Po jeszcze chwili rozmowy, poszliśmy spać. Matt uznał, że dziś mnie nie wypuści, ale nie miałem zamiaru protestować. Był bardzo uroczy.. Zasnął znacznie szybciej niż ja, więc mogłem przyglądać się jego pięknej twarzy.. Naprawdę niesamowita..

Nie byłem zmęczony, ale i tak dość szybko zasnąłem. To pewnie dlatego, że wczułem się tak spokojnie i było tak przyjemnie, gdy chłopak leżał wtulony we mnie..

"Rankiem", a dokładnie około 12, poprosiłem Owena o zebranie wszystkich w salonie. Postanowiłem wyjaśnić im to tak, abym nie musiał odwiedzać każdego z osobna.

Gdy wreszcie nadeszła ta chwila, poczułem się okropnie i stres sprawił, że gubiłem słowa. Wchodząc do salonu i widząc spojrzenia ich wszystkich.. Ledwo wytrzymałem aby nie uciec.. Zauważył to Owen, który złapał mnie za rękę, aby choć odrobinę mi pomóc. To sprawiło, że poczułem się trochę lepiej, ale nadal nie potrafiłem na nich spojrzeć.

Po wyjaśnieniu wszystkiego, Michael podszedł do mnie i poprosił, bym za nim poszedł. Spojrzałem na Richard'a, ale on jedyne co mi pokazał to bym zachował ciszę.. A przynajmniej to wywnioskowałem z tego, że przyłożył palec do ust.. Dlaczego kazał mi akurat być cicho? Ah.. A może chodziło mu o to bym nic nie mówił? To bardzo możliwe, bo nie chce, aby Michael wiedział.

- Kim jest ten Hades?- zapytał od razu po przekroczeniu progu swojego gabinetu.

- Nie widziałem jego twarzy, a niczego mi nie powiedział.- odpowiedziałem cicho, patrząc w ziemię.

Jak tylko na mnie spojrzał poczułem jak ściska mi się gardło.. Traciłem oddech i nie potrafiłem powiedzieć nawet słowa.. Nie wiem dlaczego, ale jego uważny wzrok, wprawiał mnie w silne zdenerwowanie.. A może nawet przerażenie..

- A kim jest Poszukiwacz?- zapytał, a ja przygryzłem wargę.

- Wiem jedynie, że nazywa się Victor.. Poza tym to nic.. Jeszcze widziałem jego wygląd, ale nie wiem, czy mógłbym go odtworzyć..- powiedziałem patrząc w ziemię.

- Czy ty mnie okłamujesz?- jego zdenerwowany ton, sprawił, że od razu na niego spojrzałem.. Co powiedziałem nie tak?

- Ja nie.. Jakbym mógł cię okłamywać.- coraz większy ucisk sprawiał, że słowa jakie wypowiadałem wcale nie brzmiały na prawdę..

- Richard wszystko mi powiedział. Wiem o ciążach, organizacji i zagrożeniu.- powiedział, a ja cofnąłem się o krok.

- Przepraszam..

- Jeśli mamy rozmawiać to się uspokój. Nic ci nie zrobię, a przynajmniej nie mam takiego zamiaru.

Uspokoić? Łatwo ci mówić.. Nie mam pojęcia co mam powiedzieć.. Na pewno nie wie o siostrze i to dlatego Richard kazał mi nic nie mówić.. Jednak wie o dziecku.. Co jeśli za chwilę mnie wyrzuci? Każe mi natychmiast opuścić to miejsce i już nigdy nie psuć im idealnego życia? To byłoby za razem okropne, jak i niesamowite.. Jednak nadal jest opcja, że już nigdy nie będę mógł wyjść z tego pokoju..

- Jeśli mam ci wszystko dokładnie wyjaśnić.. Czy mogę cię o coś prosić?- zapytałem cicho.

- Chcesz kawy? A może mam nie patrzeć w twoim kierunku? Widzę, że to sprawia ci problem.

- Nie.. Chciałbym, abyś opowiedział mi swoją przeszłość.- powiedziałem, a on zmarszczył brwi, uważnie badając mnie wzrokiem.

- Dlaczego?

- Wszystko wyjaśnię, dopiero jak ją poznam.. Brakuje mi swych elementów układanki, które mogą być w niej ukryte.. Jednak proszę nie omiń ważnych wydarzeń..

- Nienawidzę wspominać tamtych czasów, ale bardziej nienawidzę osób, które wtrącają się w nie swoje sprawy.. Pytam ponownie.. Dlaczego chcesz ją znać?- zapytał zdenerwowany.

- Chodzi o twoją zmarłą siostrę.- powiedziałem cicho, nie potrafiąc wytrzymać tej okropnej presji.

- Skąd o niej wiesz?- zaczął do mnie podchodzić, a ja cofałem się w obawie o życie, jednak natrafiłem na przeszkodę w postaci ściany.- Czy to Richard ci powiedział?

- Nie, dowiedziałem się od Zaharego.. Ale to nie ważne skąd o tym wiem, bo i tak nie wiem za wiele.. Hades chciał ją pomścić.. Mówił, że zemści się na was, bo to wasza rodzina ją zabiła..- gdy to powiedziałem, poczułem silny ucisk na szyi.

Spojrzałem w oczy chłopaka, nie pokazywały, żadnej emocji.. Jedyne co tam było to pustka.. Sophia musiała być dla niego kimś ważnym, skoro tak po prostu mnie zaatakował.

- Mówił ci ktoś kiedyś, że powinieneś bardziej uważać na słowa?- warknął.. Pierwszy raz szczerze się go obawiałem.- Nie waż się wspominać o niej.. Ciesz się, że masz w sobie dziecko Richarda inaczej już byłbyś martwy.- ostrzegł mnie i puścił.

- Sophia cię kochała..- powiedziałem pomiędzy, szybkimi zbieraniu tlenu.- Była ci wdzięczna za twoją pomoc.. Jednak ty ją porzuciłeś i przestałeś ją odwiedzać..- próbowałem iść dalej w to, co samemu stworzyłem.. Jeśli go zdenerwuje, to szanse na zyskanie odpowiedzi są większe.

- Ty nic o niej nie wiesz..- usłyszałem po tym jak z dużą siłą dostałem w twarz.. Oj, będzie spory siniak..- Nie jesteś kimś kto może o niej mówić.- warknął.

- Czego tak bardzo się boisz? Prawda cię przerasta?- udawanie głupiego w takich sytuacjach, przychodzi mi najlepiej.. Szkoda tylko, że za chwilę skończę jako nic nieznacząca kałuża krwi..- Doskonale pamiętasz dni, w których ją otruwaliście.. Ten w którym zginęła.. Lub może przeżyła? Przeżyła i stworzyła nową rodzinę, którą straciła przez swojego rok młodszego brata? Gdyby tu była to co by zrobiła, o co zapytała? Gdzie byłeś, gdy cierpiałam? Tak.. To zdecydowanie to..- powiedziałem i spojrzałem na chłopaka, który walczył ze swoimi licznymi myślami.- To ty i Zahary zabiliście Sophie.- w tym momencie poczułem jak broń ciemnowłosego dotyka mojego czoła.

Jego ręka drżała, a z pozbawionych uczuć oczy, spływały łzy. Był wściekły, ale i też zdenerwowany.. Jednak żadnej z tych emocji nie potrafiłem odnaleźć w jego brązowo-złotych oczach.

- Ona lubiła kwiaty, prawda?- zapytałem i usłyszałem strzał.

Nie dostałem jednak w głowę, więc nie wystrzelił tego Michael.. Spojrzałem na drzwi, w których stał Richard, z bronią skierowaną ku górze.. Wyglądał na zdenerwowanego, choć jego twarz ozdabiała, powagą..

- Natychmiast to skończcie.- powiedział cicho, patrząc to na mnie, to na niego

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now