Obudziłem się nie wiem nawet kiedy.. Jednak czułem straszny ucisk w żołądku, który domagał się czegoś do zjedzenia.. Dlatego też ruszyłem do kuchni.. Na szczęście nikogo w niej nie było..

Spojrzałem na zegar, przygotowując sobie zwykłe kanapki.. Jest prawie 4 rano.. Czyli obudziłem się naprawdę wcześnie.. Spodziewałem się czegoś gorszego..

Jest tu tak cicho, choć wiele osób wybiera tryb nocno-poranny, zamiast dziennego. W ten sposób są gotowi na misję, a te często odbywają się w nocy.. Choć takie niektóre.. No bywają też w środku dnia.. Ale jak kogoś atakują, to zazwyczaj robią to od północy.. A przynajmniej to zauważyłem u nich..

Ja w sumie też dość często teraz siedzę w nocy.. Może to też wina tego, że męczą mnie okropne koszmary.. Może też tego, że po prostu lepiej mi się myśli wieczorami.. Jednak nie ważne jaką jest odpowiedź i tak nie potrafię się tego dowiedzieć..

- Carter? Co robisz tutaj tak wcześnie?- usłyszałem spokojny głos za plecami i nawet nie musiałem się odwracać, by wiedzieć kim jest ta osoba.

Jednak zrobiłem to i dokładnie przyjrzałem się chłopakowi, którego oświetlało słabe światło lampek, uwieszonych nad blatem.. Więc nie mogłem dostrzec wszystkich szczegółów jego ciała, czy detali, które doskonale określają jego twarz.. Jednak widziałem go na tyle, aby móc przyjrzeć się jego pięknym oczom, których błękitny kolor, mieszał się z odbijamy światłem, hipnotyzując mnie swoim urokiem.. Można powiedzieć, że samo spojrzenie w nie, upajało mnie niczym mocny alkohol, sprawiając, że moje zmartwienia zaginęły w głowie pełnej wielu myśli..

Chłopak podszedł bliżej, więc lepiej mogłem przyjrzeć się delikatnym rysom jego pięknej twarzy.. Malinowym, ułożonym w lekki uśmiech, ustom.. Długim, gęstym rzęsom, które jedynie podkreślały jego niesamowite oczy..

Przeniosłem spojrzenie na jego strój.. Miał na sobie szary szlafrok, obwiązany w pasie, tak, że odkrywało część jego klatki piersiowej.. W sumie to często chodził z nią odsłoniętą.. A jednak nigdy nie zwróciłem uwagi na jego idealne ciało..

- Ominąłem kolację i teraz jestem trochę głodny..- powiedziałem po chwili, postanawiając przestać się w niego wpatrywać, jak w aniołka z obrazka..- A ty co tu robisz o tej godzinie?- zapytałem cicho.

- Miałem w planach zacząć przygotowywać śniadanie, by móc wykorzystać czas jaki mam, na stworzenie jakiś dobry dań. Jednak czy nie będę ci przeszkadzać?- jego uśmiech jest taki ładny.. Zawsze ma tak wiele pozytywnej energii.. Jest naprawdę dobrą osobą..

- Oczywiście, że nie.. A dziś nie jesteś z Ken'em?- zapytałem z czystej ciekawości, wiedząc, że ta dwójka zazwyczaj się nie rozstaje.

- Ken pozwolił mi dziś samemu wszystko przygotować.. To takie niezwykłe..- widocznie cieszył się z tego..

Uśmiechnąłem się lekko i skończyłem przygotowywać sobie posiłek.. W sumie to bardziej śniadanie, czy kolacja? Ten drugi posiłek ominąłem, więc to powinien być on.. No ale jednak.. Jest ranek więc to raczej śniadanie.. Ah nie ważne..

Usiadłem przy stoliku, aby móc poobserwować trochę Bruce'a. Legalnie..

Dopiero teraz zwróciłem uwagę na jego włosy. Miał je upięte w kok, przez co strasznie przypominał Milo.. Gdyby nie kolor oczu, to mógłbym nawet zastanawiać się nad tym, czy to na pewno on.. Są zbyt do siebie podobni.. To aż straszne.. Chociaż wiele można zrobić, przy czymś takim..

- Chcesz mi pomóc?- zapytał, chyba dostrzegając, że skupiam na nim swoją uwagę.

- Nie jestem w tym zbyt dobry..- przyznałem szczerze, doskonale wiedząc, że moje upiejętności kucharskie, kończą się na kanapkach.

- Nie szkodzi! Ja też nie byłem w tym dobry.. Wszystkiego nauczył mnie Ken.. Zgódź na zostanie moim asystentem! Dziś będę szefem kuchni! Wszystko ci pokażę!- powiedział zadowolony, a ja westchnąłem.. Jak ja mógłbym mu odmówić?

- Dobrze.. Jednak nie obiecuję, że nie spowoduje żadnych zniszczeń.. Nigdy nie gotowałem jakoś szczególnie dużo..- można powiedzieć, że skłamałem.. Kiedyś często gotowałem z matką, ale później i tak wszystkiego zapomniałem..

- Nie martw się.. W razie problemu, po prostu ci pomogę.- odpowiedział mi, a ja kiwnąłem głową i wstałem z miejsca, by umyć pusty już talerz.

Po tym dołączyłem do chłopaka. Na początku było między nami strasznie cicho, ale później zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Było całkiem fajnie. Wiele mi się przypomniało jeszcze z czasów, gdy gotowałem razem z matką.. Tamte momenty, były nawet miłe.. Ciekawe co teraz robi w życiu.. Może jest znana na całym świecie? Zawsze marzyła o tym, aby jej niezwykłych dań spróbował każdy..

Zakończyliśmy gotowanie, dopiero chwilę przed tym, jak wszyscy zeszli na śniadanie.. Mimo wszystko długo nam to zajęło.. Ale przy tym dobrze się bawiliśmy, więc można uznać, że było warto.

Chłopak naprawdę mocno mnie chwalił, mówiąc, że jestem w tym całkiem dobry i że chce, bym jeszcze kiedyś z nim gotował.. To było miłe.. Choć wiele razy powtórzyłem mu, że nie musi mnie aż tak chwalić..

Posiłek bardzo smakował innym, więc mogłem dowiedzieć się, jakie to cudowne uczucie, gdy ludzie jedzą ze smakiem coś co przygotowałeś..

Po śniadaniu wróciłem do pokoju, by móc z niego zabrać ubrania i pójść się umyć, a gdy wróciłem dostrzegłem Matt'a rozmawiającego z Aaron'em. Przywitałem się z nimi, a Matt wręcz od razu zamknął mnie w uścisku, witając się.

Sam również cieszyłem się, że go widzę.. Choć trochę nie chciałem się z nim spotkać.. Miałem też małą nadzieję, że opóźni mu się lot, lub coś takiego.. A jednak dotarł szybko.. Teraz trzeba będzie zagrać..

Dołączyłem do ich rozmowy. Dopiero gdy usłyszałem pukanie, to wstałem z łóżka, na którym leżałem, głowę trzymając na kolanie Aaron'a, który bawił się moimi włosami. Podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Dostrzegłem Conrad'a, który lekko się uśmiechnął.

- Philip zaprasza cię do siebie.- wręczył mi piękne, zdobione zaproszenie, które przyjąłem.

- A co z Matt'em?- zapytałem spoglądając na mężczyznę, który podniósł się z wcześniej zajmowanego miejsca na łóżku.

- Na niego również przyjdzie kolej.- powiedział.

- Pozwolisz mi jeszcze się pożegnać?- zapytałem cicho, a on kiwnął głową rozumiejąc co mam na myśli.

Podszedłem do Matt'a i mocno go przytuliłem. Chłopak niepewnie się we mnie wtulił.

- Carter.. Ty..

- Nie martw się, to będzie zwykła gra.. Chcę jedynie dodać sobie trochę pewności.. Mam zamiar to wygrać.- powiedziałem z lekkim uśmiechem, niechcąc go martwić..

- No dobrze.. Ufam ci..- wyszeptał i pocałował mnie w czoło, trzymając moją twarz w dłoniach.- Proszę uważaj na siebie i nie słuchaj tego co będzie mówił Philip.

- Jasne.

Znów się w niego wtuliłem, a po tym podszedłem do Aaron'a, który wyszeptał mi do ucha, że chce bym szybko do niego wrócił. Można powiedzieć, że zrozumiał, o co w tym chodzi i specjalnie powiedział coś takiego.. Mam tylko nadzieję, że to się uda..

Wtuliłem się w chłopaka, wiedząc, że więcej mogłem go nie zobaczyć.. Z resztą nawet niechciałem się żegnać.. Tylko gorzej bym się czuł..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now