- I jak? Zgodził się?- do pokoju wszedł średniego wzrostu blondyn.

Chłopak ubrany był w biały kitel lekarski i roztaczał wokół siebie dziwny zapach.. Chyba benzyny.. Może to nie lekarz? Wygląda na niewiele starszego ode mnie..

- Tak.- moje rozmyślenia przerwał głos Michaela.

- W takim razie muszę zrobić ci badania. W moim gabinecie był pożar, więc zrobimy to tutaj.- poprawił dłonią swoje długie do ramion włosy.

- To dlatego tak długo cię nie było..- podsumował lider, nawet nie przejmując się tym co usłyszał.- Nie martw się Carter. To zdarza się przynajmniej raz w tygodniu.- uśmiechnął się do mnie, kiedy widocznie zbyt długo im się przyglądałem.

I wiecie co? Wcale nie pocieszyła mnie ta informacja.. Ale to wyjaśniało zapach benzyny.. Nie.. Ani trochę tego nie wyjaśniało.. Chyba, że ten lekarz, sam chciał wywołać ten pożar.. Może on też jest psychiczny?

- Mam na imię Paul. Jestem lekarzem, więc nie bój się przychodzić do mnie z problemami nie tylko takimi jak złamania rąk, nóg, czy kręgosłupa. Znajdziesz mnie w piwnicy, w moim gabinecie lub w tym pokoju.- powiedział podchodząc do stolika, przy tym błądząc wzrokiem, po wszystkich rzeczach na nich ułożonych.

Badania? Czy on powiedział badania? Oj lepiej niczego nie sprawdzaj.. Bo już nigdy nie będę mógł, złapać za alkohol.. Lub chociaż jakiś dobry proszek.. Może być nawet ten do pieczenia.. Nie mam dużych wymagań.. Jednak niech będzie cokolwiek..

- Nie martw się, nie zabiję cię. Pobiorę jedynie krew i zrobię jakieś ogólne badania. Po tym, będziesz mógł zwiedzić bazę.

- Wracam do siebie, nie mam zamiaru tego oglądać.- usłyszałem cichy głos Richarda.

Fioletowowłosy wstał z zajmowanego miejsca i już po chwili wyszedł z pomieszczenia, a Michael ruszył za nim. W pokoju zostałem ja, lekarz i śpiący chłopak, który jedynie głową leżał na łóżku.. A gdzie jest Owen? Był tu jeszcze chwilę temu.. A nie wychodził z tego miejsca..

- Ethan połóż się.- blondyn delikatnie szturchnął ramię chłopaka.

- Nie jestem zmęczony..- jęknął.- Czy to już czas śniadania?- przetarł oczy.

- Możesz coś zjeść, ale proszę idź się połóż. Siedzenie w takiej pozycji, źle działa ci na kręgosłup.- pomógł mu wstać.

Fioletowowłosy wręcz od razu oparł się o jego ramię, przytulając się do niego. Musiał być widocznie zmęczony, bo Paul znów zaczął go budzić. Pomógł mu się położyć i okrył go kocem.

- Wybacz, czasem tak ma. Widocznie znów nie spał całą noc, a zajadał się cukrem. Lubi jeść, ale to czasem sprawia, że staje się senny.- wyjaśnił mi blondyn, podchodząc bliżej mnie.

Chłopak zrobił mi najpotrzebniejsze badania i pobrał wiele krwi. Widząc sam jej kolor, był lekko zdziwiony. No co może być nie tak z krwią osoby, która od kilku lat cały czas pije i ćpie? Ja sam nie wiem.

- Owen, możesz odprowadzić go do pokoju?- zapytał, a ja rozejrzałem się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu wspomnianego chłopaka.

- Oczywiście doktorku.- powiedział przytulając mi się do pleców.

Co on tu robi?! Czy on potrafi się teleportować? Czy dalej jestem w trakcie działania narkotyku i nie widzę jak się przemieszcza?

- Chodź zobaczysz swój pokój.- wyszeptał mi do ucha.

Odwróciłem wzrok, czując jak policzki zaczynają mnie piec. Rumieniec się? Tak na pewno jestem nadal nietrzeźwy.. Od kiedy daje nabrać się na taki słodki głos?

Na moje szczęście, chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi. Złapał mnie za rękę i wyciągnął z łóżka, na którym jak dotąd siedziałem. Wyprowadził mnie z pokoju i zaczął ciągnąć korytarzem.. To miejsce było.. Naprawdę ogromne..

- Później cię oprowadzimy.- powiedział z uśmiechem, gdy zauważył jak się rozglądam.

- Oh jasne..- mruknąłem pod nosem, dalej podążając za chłopakiem.

- To tu.- tworzył drzwi, jakby wchodził do siebie i już po chwili byliśmy w środku.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Ściany w kolorach granatu i fioletu, kilka najpotrzebniejszych mebli, dwie dużych rozmiarów szafy i zestaw komputerowy. Ekrany były dosłownie na całej ścianie. A przy nich siedział chłopak o szarofioletowych włosach. Był do mnie tyłem, więc nie mogłem dostrzec innych elementów jego wyglądu.

- George, Nathan.. Idźcie tylnymi korytarzami.. Rowan, James.. Wam zostawiam hol.. Wyłączyłem wszystkie kamery, w całym budynku. Macie 20 minut nim zmienią się wartownicy.. Alarm włączy się za równe 23 minuty, poradzicie sobie?- mówił do siebie, cały czas klikając coś na klawiaturze i myszce.

- Zachowaj ciszę. Musi się skupić, aby wyprowadzić ich, nim cokolwiek im się stanie.- powiedział mi do ucha Owen.- Zostań tu przez chwilę, załatwię ci jakieś ciuchy.

Chciałem zadać mu jakieś pytanie, ale gdy tylko spojrzałem w jego kierunku, go już tam nie było. Westchnąłem patrząc na ekrany, na których co chwilę przewijały się jakieś literki, cyferki i dziwne znaczki. Nic z tego nie rozumiałem.. On musi być geniuszem..

- Chris.. Przekaż temu idiocie, żeby podjechał od tyłu.. Nie, nie mogę.. Zamknij się! Powiedziałem, że nie będę z tobą rozmawiać! Po prostu zrób to co powiedziałem!- był widocznie zdenerwowany, musiał szczerze nie lubić osoby, z którą właśnie rozmawiał.- Oh Carter to ty?- spojrzał na mnie.- Masz weź to i mów im to, co przekaże. Nie mam zamiaru go więcej słuchać.- podał mi słuchawki.

Chciałem zadać kilka pytań, ale postanowiłem zostawić to na później. Podszedłem bliżej i zabrałem słuchawki, by już po chwili być łącznikiem między nimi.

Gdy zakończyliśmy zadanie, prawdopodobnie sukcesem, jak to mówił szarowłosy, to spojrzałem na niego. Miałem tak wiele pytań i przy okazji, chciałem go przeprosić. Zrobiłem przy nim z siebie niezłego debiela.

- Nie martw się. Nie jestem nią ciebie zły i nie uważam cię za niewiadomo kogo.- powiedział, patrząc na mnie swoimi pięknymi różowymi oczami, które były lekko podkrążone od niewyspania.- Byłeś pijany i potrzebowałeś się wygadać.

- I tak przepraszam.. To mimo wszystko trochę głupie.- podrapałem się po szyi.

- Za bardzo przejmujesz się nieważnymi sprawami. O zobacz.. Owen przyniósł ci ubrania.- wskazał na równy stosik ubrań, który ułożony leżał na jednym z łóżek.- I w ogóle tam będziesz spał. Tu jest moje łóżko, a tam Ezry, ale tego wiecznie nie ma.- wskazał po kolei każde z łóżek.

- Jasne..- odpowiedziałem cicho i podszedłem do ubrań, by je zabrać.

- Możesz przebrać się tutaj, mam to gdzieś..- znów odwrócił się do ekranów, zaczynając w nich coś klikać.

Kiwnąłem głową i przebrałem się w przygotowany strój, który składał się z ciemnych spodni i szarej, luźnej bluzki na krótkim rękawie. Nawet nie zapytam skąd mieli moje rozmiary..

Gdy byłem przebrany, usiadłem na moim łóżku, niezbyt wiedząc co mogę teraz zrobić..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now