***Matt- Przed zniknięciem Carter'a***
Wszedłem do kawiarni, aby kupić dla nas dwie kawy. Wiedziałem, że w tym miejscu mają je najlepsze, więc byłem pewny, że zasmakuje Carter'owi. W kawiarni, był całkiem duży ruch, więc musiałem trochę zaczekać, nim mogłem odebrać swoje zamówienie.

Zaraz po tym jak zapłaciłem za napoje, wyszedłem przed kawiarnię, wzrokiem szukając Carter'a. Nie było go tu jednak.. Gdzie poszedł? Przecież obiecał na mnie zaczekać..

Usiadłem na ławce, ustawiając kubki obok. Wyjąłem telefon i szybko wyszukałem numer Carter'a, by zapytać go gdzie poszedł.. Nie odebrał.. Spróbowałem ponownie i nic, a za trzecim razem odrzucił.. Dlaczego to zrobił? Czy jest na mnie o coś zły? Jednak nie podobało mu się to wyjście? A może źle się poczuł i postanowił wrócić? Nie.. Raczej by mi powiedział.. A co jeśli coś mu się stało? Jemu lub dziecku? Nie.. Jakby był zagrożony to zaczął by krzyczeć lub rozpoczął by walkę.. W końcu zawsze nosi pistolet, który dostał od Aiden'a, jak on to mówił, na odstraszanie idiotów.. Więc poradziłby sobie z obroną..

Może jedynie gdzieś poszedł? Dlaczego od razu zakładam, że coś mu się stało.. Pewnie zaraz wróci, a ja niepotrzebnie się martwię..

Czekałem jakiś czas.. Niestety nadal nie ma go tutaj.. Zadzwoniłem do Sebastiana, by dowiedzieć się, czy Carter może nie wrócił do bazy. Usłyszałem to czego tak bardzo nie chciałem.. A nie ma go z tobą? Nie mogę w to uwierzyć.. Czy coś naprawdę mogło mu się stać?

Postanowiłem spróbować jeszcze raz do niego zadzwonić, ale telefon miał wyłączony.. To nie znaczyło niczego dobrego.. Dlatego zadzwoniłem do Zaharego, chłopak niestety był widocznie zajęty misją, bo również nie odebrał.. Więc jedynym moim wyjściem było skontaktowanie się z Philip'em.

- Oh ciekawe, któż to do mnie dzwoni..- postanowiłem mu przerwać, nim cokolwiek zdążyłby powiedzieć.

- Zamknij się, nie chce sobie plotkować.- rzuciłem.

- Ty naprawdę prosisz się o lekcję dobrych manier.- nie musiałem go widzieć, aby wiedzieć, że na jego twarzy pojawił się ten obrzydliwy uśmiech.

- Nie denerwuj mnie..- warknąłem cicho.- Myślisz, że chciałem do ciebie dzwonić? Jesteś ostatnią osobą, z którą chce rozmawiać.

- W takim razie dlaczego w ogóle do mnie dzwonisz? Jestem zajęty..

- Taa jak zawsze..- przewróciłem oczami.- Czy Carter się z wami kontaktował? Wysłaliście go na jakąś misje?- zapytałem.

- Ah więc chodzi o Carter'a.. Wiedziałem, że mój kochany Matthew nie dzwoniłby do mnie bez powodu.. Co Carter ci uciekł? Już go od siebie odstraszyłeś? Tak jak zrobiłeś to z James'em?

- Zamknij się i odpowiedź mi na pytanie..- próbowałem zachować spokój, ale z każdym jego kolejnym słowem, stawałem się tylko bardziej zdenerwowany..

- Mam się zamknąć czy mówić?- zapytał tym swoim irytującym głosem.

- Jeśli masz zamiar gadać bzdury, to lepiej nic nie mów.. Pa..

- Czekaj, czekaj..- zawołał nim się rozłączyłem.- Mogę ci powiedzieć coś o Carterze, ale to za pewną rzecz w zamian.

- Czego chcesz?- zapytałem, wiedząc, że to zapewne nic co mogłoby mi się spodobać.

- Zagrasz ze mną w szachy.- skrzywiłem się słysząc tą prośbę.

- Tch.. Dobra..- rzuciłem.

Wiedziałem doskonale co kryje się przy "zagraj ze mną w szachy". Jednak Carter był ważniejszy niż cokolwiek innego, więc nie mogłem się nie zgodzić.. Będę tego szczerze żałować, ale muszę wiedzieć, czy Carter'owi nic nie grozi.

- Widać, że bardzo ci na nim zależy. Nigdy wcześniej nie zgodziłeś się na grę ze mną.. Po tym incydencie..- zaśmiał się cicho.

- Nie zmieniaj tematu i powiedz mi to co wiesz!- powiedziałem już zdenerwowany.

- Oh tym razem wybaczę ci ten brak kultury.. Carter nie dostał żadnej misji, tak jak prosiłeś Zahary załatwił mu cały dzień wolny, aby mógł spędzić go z tobą.. Jednak od kilku dni.. Ktoś nieustannie go śledził.. A przynajmniej to mówi Charles, który zauważył dziwnego mężczyznę, niedaleko Carter'a. Ryan też to widział.. Joe próbował rozgryźć kto to i ustalił, że to niegroźny pracownik klubu. Okazało się, że śledził Carter'a, bo ten mu się spodobał, ale był zbyt nieśmiały, aby mu to powiedzieć.. Oh szkoda, że nigdy już tego nie powie.. Miał całkiem uroczy głos, gdy..

- Wystarczy.. Nie chce tego słuchać..- powiedziałem doskonale wiedząc jak kończy się jego historia.

- Oh a nie chcesz usłyszeć co ten słodziak mówił, gdy umierał?

- Nie bardzo..- mruknąłem w odpowiedzi.

- Nawet jeśli dotyczyło to tego twojego ukochanego?

- Co mówił o Carterze?- zapytałem, a on zaczął się śmiać, obrzydliwy psychol..

- Ale ty jesteś niezdecydowany.. Mów, nie mów.. A może jakieś proszę?

- Czy możesz przestać się wygłupiać? Carter może być w niebezpieczeństwie!- podniosłem głos, ale go to jeszcze bardziej rozbawiło.

- Poproś.- powiedział poważnie, a ja przygryzłem dolną wargę..

- Proszę powiedz mi to wszystko..- powiedziałem cicho.

- Ah jakie to urocze.. Tobie naprawdę zależy na tym słodkim chłopcu.. Więc.. Może powinienem w ten sposób cię uczyć?

- Poprosiłem do cholery, więc natychmiast odpowiedź na moje pytanie!

- Już, już.. Mówił, że twojego cudownego Carter'a obserwował, ktoś kto przedstawił się jako Poszukiwacz. Niestety nie mamy o nim, żadnych informacji.. Wiemy jedynie, że Carter się z nim spotkał, więc możliwe, że to z nim teraz jest. Jego ostatnimi słowami było.. Uważaj na bramę do piekieł, tam płonie niebieski ogień.. Ale mógł być naćpany, więc nie brałem na poważnie jego słów.- powiedział spokojnie.

- Dlaczego mówisz dopiero teraz?! Moglibyśmy uniknąć czegoś takiego!

- Przestań krzyczeć.. Jesteś irytujący.. Dlaczego miałbym ci cokolwiek mówić? Poza tym Carter nie jest jakąś szczególnie ważną osobą, którą musimy się teraz martwić. Mamy gorsze sprawy niż ucieczka jakiegoś dzieciaka. Pewnie po prostu nie wytrzymał napięcia i zwiał jak ostatni tchórz.. Poza tym czemu się tak nim przejmujesz? Przecież wiesz, że on w życiu nie odwzajemniłby tych dziwnych uczuć, które w jego stronę kierujesz.. Ta osoba nie jest niczego warta, więc nie powinieneś zawracać nią sobie głowy. Teraz najlepiej wracaj do pracy.. Ja muszę zrobić to samo, bo w przeciwieństwie do tamtego dzieciaka to biorę na poważnie swoją robotę.. Pamiętaj o tym co mi obiecałeś..- rozłączył się.

Niekontrolowane łzy spłynęły mi po policzkach.. Czego ja się po nim spodziewałem? Pomocy? Oj zdecydowanie nie.. Doskonale wiedziałem co mi powie.. Jednak po części miał rację.. Ktoś taki jak ja nie zasługuje na spokojną miłość.. Ale Carter.. Zdecydowanie się pomylił..

Carter jest kochanym, miłym i spokojnym człowiekiem.. Może i nie wiedział w co się pakuje, ale nigdy by się nie poddał.. Tak długo walczył, tak długo ukrywał to wszystko.. Nie poddałby się tak łatwo i to jeszcze w takiej chwili..

Proszę.. Bądź bezpieczny.. Obiecuję, że cię znajdę.. Pomogę ci.. Tylko proszę.. Zachowaj spokój.. Na pewno cię odnajdę..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now