was pamiętać i dzwonić.- uśmiechnąłem się lekko.

Nagle zdałem sobie sprawę, że jadę za granicę.. Czy to nie oznacza, że powinienem mówić po grecku? Ale ja nie umiem greckiego.. Nie angielski powinni też rozumieć, a nawet gdyby.. Brat Michaela musi choć trochę rozumieć angielski.. Więc raczej, powinniśmy się dogadać..

Czas leciał, a ja zdenerwowany patrzyłem na godzinę która wskazywała 16.30. Zszedłem do salonu, tam czekał już na mnie Jack, który odwiezie mnie na lotnisko. Był też Michael, wraz z widocznie niezadowolonym z mojego widoku Richard'em. Przecież nic nie wie.. Czemu zachowuje się tak dziwnie? A może.. On jednak wie? Nie raczej jakby wiedział to przyszedłby do mnie i mnie zabił, by mieć pewność, że dzieciak się nie urodzi, a ja nie pisnę nawet słowa o tym wszystkim..

No nic.. Najwyżej zostanę w tamtej Grecji.. Oh.. To nawet dobry pomysł.. Mógłbym nie wrócić z tamtego miejsca i nigdy nie wydałoby się, że jestem w ciąży.. A nawet gdybym miał wrócić.. To mogę powiedzieć, że to dziecko któregoś z tamtejszych ludzi.. Że się upiłem i skończyłem z jakimś grekiem.. To całkiem dobry pomysł..

- Chodźmy, reszta czeka już w samochodzie.- Jack podszedł do mnie.

Nie wyglądał najlepiej.. Był widocznie niewyspany i chyba przy okazji pijany.. Albo po prostu musiała strasznie boleć go głowa.. A jednak chce zawieźć mnie na samo lotnisko.. Nawet nie pozwolił się kłócić..

- Czekaj.. Jaką reszta?- zapytałem.

- Chyba nie myślisz, że chce wysłać do obcego kraju, bez nikogo kogo nie znasz.- Michael uśmiechnął się uroczo.- Jedziesz z tobą Noah i Luke.- dodał po chwili.

- A mi nie pozwoliłeś z nim jechać..- Matt przewrócił oczami i się do mnie przytulił.- Będę tu na ciebie czekać, więc wróć do nas szybko.

- Tak zrobię..- uśmiechnąłem się.

No i sypią się plany z zostaniem w Grecji na dłuższy czas.. Oj zdecydowanie.. No nic.. Trzeba już jechać..

Ruszyłem za Jackiem prosto do samochodu, który zaparkowany czekał przed rezydencją. Tam na miejscu obok kierowcy siedział Luke, lub raczej spał.. Na tyle był Noah, który bawił się z jednym z kotów, drugi zaś leżał obok jego nogi.

Zająłem miejsce obok i lekko się uśmiechnąłem.. Ta podróż może być niesamowicie ciekawa..

- Nie przeszkadzają ci, prawda?- zapytał swoim uroczym głosem Noah.

- Nie, uwielbiam koty.. Są słodkie.

Szarowłosy skierował na mnie swoje złote oczy i uśmiechnął się uroczo.. Jego słodycz w tym momencie można było przyrównać do tony cukru.. Niesamowite..

- Zapnijcie pasy.- Jack zasiadł za kierownicą i odpalił samochód.

Szybko wykonałem polecenie. Po tym ruszyliśmy.. Na lotnisko dotarliśmy po godzinie jazdy.. Tam pożegnaliśmy się z Jackiem i wyruszyliśmy do samolotu.

***Pov narrator***
Po wyjściu Carter'a z rezydencji większość rozeszła się do swoich pokoi. Matt poszedł spróbować swoich sił podrywu na jego ukochanym, a Owen zaczął tworzyć piosenkę, spacerując od pokoju do pokoju.

- Michael..- Richard spojrzał na przyjaciela.

- Coś się stało?- zapytał, widząc jego poważną minę.

Nieważne co, potrafił rozróżnić jego typowa powagę, od tej gdy coś go męczyło.. Richard za to złapał go za rękę i zaciągnął do pokoju. Nic nie wyjaśnił, co tylko bardziej upewniło ciemnowłosego w tym, że coś jest nie tak..

