27.

59 9 1
                                    

- Hmm.. Bardzo możliwe, że już go znasz.. Jest popularny w takich miejscach. Na dodatek jest szefem sporej firmy.- powiedział przyglądając mu się.- Idź z nim pogadać jeśli chcesz. Widząc go często w takich miejscach, zauważyłem, że lubi słodkich chłopców.

- Nie, nie.. Miło spędza się z tobą czas, więc nie będę marnować go na innego człowieka.- już rozumiem jak z tobą rozmawiać..

- Wymieńmy się numerami. Będziemy mogli spotkać się kiedy tylko chcemy, a teraz możesz iść.

- To w sumie bardzo dobry pomysł..- powiedziałem z uśmiechem i wymieniliśmy się numerami.

Po tym pożegnałem go i podszedłem do drugiego mężczyzny. Był trochę niższy ode mnie. Miał białe rozwalone na wszystkie strony włosy i błękitne oczy, które pokazywały całą tajemniczość chłopaka.

- Przepraszam czy mógłbym zająć ci chwilkę?- zapytałem cicho, a ten uśmiechnął się szeroko.

- Czego potrzebujesz słodziaku?- zapytał przerywając rozmowę.

- Zwróciłeś moją uwagę.. Czy my się może nie znamy?- zapytałem siadając, gdy poklepał miejsce obok siebie.

- Nie pamiętam, aby coś takiego się zdarzyło. Może podasz mi swoje imię?- zapytał, a ja się przedstawiłem.- Niestety, nie potrafię sobie ciebie przymomnieć.. Szkoda..

- Oh to może ja się pomyliłem.. Wybacz mi, że ci przeszkodziłem..- już miałem iść kiedy chłopak mnie zatrzymał.

- Jeśli jesteś tu sam to może zostaniesz ze mną przez chwilę?- rybka złapała haczyk.

- Czy to nie będzie dla ciebie problemem? Nie jestem zbyt dobry w te gry.. A widzę, że bardzo je lubisz..- położyłem dłoń na szyi i uśmiechnąłem się niby niepewnie.- Będę ci jedynie przeszkadzać..

- Nie martw się niczym takim. Jeśli chcesz to nawet nauczę cię grać, pod warunkiem, że będziesz chciał. Co ty na to?

- Naprawdę? Bardzo dziękuję!- ponownie zająłem miejsce obok chłopaka.

Rozmawialiśmy o grach, życiu i innych głupotach, w pewnym momencie zaprosiłem go na spacer. Teraz i tak niewiele osób kręci się na ulicach, więc nie powinien się martwić.. Chłopak się zgodził, a ja zacząłem myśleć nad tym, jak możnaby go zdobyć.. Nie wygląda na głupiego i niewiele pije.. Więc podanie tych leków, może być trudne.. Zabranie go do bazy na trzeźwo też nie będzie najłatwiejsze.. A nie mam zamiaru spędzać w jego towarzystwie więcej czasu niż muszę.. Może rozciągniemy to do kilku dni? Jeśli lepiej mnie pozna, to sam będzie chciał iść ze mną gdzie się da.. Ale skoro prowadzi nielegalne interesy, to może być kłopotem.. Może się zorientować, że coś jest nie tak i mnie wyśledzić, tak odkrywając jak pracuje.. Lepiej załatwić to od razu.

- O czym tak myślisz?- zapytał, wyrywając mnie z innego świata.

- O tym jak mogę cię porwać i zrobić sobie z ciebie przyjaciela.- powiedziałem, a chłopak zaczął się śmiać.

- Nie musisz mnie porywać.- powiedział po chwili.- Jesteś naprawdę zabawny.

- Hej to nie jest zabawne! Byłbym w stanie cię porwać! Jesteś przystojny, masz ciekawy charakter, pieniądze, jesteś rozpoznawalny. Kto by nie chciał mieć tak wspaniałej osoby tylko dla siebie?- udałem obrażonego.

- Ah więc to tak.. Taki zły chłopiec w ciele takiego słodziaka.- uśmiechnął się.- Będę współpracować z moim porywaczem i dam się zabrać, gdzie chce, pod warunkiem, że nie jest to jakaś obrzydliwa piwnica.

- Wybacz, ale tam trzymam tylko moich byłych.- powiedziałem rozbawiony.

- Oj mam nadzieję, że nie skończę w ten sposób..

- Być może?- odpowiedziałem tajemniczo, ale to jedynie rozbawiło chłopaka.

Tak więc zwiedziliśmy wiele miejsc, kiedy go porwałem. Obiecałem mu również, że wpadnę do niego jutro i ponownie gdzieś go zabiorę. Odprowadziłem go pod budynek jego firmy i tam pożegnałem go całując jego policzek i dziękując za miło spędzony czas..

Po tym wróciłem do domu, gdzie zmęczony ledwo dotarłem do pokoju. Było już koło 14.. Zdecydowanie to był długi dzień.

- Wszystko dobrze?- Owen zmartwiony podszedł do mnie.- Gdzie tak nagle zniknęliście? Chyba nie balowałeś Matt'em, całą noc.

- Nie.. Miałem misję, którą się zająłem.. Jestem wykończony..- powiedziałem opierając głowę o jego ramię.- Ale co z Matt'em? Widziałeś go dzisiaj?

- Pewnie kręci się po bazie, szukając kłopotów.. Albo poszedł kłócić się z Philip'em.. Nawet mnie zdenerwował swoimi słowami, choć doskonale wiedziałem co próbuje osiągnąć..- przyznał szczerze.

- Ale nic sobie nie zrobią?- zapytałem wiedząc jak zakończyła się rozmowa, którą mieli wcześniej..

- W najgorszym wypadku, Philip skończy z połamanymi żebrami, a Matt na kilkudniowej wizycie u Milo, lub co gorsza, będzie siedział zamknięty w jednym miejscu, udając że jest obrażony na cały świat.. Ale to zależy jakiego rodzaju karę by wymyślił Philip.. Bo on dobrze wie, że bólowe nie działają na Matt'a, więc wplątałby ciebie w ten problem..- powiedział, a ja nie wiedziałem jak na to zareagować.

Moje zmęczenie natychmiast zniknęło, a ja postanowiłem odnaleźć Matt'a, lub chociaż Philip'a. Nie ma powodu aby się pozabijali.. Nie mogę na to pozwolić..

Owen chyba zrozumiał co zamierzam, bo poszedł za mną, ale nie zatrzymał mnie. Na szczęście znalazłem Matt'a całego i zdrowego w kuchni. Był zaskoczony jak nagle się do niego przytuliłem, ale uśmiechnął się szeroko.

- Wszystko dobrze?- pogłaskał mnie po głowie.

- Tak, chciałem się dowiedzieć czy z tobą jest dobrze..- odpowiedziałem szczerze.

- Jakie to urocze.. Martwiłeś się o mnie.. Dlaczego?- zapytał i spojrzał na Owen'a, który wzruszył ramionami.

- Myślałem że znów pokłócisz się z Philip'em.. Trochę mnie wystraszył.- również spojrzałem na Owen'a.

- Po pierwsze to co mówił mogłoby być prawdziwe.. A po drugie, nie miałem zamiaru wdawać się w wielkie bójki.. Dowiedziałem się od ciebie, że nic ci się nie stało, więc musiało tak być.- pogłaskał mnie po głowie.- Poza tym nie dałbym się skrzywdzić, wiedząc, że na mnie czekasz, czy nie skrzywdziłbym Philip'a. Znaczy mógłbym to zrobić, gdyby nie szacunek do Rafael'a.. A on prosił, abym nie pakował się w nic złego, bo wiedział, że nie byłbyś zadowolony, a teraz musisz czuć się jedynie dobrze. Rozumiesz?- zapytał, a ja pokiwałem głową.

- A gdzie byłeś?

- To niespodzianka dla ciebie i tego maluszka.- pocałował mnie w nosek i przytulił.

- Dziękuję..- wtuliłem się w niego.

- Ale zaprosicie mnie na ślub, co?- Owen zaśmiał się cicho.

- Możesz nawet wygłosić nam przemowę.- Matt zaśmiał się cicho.- A teraz kochanie idź odpocząć, mam jeszcze coś do zrobienia, a ty jesteś po ciężkiej misji.

Naćpany MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz