W pokoju byłem całkiem sam.. Wychodzi na to, że Aaron gdzieś wyszedł, a James nadal jest z Carter'em..

Usiadłem na jednym z łóżek, patrząc na ścianę naprzeciw.. Nie wiem ile tak siedziałem, ale przerwałem to, dopiero gdy drzwi pokoju powoli się otworzyły. Do środka wszedł wiśniowowłosy, odliczając od 5 w dół i na odwrót. Czyli był zdenerwowany i próbował się uspokoić.. To wcale nie jest dobre..

- Carter odpoczywa.. Milo od razu się nim zajął.. Nic nie zagraża, ani jemu, ani dziecku.- powiedział poważnie, wpatrując się we mnie, szeroko otwartymi oczami, co było do niego nie podobne, bo zazwyczaj chodził z zamkniętymi, mówiąc, że nie potrzebuje wzroku, aby być świetnym człowiekiem.

- To dobrze.. A co z tobą? Jak się czujesz?- zapytałem cicho, a ten westchnął ciężko.

- Dobrze.- mruknął, a ja wbiłem spojrzenie w ziemię.

- Czy możemy porozmawiać? Jesteś na mnie bardzo zły, prawda?

- Nie. Dlaczego miałbym?- podszedł bliżej, poczym zajął miejsce obok mnie.- Nie potrafię być na ciebie złym.

- Nawet tak nie żartuj.. To..- nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, choć tak długo myślałem o tych słowach..- Przepraszam cię za wszystko..

- Jeśli nie przestaniesz zachowywać się w ten dziwny sposób to przywalę ci w twarz.- powiedział zdenerwowany, a ja spojrzałem na niego, niezbyt rozumiejąc powód wybuchu jego złości.- To nie twoja wina. Sam zgodziłem się na ten pomysł i wcale tego nie żałuje, bo było to naprawdę ciekawe.. Czasem każdemu potrzeba takiego dreszczyku.. Mogłem poukładać sobie myśli, które wirowały jak nuty na wietrze. Teraz czuję się znacznie lepiej, jakbym dopiero obudził się z długiego snu i rozkwitnął niczym piękna krwawa róża.- chyba nigdy nie zrozumiem do końca co chłopak ma w tej swojej ślicznej główce.

- Nie mówię jedynie o grze.- westchnąłem cicho, a on pogłaskał mnie po głowie.

- Jesteś jak owieczka w stadzie wilków.. Jednak ty jesteś silną owieczką, która potrafi poradzić sobie z złymi wilkami. Słowik źle czuje się w klatce, ale na wolności.. Jest szczęśliwy.. Twoimi kratami są twoje problemy.. Ale to nie one mają klucz do klatki, a ty sam. Musisz ją po prostu otworzyć..- wiedziałem co chce mi przekazać, ale i tak nie zrozumiałem połowy tego co mówił.. Często mówił całkowicie bezsensu, a za razem tak szczerze i prawdziwie.

- Nie wiem czy jestem w stanie "wyjść z klatki".- mruknąłem i opadłem na łóżko.

- Jeśli tego nie zrobisz nie będziesz mógł śpiewać dla tych których kochasz.- spojrzał na mnie i złapał moją dłoń.

- Nie umiem śpiewać. Poza tym..

- Nawet nie próbuj zmienić tematu..- warknął.. Czy jestem, aż tak przewidywalny?

Spojrzałem na sufit, nie wiedząc co powiedzieć. Chłopak położył się obok mnie i przytulił się do mojego boku. Już po chwili powoli zaczął zadawać mi pytania.. Na część nie odpowiadałem, choć starałem się nie pozostawiać go bez odpowiedzi. Tak właśnie opowiedziałem mu o wszystkich moich myślach, które błądziły po mojej głowie i to nie koniecznie tylko dzisiejszego dnia.. Nawet nie wiem, jak długo tak razem leżeliśmy, ale chłopak nic nie powiedział, a po prostu słuchał.. Chyba tego właśnie potrzebowałem, aby móc poukładać wszystko w głowie.. Chłopak jest naprawdę niesamowity..

- To smutne, że musiałeś tak długo nosić w sobie coś takiego.. Powinieneś już wcześniej powiedzieć mi, że masz problemy.. Przecież ja zawsze będę cię słuchał.. No chyba, że stracę słuch, ale wtedy będę pomagać ci w inny sposób.- uśmiechnął się wesoło i pocałował mnie w nos, co było całkiem urocze.

Ja za to wtuliłem się w niego, ale już po chwili odepchnąłem go, a przynajmniej spróbowałem.. Ten wredny dzieciak, zaczął mnie łaskotać.. Coś czego wręcz nienawidzę.. I on doskonale o tym wie, więc zawsze wykorzystuje to, aby przeszkodzić mi w zalewaniu głowy niepotrzebnymi myślami.

Rozpoczęliśmy wojnę. Dosłownie wojnę, bo żaden z nas nie chciał odpuścić. W końcu zmęczony zawisnąłem nad śmiejącym się chłopakiem. Ten złapał moją twarz dłońmi i szybko pociągnął w dół. Pocałował mnie, dłoń wplątując w moje włosy, a drugą przekładając na mój pas. Szczerze? Nie spodziewałem się tego.. Jednak to zaskoczenie było całkiem miłe.

Jednak już po chwili wiedziałem dlaczego chłopak zdecydował się na ten ruch.. On po prostu chciał mnie rozproszyć, bo wiedział, że tak to na mnie zadziała.. W ten sposób mógł dostać do najczulszego miejsca na łaskotki, które miałem, odziwo na lewym boku.

W zamian za to, aby się zemścić ugryzłem go w szyję, pozostawiając widoczny ślad. Był z tego powodu niezadowolony, więc później zamknąłem go w uścisku, składając pocałunku na lekko odsłoniętym obojczyku do którego miałem świetny dostęp.

Chłopak jedynie pogłaskał mnie po głowie i znów pogrążyliśmy się w rozmowie. Dzięki niemu naprawdę poczułem się dużo lepiej i choć zmartwienia w całości nie zniknęły, to przynajmniej nie musiałem o nich myśleć..

- Kocham cię..- wyszeptałem, gdy chłopak już przysypiał, prawdopodobnie zmęczony całym dniem..

Wiśniowowłosy zawsze miał pełno energii, ale przychodziły momenty, gdzie jego bateria wyczerpywała się i po prostu nagle zasypiał.. Może i większość ludzi miała dość podobnie w niektórych momentach, ale on miał to już od zawsze..

- Ja ciebie też.- wymruczał lekko się we mnie wtulając.

Uśmiechnąłem się słysząc tą odpowiedź. Może i nadal nie mam dużych szans na jakiś związek z nim.. Jednak ta relacja jaką teraz mamy, zdecydowanie mi wystarcza.. Nie chcę nic w niej zmieniać.. Boję się, że mógłbym coś zepsuć i chłopak by mnie znienawidził.. A tego bym nie zniósł.. Zdecydowanie nie byłbym w stanie..

Czułem się spokojnie, patrząc na śpiącego, który mruczał coś pod nosem. Teraz moim jedynym zmartwieniem był Carter.. Czy już wszystko z nim w porządku? Czy rana na nodze się szybko wyleczy? Czy nie potrzebuje jakiejś pomocy?

Na wszystkie zadane sobie pytania, odpowiałem sam po upływie chwili.. Coś nie jest w porządku, choć chłopak stara się sam z tym walczyć.. Rana szybko się nie zagoi.. I na pewno potrzebuje pomocy, ale czy ją przyjmie? Tego niestety nie wiem..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now