W jego pokoju nikogo nie było.. Aaron wyszedł razem z George'm na zakupy, więc czerwonooki był pewny, że nie przeszkodzi mu w niczym.

- O co chodzi?- Michael zmartwiony złapał obie dłonie przyjaciela.

- Kocham cię i obiecałem ci, że będę z tobą szczery..- zaczął nawet na niego nie patrząc.- Jakiś miesiąc temu.. Po imprezie.. Spędziłem noc z Carter'em.. Byłem pijany i prawdopodobnie też naćpany.. Nic nie pamiętam..- tłumaczył szybko.

- To wyjaśnia czemu tak dziwnie na niego patrzysz, jakbyś chciał go zabić..- powiedział cicho.- Nie martw się, nie jestem zły.. Nie mógłbym być na ciebie zły..- ułożył dłoń na jego policzku, delikatnie go głaskając.- Takie rzeczy się zdarzają, jak jest się pijanym..- uśmiechnął się lekko, chcąc tym poprawić Richardowi humor, to jednak podziałało w odwrotną stronę.

Fioletowowłosy mocniej zacisnął dłoń, zdenerwowany.. Słysząc jak Michael wybacza mu z takim miłym uśmiechem, był jedynie bardziej na siebie złym..

- Ja.. Jestem z nim w ciąży..- powiedział.

Michael opuścił dłoń, tępo wpatrując się w przyjaciela..

- "Przecież ten jest betą.. Nie może być w ciąży.."- myśli krążyły mu po głowie.

Richard czuł się okropnie, a jednak po części odrobinę lepiej niż wcześniej.. Był szczery, tak jak chciał.. Jednak nie wiedział co teraz będzie.. Czy chłopak go znienawidzi?

- "Dlaczego nic nie mówi? Przecież jest zły.."- myślał.

- Czy on wie?- zapytał Michael patrząc w ziemię.

- Nie.. I póki co wolę by tak zostało.. Wie jedynie Paul i ty..- przyznał szczerze.

- Więc co zamierzasz zrobić?

- Sam nie wiem.. Nie chcę tego dziecka.. Zastanawiam się nad usunięciem, ale z drugiej strony.. Dziwnie się czuję z myślą, że mogę pozbawić życia kogoś, kto nie miał nawet okazji, by zobaczyć świata.. Choć to chyba lepsze niż wychowywanie go w przyszłości, ciągle patrząc na nie jak na jakiegoś potwora..

- To niewinne dziecko, chcesz się go pozbyć?- zapytał kładąc dłoń na jego brzuchu.- To twoje dziecko.. Chyba nie powiesz, że zabiłbyś własne dziecko.. Może i nie jest moje, ale będę dla niego jak najlepszy wujek na świecie.. Nie zostawię cię z tym samego, dobrze?- zapytał znów łapiąc w dłonie jego twarz.

- Ty.. Proszę nie bądź taki.. Bądź choć trochę zły.. Powiedz, że jestem najgorszą osobą na świecie..- Richard spojrzał na niego.

- Niestety, za bardzo cię kocham, by móc to zrobić..- powiedział i go pocałował.

Fioletowowłosy oddał pocałunek, a po jego policzku spłynęła łza. Nie mógł wyobrazić sobie lepszej osoby niż Michael.. Chłopak nieważne co, zawsze go rozumiał, zawsze wspierał.. A jedyne czego chciał w zamian, to tego, aby był z nim szczery..

- Jak wróci Carter to z nim porozmawiamy.. Jeśli nie weźmie odpowiedzialności za dziecko to go zabiję.. W zamian pomogę ci je wychować, dobrze?- uśmiechnął się uroczo.

- Nie musisz go zabijać, nie chce z nim nawet przebywać w jednym pomieszczeniu, a co dopiero rozmawiać..- przyznał szczerze.

- Skoro taka jest twoja decyzja.. Jednak raczej powinieneś mu powiedzieć.. A teraz chodźmy spać. Pewnie jesteś zmęczony, ostatnio tak dużo pracowałeś.

- Nie chciałem zbyt wiele myśleć, więc zająłem się pracą.. Ale masz rację przyda mi się odpoczynek..

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz