14.

89 10 0
                                    

Podróż samolotem była na tyle długa, że zdążyłem się porządnie wyspać.. Lub przynajmniej choć trochę..

Na lotnisku w Grecji mieli nas czekać ludzie, którzy nas odbiorą.. Mam nadzieję, że łatwo ich znajdziemy..

- Oby Zahary nie przyszedł osobiście..- powiedział zaspanym głosem Luke.

Ja się zastanawiam, jakim cudem on potrafi tyle spać? Życie jest na tyle fajne, że sam osobiście nie zniósłbym, spędzania go całego na kanapie lub w łóżku..

- Zahary?- dopytałem, spoglądając na niego.

- Brat Michael'a.- powiedział przecierając dłonią oczy.- Nawet jak jesteś bogaty, to udawaj przy nim, że nie.. Tacy mężczyźni, są u niego na pierwszym miejscu.. Chodź słodkich też lubi.. Więc masz czas na wymyślenie dobrych wymówek..- dodał.

- Bez przesady.. Może się zmienił, byłeś tu rok temu..- Noah pokręcił głową.

- Weź mi nawet nie przypominaj.. Dalej jestem zły na Michael'a, że wysłał mnie tutaj.. A niestety nie mogłem się kłócić, bo bym musiał spędzić tu więcej niż miesiąc..

- Przeżyjesz..- powiedział.

- Luke! Noah!- usłyszeliśmy czyjś krzyk.- Tutaj!- dodał.

Spojrzałem w kierunku głosu. Machał do nas mężczyzna o czarno-białych długich włosach upiętych w wysoki kucyk, o jego ramię oparty stał wysoki chłopak, którego jasnofioletowe włosy zaczesane były na lewą stronę, tak, że zasłaniały jego oczy. Ubraną miał zieloną bluzę z kapturem, na którym było coś wyglądającego jak oko, a jego długowłosy towarzysz miał na sobie ciemnie ciuchy i czarne przeciwsłoneczne okulary.

- Tak strasznie się zmieniliście, że ledwo was rozpoznałem.- powiedział fioletowowłosy, gdy podeszliśmy bliżej, pokazując ekran telefonu, na którym był wyświetlony monitoring lotniska.- Ale nadal jesteś malutki i słodki.- pogłaskał Noah'a po głowie.

- Nie jestem mały.- powiedział, udając obrażonego.

- Ty musisz być Carter.. Wiele się o tobie dowiedziałem.. Uczulony na miód, co nie?- zapytał dwukolorowowłosy, zsuwając okulary, aby móc obadać mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Eee.. Tak?- powiedziałem niepewnie, bo nikomu nie chwaliłem się swoimi uczuleniami.

- Nie przejmuj się, on zna wszystkich, jest jak nasz Xavier.. Kontakty wszędzie i nieważne o kogo zapytasz, ten mówi, że są przyjaciółmi lub ostatnio pili razem kawę..- Luke oparł głowę na moim ramieniu, widocznie zmęczony..

- Trzeba się znać..- odpowiedział jedynie.- Jestem Sebastian, a to Leonard.- wskazał chłopaka, który droczył się z Noah.

- Mów mi Leon..- powiedział z uśmiechem i wyciągnął jednego z kotów z ich bezpiecznej kryjówki, jaką były ich transportery.- Cześć słodziaku..- pogłaskał zwierzaka.

- Chodźcie.. Derek czeka na nas w aucie..- powiedział i zabrał część naszego bagażu.

Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy i już po chwili, byliśmy przy dość dużym szarym samochodzie. Nie znam się zbyt na markach, bo jakoś nigdy nie zwracałem na nie uwagi, ale chyba jest to Renault.. Schowaliśmy bagaże, do sporych rozmiarów bagażnika i wsiedliśmy do auta. Kierowca spojrzał w lusterko, chcąc chyba zobaczyć jak wyglądam.

- Dzień dobry.. Jestem Carter..- powiedziałem spokojnie, głaszcząc kota, który ułożył mi się na kolanach.

- Derek.- powiedział z szerokim uśmiechem.- Miło cię poznać, słyszałam, że jesteś interesującą osobą..

- Nic we mnie ciekawego..- stwierdziłem, cicho się śmiejąc.

- Wcale nie wyglądasz na nudnego.. Raczej.. Na skrywającą tajemnice, słodką królową imprez..- powiedział poważnie, ale i tak trochę mnie to rozbawiło.

- Derek ma rację.. Hm.. Braciszek naszego szefa, ma dobre oko, do takich ślicznotek.. Widać, że są rodziną..- powiedział zadowolony fioletowowłosy.

- W końcu jak to mówi szef: "Harem zasługuje na same piękności".- odezwał się dwukolorowowłosy opierając głowę o szybę.

- Mów tak dalej, a Irvin już kompletnie postanowi cię zabić.- zaśmiał się kierowca.

- Oh właśnie.. Słyszałem, że macie syna.. Co tam u niego?- Noah, spojrzał na szarookiego, który na samą myśl o dziecku szeroko się uśmiechnął.

- Jest taki słodziutki, oraz tak szybko się uczy.. Zobaczycie to mały skarb.. I nawet zaczął nazywać mnie tatą!- poprawił kucyk i znów spojrzał za szybę.- Szkoda tylko, że Irvin przez sześć lat go ukrywał..

- Czy ciężko jest z dzieckiem?- zapytałem wykorzystując moment, aby dowiedzieć się, czy może poradzę sobie z tym małym tasiemcem.

- Zdecydowanie.. Jeśli wychowuje się je samemu.. To jest ciężko, ale tak przy pomocy drugiej osoby jest dużo łatwiej.. Nie byłem przy pierwszych latach wychowania syna, ale teraz wiem, że zapewne nie było to takie łatwe..- powiedział spokojnie.- A co? Spodziewasz się kogoś?- zapytał z uśmiechem.

- Nie.. Tak tylko pytam.. Zastanawiam się nad założeniem rodziny w przyszłości, ale nie wiem czy bym sobie poradził i czy byłbym w stanie zrezygnować z poprzedniego życia.- rzuciłem pierwszym co nasunęło mi się na myśl.

Niech póki co nie wiedzą.. I tak nie jest pewne, czy dziecko w ogóle się urodzi.. W sumie nie chciałbym go usuwać, bo w końcu to mój tasiemiec, ale.. Raczej nie byłoby mu z ojcem, który go nienawidzi i matką alkoholikiem..

Ah no właśnie.. Nie mogę nazywać go tasiemcem.. Może być to też dziewczyna.. A raczej tasiemiec nie pasuje na słodką i uroczą dziewczynę.. Hmm.. A może bakteria? Póki nie wybiorę imion i nie będę wiedzieć kim to jest.. Tak, zdecydowanie będzie tasiemiec i bakteria..

- Powiem ci tak.. Warto.. Dzieci są przeurocze i też wiele potrafią nauczyć.- powiedział chłopak, a ja lekko się uśmiechnąłem.

- Jestem zmęczony.. A wy jesteście tak głośno.. Noah.. Masz może słuchawki? Moje zostały w bagażu..- powiedział Luke, a złotooki dał chłopakowi kable.

- Pamiętaj mi je zwrócić, ostatnie zabrał mi Carson i nadal ich nie mam.

- Mhm..- mruknął w odpowiedzi i poszedł spać.

My jechaliśmy dalej, rozmawiając o przypadkowych głupotach. Cała trójka wydawała się być miła, odpowiadali na każde moje pytanie z uśmiechem. Sami również wieloma mnie zalewali.. Dostałem też kilka ostrzeżeń.. Kazali mi uważać na niektóre osoby i nie nabierać się na niektóre sztuczki. Czyli są tam też tacy, którzy trochę namieszają.. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.. Przekaże informację.. Dostanę jakieś zwrotne.. Odpocznę odrobinę i będę mógł pomyśleć o tym, czy jak wrócę, to mam porozmawiać z Richard'em.. Lub czy może nadal to ukrywać.. No póki nie będę gruby jak beczuszka, to raczej nie powinno być problemu z udawaniem.. Nie.. Chyba lepiej mu o tym powiedzieć..

Lepiej przygotować się na śmierć przez ten miesiąc.. Jaką szkoda, że nie mogę się upić..

- Jesteśmy.- powiedział Derek.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now