7.

144 14 0
                                    

Przez drogę jeszcze raz powtarzaliśmy punkty planu. Mieliśmy dostać się do domu jakiegoś milionera, który nie był w najlepszych relacjach z naszą grupą. Dziś był u niego jakiś wieki bankiet, więc Jim przygotował, eleganckie stroje, dla ludzi biorących udział w akcji. Musiałem zająć się ochroniarzami przy głównym wejściu, aby reszta mogła dostać się wchodząc przez okna. Nie mam pojęcia czemu mieliby wejść oknami, skoro mogę odciągnąć ochroniarzy na dobrą odległeść, ale tak zaproponował Michael, więc tak musi być.

Westchnąłem wysiadając z samochodu. Miałem iść na bankiet jako osoba towarzysząca, dla Xavier'a. On miał zaproszenie, od jakiejś ważnej osobistości, a jako, że ma problem, ze wzrokiem potrzebuje kogoś do pomocy. Przy wejściu musimy zrobić coś, co pozwoli mi później zająć się strażnikami, a on będzie mógł dać znać Jim'owi, który przebrany za sławnego aktora, będzie rozmawiać przez telefon, idąc do wejścia. W ten sposób przekaże innym, że mogą działać. Naszym hasłem jest "mam nadzieję, że mają dobre wino". Gdy Jim to powie, reszta będzie wiedzieć, że mogą już ruszać..

To moje pierwsze zadanie, ale ani trochę się tym nie stresuje.. To nawet ciekawe.. Chociaż.. To chyba nielegalne.. Czy jak mnie złapią, to pójdę siedzieć? A kto by się tym przejmował... No ja! Jak mnie zamkną, to nie będę mógł pić.. To takie okropne..

- Wszystko w porządku?- prawie zawału dostałem, gdy na moim ramieniu pojawiła się czyjaś dłoń, na szczęście był to tylko Xavier.

- Tak. Trochę się zamyśliłem. Możemy już iść.- powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Chłopak kiwnął głową i również przyozdobił twarz w uśmiech. Ruszyliśmy by wykonać swoje zadanie..

- Zgub się.- rzuciłem to co pierwsze przyszło mi na myśl.

- Zgubić? Dlaczego miałbym?- zapytał, kierując głowę w moim kierunku.

- Będziesz mógł przekazać informacje, a ja odciągne strażników. Powiem im, że chcę cię znaleźć.- powiedziałem cicho, patrząc, czy nikt nie jest w pobliżu.

- To bardzo dobry pomysł..- powiedział cicho i zagwizdał.

Po chwili na wyciągniętej dłoni usiadła mu sowa. Uśmiechnął się i pogłaskał ją delikatnie. Zastanawiałem się co taki ptak tu robi, nim jednak zdążyłem o to zapytać, to otrzymałem odpowiedź.

- To Alice. Najlepsza przyjaciółka Alex'a. On również ma problem ze wzrokiem, pewnie już widziałeś dziwnie ubranego chłopaka z opaską na oczach. Ona jest jak jego przewodnik. Dziś Alex poprosił ją, aby mi pomogła. Dam sobie radę, a ty zajmij się swoim zadaniem.- uśmiechnął się lekko.

- Uważaj na siebie.- powiedziałem jeszcze i oddaliłem się od niego.

Po chwili podbiegłem do drzwi rezydencji, przy których stała dwójka ubranych na czarno mięśniaków.. Ochrona jak w filmach.

- Czy wchodził tu już ten pan?- zapytałem udając lekkie zdenerwowanie.

Mężczyźni przyjrzeli się zdjęciu jakie im pokazałem, później jednak pokręcili głowami.

- Jesteście pewni? Jeszcze chwilę temu pan Xavier był ze mną, a teraz go nie ma.. Nie odbiera telefonu.. Jest ślepy.. Co jeśli coś mu się stało?- powiedziałem przerażony.

Granie takiej osoby było całkiem łatwe.. No i całkiem zabawne.. Miny tych ochroniarzy mówiły jedno.. Wpadli w moją pułapkę..

- Czy mogliby panowie pomóc mi go odnaleźć? Nie znam zbyt dobrze tej okolicy.. A martwię się, że coś mogło się stać..

Na szczęście po jeszcze kilku minutach udawania przerażenia i płakania, udało mi się ich przekonać. Zaczęliśmy rozglądać się w poszukiwaniu, tego który podobno się zgubił. Wtedy zauważyłem kobietę o długich czerwonych włosach, które rozwiewał delikatny wiatr. Ubrana była w długą czarną sukienkę, która podkreślała, każdy element jej ciała. Za nią szło dwóch ochroniarzy. Musiała być ważną osobistością.

- Mam nadzieję, że mają dobre wino..- to zdanie wprawiło mnie w mocne zdziwienie.

Nie słuchałem dalszych słów kobiety.. Lub raczej powinienem powiedzieć mężczyzny.. Jak on to zrobił, że wygląda tak niesamowicie.. Nigdy bym nie pomyślał, że ta cudna laska tak na prawdę może być facetem.. On się tak dobrze ruszał.. Jak często się tak przebiera.. I ten głos.. Może jednak wynajął jakąś laskę.. Nie.. Nie było na to czasu.. Muszę go o to wypytać, jak tylko misja się zakończy.

Wróciłem do szukania Xavier'a, odnaleźliśmy go po godzinie w ogrodzie. Siedział na trawie, "patrząc" w niebo.

- Panie Xavier! Tak bardzo się o pana bałem! Czy wszystko w porządku?!- od razu znalazłem się przy nim.

- Chyba zrobiłem sobie coś z nogą.. Nie potrafię wstać.. Przepraszam, że sprawiłem, że się martwiłeś.. Nie wiedziałem, że się zgubię, a telefon zostawiłem w samochodzie..- powiedział.

Widać, że on również ma niesamowite zdolności aktorskie.. Mimika twarzy, głos, ruchy i wszystko co mówi.. Idealnie odgrywa swoją rolę.. Ale.. Jego kostka.. Czy on naprawdę coś sobie zrobił?

Przyłożyłem dłoń do jego odsłoniętej kostki, na co skrzywił się lekko.. Była widocznie skręcona.. Jak nie i gorzej..

- Co się stało?- zapytałem wpełni poważnie.

- Nic takiego.. Jedynie się potknąłem..

- Czy boli cię coś jeszcze?- chłopak pokręcił głową.- Czy może mi pan pomóc? Potrzebuję jakiś bandaży.. Muszę zabrać go do lekarza, ale nie będę w stanie go utrzymać..- zwróciłem się do jednego z ochroniarzy.

Ci załatwili mi potrzebne rzeczy i pomogli mi zabrać Xavier'a do samochodu, w którym czekał Jack, nasz kierowca. Podziękowałem ochroniarzom i wszedłem do auta. Była to niewielka limuzyna, z przyciemnionymi szybami, więc nie było widać osób, które już były w środku.

- Czy wszystko dobrze?- od razu znalazłem się przy białookim.

- Nie martw się.. Ta noga to jedynie makijaż..- uśmiechnął się, a ja niezbyt wiedziałem jak mam odpowiedzieć, czy choćby zareagować.

- Wiesz.. Jim jest niesamowity, nawet jeśli chodzi o tego typu rzeczy.- odezwał się Tim.

- Ale to wszystko..- powiedziałem, przypominając sobie reakcje chłopaka, kiedy dotknąłem jego kostki.

- Wiele razy grałem rolę, w których musiałem udawać chorego, czy rannego. Udawanie bólu nie jest trudne.- wzruszył ramionami.

- Dobra, jedźmy..- do auta weszła czerwonowłosa "kobieta", jednak nie mówiła już ten swoim słodkim i dumnym głosem.

- Jak?!- zapytałem, patrząc na nią, czy też niego.

- Jeśli chcesz, mogę ci dać kilka prywatnych lekcji, gdy dotrzemy do domu.- powiedział zarzucając mi ręce na szyję.

- Proszę nie mów tym pięknym głosem, gdy udajesz kobietę.. To dziwne...- powiedziałem, nie wiedząc co myśleć.

- Ah więc uważasz, że mam ładny głos?- zaśmiał się cicho.- To miłe..

Czemu ten chłopak jest dziwniejszy od reszty?! A jeden dosłownie wysadził swój pokój.. Dla zabawy..

Jim złożył na moich ustach krótki pocałunek, a następnie oparł się o moje ramię, mówiąc coś o tym, że jest okropnie zmęczony i że jestem dobrym człowiekiem.. Jest taką ciężką do rozgryzienia osobą..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now